sobota, 24 grudnia 2016

Życzenia Świąteczne

Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy.

Z całego serca życia życzę Wam spokojnych, radosnych Świąt wśród bliskich, kochających osób, rodziny i przyjaciół, w szacunku i wzajemnej życzliwości. Życzę Wam dużo zdrowia, siły i wytrwałości. Szczególnie blisko jestem dziś z tymi z Was, które po raz pierwszy siądą do wigilijnego stołu bez rodziny, w której przyszły na świat. Wytrwajcie. Oraz tych, którzy w ciemnej i zimnej sali sejmowej bronią naszej wolności i demokracji. Wytrwajcie. I z tymi, którzy na ulicach polskich miast sprzeciwiają się odbieraniu nam praw obywatelskich przez władzę. Ja również tam będę. Mówię NIE dyktaturze. Wytrwamy!

Pamiętajcie, wolność jest w nas. Czy to wolność od rodziców, którzy nas krzywdzą, zamiast nas chronić czy od władzy, która zamiast służyć obywatelom, niewoli ich, zastrasza i grozi użyciem przemocy. 


WESOŁYCH ŚWIĄT!



wtorek, 13 grudnia 2016

Jak przeżyć Święta? - część 2.

Matka może też napuścić na Ciebie kogoś z rodziny - którąś ze swoich Skrzydlatych Małp. Osoba ta zadzwoni do Ciebie albo będzie się chciała z Tobą spotkać. W czasie tego spotkania roztoczy przed Tobą wizję, jak to mama jest biedna, samotna, opuszczona i schorowana. Praktycznie umierająca. To szantaż emocjonalny, mający na celu wywołanie w Tobie poczucia winy. Pamiętaj, że fakt, że Twoja matka jest teraz sama, jest konsekwencją JEJ WŁASNYCH WYBORÓW. To nie Ty ją skrzywdziłaś, tylko ona Ciebie. Tylko ona jest odpowiedzialna za położenie, w którym się znalazła. Drugi rodzaj ataku, jaki przypuszczą na Ciebie wysłannicy matki będzie taki, że matka żałuje, że doszło do kłótni, nie wie, o co chodzi, jesteś przewrażliwiona i obraziłaś się bez powodu. Ale jej dni są policzone, więc wspaniałomyślnie "wyciąga do Ciebie rękę" i chce się pogodzić na Święta. Ona celowo robi to przez osoby trzecie. Dlatego, że potem będzie się mogła tego wszystkiego wyprzeć, zacząć Cię znowu traktować jak ścierkę do podłogi i jeszcze bezczelnie wszystkich okłamywać, że dała Ci szansę, byś ją przeprosiła.

Narcyza raczej nie zaproponuje Ci spędzenia razem Świąt osobiście - ograniczy się do wysługiwania się innymi albo zachowania jak po Cichych dniach, czyli jakby nic się nie wydarzyło. A jeśli zrobi to osobiście, możesz spodziewać się pokrętnych stwierdzeń mających sprawić na Tobie wrażenie przeprosin, ale nimi niebędących. Narcyza nigdy nie przeprasza. Parę przykładów (w nawiasie prawdziwe znaczenie): Przykro mi, że się obraziłaś (nie przepraszam cię, to ty jesteś obrażalska); Żałuję, że tak wyszło (ja nic złego nie zrobiłam, wyszło samo albo to twoja wina) Rodzina powinna być razem na święta (mam cię gdzieś, ale chcę mieć zdjęcia z rodziną na Facebook). Nie daj wiary tym tekstom. Na pewno całym sercem chcesz usłyszeć przeprosiny (matka o tym wie i stara się Tobą manipulować przy użyciu tej chęci), ale nie daj się oszukać. Uczciwe przeprosiny brzmiałyby mniej więcej tak: Kochana córeczko, bardzo Cię przepraszam za swoje zachowanie. Byłam okropna dla Ciebie, ale bardzo tego żałuję i nigdy więcej nie zrobię. Proszę, czy możesz dać mi szansę i spotkać się ze mną? Czegoś takiego od narcyzy nigdy nie usłyszysz.

Co odpowiadać na takie propozycje? Matkę po prostu zignoruj. Milcz, cokolwiek napisze. Konsekwentne Zero Kontaktu. Jeśli chodzi o nasłanych przez nią krewnych, nie odbieraj telefonów/nie reaguj na próby kontaktu, albo jeśli chcesz porozmawiać, powiedz krótko: Podjęłam już decyzję w tej sprawie i jej nie zmienię. Nie będę rozmawiać o mojej matce. I nic więcej - nie tłumacz się, nie uzasadniaj. Skoro krewna nie chciała się wcześniej dowiedzieć, o co chodzi, prawdopodobnie nie będzie chciała wiedzieć tego teraz. Miała na to czas i możliwości wcześniej. Wdawanie się w wyjaśnianie jej, dlaczego nie kontaktujesz się z matką, jest najczęściej stratą czasu i daniem paliwa matce do szkalowania Ciebie, bo wszystko, co powiesz, prawdopodobnie zostanie jej powtórzone i użyte przeciwko Tobie. Bywa i tak, że krewny ma dobre intencje, tylko został zmanipulowany przez narcyzę. Wiesz, że niezła z niej aktorka. Naprawdę chciałby pomóc. Możesz go zapewnić, że nic nie może w tej sprawie zrobić - powtórz to kilka razy, a potem zakończ rozmowę. Krewny może też próbować wywierać na Ciebie presję przy użyciu szantażu emocjonalnego (Nie wiem zupełnie, jak mam jej powiedzieć, że odmawiasz, wiesz, że matka ma słabe serce). Wtedy możesz mu powiedzieć, że nie on jest odpowiedzialny za naprawę stosunków z Tobą, tylko matka. A skoro wziął na siebie to zadanie, to już jego decyzja, jak jej to powie. Jeśli krewna/y będą dalej naciskać, na każdy ich argument i apel odpowiadaj niezmiennie to samo: Podjęłam już decyzję w tej sprawie i jej nie zmienię. Nie będę rozmawiać o mojej matce. Jak zacięta płyta. To szybko kończy dyskusję.

Gdyby zaś narcyza, niezrażona brakiem reakcji na jej próby kontaktu, po prostu stanęła w Twoich drzwiach (może być i tak), pod żadnym pozorem nie otwieraj jej. Jeśli nie odejdzie, wezwij policję. Dokładnie opisałam to w Zero Kontaktu co i jak?. Zwróć też szczególną uwagę na Twoje dzieci w tym okresie - narcystyczna babcia będzie się z nimi próbowała kontaktować za Twoimi plecami, szczególnie wykorzystując internet. Jeśli nie uda jej się dopaść Twoich dzieci na Facebooku, może np. przysłać im anonimową kartkę świąteczną, którą zaintrygowane przeczytają, a tam będzie stek kłamstw na Twój temat (np., że biedna babcia jest umierająca, a Ty jej nie pozwalasz się pożegnać z dziećmi) albo różnego rodzaju propozycje łapówkowe (nic nie mów mamie, a dam ci pieniądze/xbox/zapiszę ci mieszkanie itd.). Czasami przybierze to inne formy. Moja matka na przykład zaczepiła na Facebooku chłopca, który nazywa się tak jak mój synek, wpisuje mu komentarze, daje lajki, udaje, że to jej wnuk. Rzecz w tym, że chłopiec jest kilka lat starszy od mojego synka i nie jest do niego nawet podobny. Co ciekawe, jej rodzina też daje mu lajki, chociaż doskonale wiedzą, że to nie jest jej wnuk. Cała ta maskarada służy utrzymywaniu wrażenia, że matka ma kontakty z wnukiem.

Jeśli Twoja matka kontaktuje się z Twoim rodzeństwem, zwłaszcza Złotym Dzieckiem, okres świąteczny może być szczególnie trudny dla Ciebie. Matka będzie celowo, na pokaz podkreślała, jaką to oni są cudowną kochającą rodzinką (bez Ciebie, niepotrzebnego balastu), zasypywała wszystkich opowieściami, jak wspaniale spędzają Święta, zdjęciami z dziećmi Twojego brata czy siostry, itd. Wszystko to ma na celu poniżenie Ciebie i wywołanie w Tobie zazdrości. Moja rada jest taka, byś odczuła tę zazdrość (jest do pewnego stopnia naturalna), ale nie dała się jej pochłonąć. Pamiętaj, że jest wysoka cena, którą Złote Dziecko płaci za bycie "ukochanym synkiem" waszej narcystycznej matki. Twój brat czy siostra są jej niewolnikami, marionetkami, przedmiotami użycia, muszą tańczyć jak im matka zagra, spędzać czas jak ona lubi, tłumić swoje uczucia, ignorować swoje potrzeby, zadawać kłam swoim obserwacjom, oddawać jej cały swój czas, energię i uwagę. Muszą rezygnować z autentyczności w życiu i własnej tożsamości. Muszą łykać jej szantaże emocjonalne, panoszenie się i dramy z uśmiechem na ustach. Muszą sprzedawać jej własne dzieci na niewolników i podnóżki. Czy naprawdę chciałabyś być na ich miejscu?
Najlepiej dla Ciebie będzie unikać wszelkich wiadomości o rodzeństwie i matce. Jeśli któryś z krewnych próbuje Ci coś opowiadać, powiedz jasno, że nie chcesz wiedzieć niczego o matce i rodzeństwie i powtarzaj to jak zdartą płytę, z każdą próbą poruszenia tego tematu. Jeśli ta osoba się nie zastosuje do Twojego życzenia, po prostu unikaj kontaktów z nią.

A co, jeśli jesteś z matką na Małym Kontakcie? Po pierwsze, zdecyduj, ile czasu chcesz poświęcić na spotkania z matką w czasie Świąt. Ona oczywiście by chciała to zmaksymalizować, ale to Ty decydujesz, ile czasu i w jaki sposób chcesz z nią spędzić. Możesz jej zatem, najlepiej z pewnym wyprzedzeniem (2-4 tygodnie), oznajmić, że w tym roku spędzisz z nią Wigilię, a na inne dni Świąt masz inne plany. Dodaj przy tym , że mówisz jej o tym wcześnie, by się niepotrzebnie nie przygotowywała na Twoją wizytę w pozostałe dni Świąt. Warto postarać się tak jej sprzedać Twoją decyzję, aby widziała to w kontekście Twojej dbałości o jej dobro. Oczywiście, zaraz zacznie Cię wypytywać, jakie masz plany, by zmusić Cię do tłumaczenia się, jakbyś zrobiła coś złego. Wtedy spokojnie odpowiedz jeszcze raz to samo: W tym roku spędzę z Tobą Wigilię, na pozostałe dni mam inne plany, wspomnianą już wcześniej metodą zdartej płyty. Matka będzie Cię też próbowała szantażować mówiąc coś w rodzaju Jesteś niewdzięczna, nie będę żyła wiecznie, a ty nie chcesz spędzić ze mną świąt. Albo Wiesz przecież, że już uwędziłam Twoją ulubioną szynkę. Generalnie narcyza uważa, że jak coś zrobiła (rzekomo dla Ciebie), o co jej wcale nie prosiłaś, to masz być dozgonnie wdzięczna i posłuszna. W takim przypadku również nie tłumacz się - po prostu powtarzaj swoje, ewentualnie dodając na początku Rozumiem, że jesteś niezadowolona, ale... . Najlepiej, by do tej rozmowy doszło przez telefon albo u Twojej matki. Chodzi o to, by jeśli zacznie się to zmieniać w awanturę, albo jej upór po powtórzeniu kilka razy Twojej decyzji nie osłabnie, możesz po prostu oznajmić, że nie masz na to czasu i rozłączyć się lub wyjść. Jeśli powie Ci, że źle się czuje, nagle zacznie "dostawać zawału" czy coś innego z serii szantażu zdrowotnego, powiedz, że rozłączasz się, by mogła zadzwonić po lekarza.

Jeśli już dojdzie do tego spotkania, wyznacz sobie, ile czasu zamierzasz tam spędzić i ściśle się tego trzymaj. Jeśli np. zamierzasz wyjść o 20:00, powiedz to raz matce, zaraz po przyjściu. Potem o 19:45 powiedz, że za kwadrans wychodzicie. Pamiętaj, że nie pytasz jej o zgodę, oznajmiasz jej swoją decyzję. Kiedy nadejdzie właściwa godzina wstajesz, mówisz, że czas już na was i wychodzicie. Matka spróbuje różnych sposobów, by Cię zatrzymać, np. Wigilia jest raz w rokuCo z ciebie za córka, zostawiasz mnie samą, itd., Ty jednak niewzruszenie ubierasz się i wychodzisz. Przygotuj się, że matka użyje Twoich dzieci, by Cię zatrzymać, da im nową zabawkę (ale taką, którą można bawić się tylko u babci), nakłoni je, by poprosiły Cię, byście jeszcze zostali, albo przyszli do niej następnego dnia. Wie, że dzieciom będzie Ci trudniej odmówić. Przygotuj więc na to dzieci wcześniej: uprzedź je, że babcia może tak postąpić, uzgodnij z nimi jaki jest plan i obiecaj im jakąś małą nagrodę po powrocie (np. czytanie bajek przy kubku gorącej czekolady), jeśli wyjdą bez marudzenia.

Jeśli zaś w ogóle nie planujesz spędzać Świąt z matką, tylko chcesz np. gdzieś wyjechać, najlepiej jak powiesz jej to dość wcześnie (2-4 tygodnie przed Świętami), tak jak w poprzednim przypadku, nie podejmując dyskusji na temat zmiany Twoich planów. Albo, jeśli nie czujesz się na siłach na znoszenie presji, którą będzie na Tobie wywierała aż do samych Świąt, możesz jej powiedzieć w ostatniej chwili - np. dzień przed Wigilią. Przedstawiając to jako wyjątkową okazję, która nie może być stracona, bo np. wygrałaś imienny voucher do spa, już zapłacone i nie masz innego wyjścia. Ważne, byś na wyjeździe nie odbierała telefonów od matki. Najlepiej powiedz jej, że nie ma tam zasięgu, albo po prostu wyłącz na cały pobyt telefon. Inaczej masz jak w banku, że matka postara się zrobić wszystko, by Ci ten wyjazd przerwać, albo przynajmniej zepsuć. Spodziewaj się dziesiątek telefonów od niej i krewnych z wiadomościami, że jest ciężko chora, umierająca, w depresji, ciągle płacze, itd. itp. To szantaż mający na celu zmuszenie Cię do powrotu albo wywołanie u Ciebie poczucia winy. Jeśli uda się wyłączyć telefon, możesz po powrocie spodziewać się, że matka będzie opowiadała niestworzone historie o tym, jaka to była chora, umierająca i opuszczona, kiedy Cię nie było, a Ty zostawiłaś ją bez pomocy. Staraj się takie narzekania ukrócić, mówiąc np. Cieszę się, że sobie jednak poradziłaś, mamo i rozłączając się pod byle pretekstem. Możesz się również spodziewać długich Cichych dni, jako kary za taką niesubordynację. Wytrzymaj to. Nie przerywaj wtedy milczenia, nie kontaktuj się z matką. Niech to ona robi pierwszy krok.

Kiedy jesteś u matki, ogranicz kontakt z nią do zdawkowej rozmowy, zgodnie z zasadami Małego Kontaktu. Nie daj się uwieść chwili i nie wierz, że w ten jeden, jakże szczególny wieczór, możesz nieco się otworzyć i powiedzieć matce o ważnych sprawach. Pamiętaj, że ona się nie zmieni. Ogranicz się do spraw błahych, nie mów o swoich uczuciach, planach, sukcesach i porażkach, by nie dawać jej informacji, które mogłaby wykorzystać, by Cię poniżyć, oczernić czy skrytykować. Jeśli jesteś singielką, spotkania świąteczne mogą być dla Ciebie prawdziwą torturą: matka i reszta rodziny z upodobaniem będzie się znęcała nad Tobą, wypytując, czemu jeszcze nie masz męża, rozważając, co z Tobą nie tak, że nie potrafisz złapać faceta, rozważać jakieś absurdalne kandydatury. Wszystko, by Cię poniżyć, pod pozorem troski o Twoje życie osobiste. W takim przypadku również możesz postawić granicę: Nie będę o tym rozmawiać. Jeśli dokuczanie trwa, po prostu wstań i wyjdź.

Jeśli idziesz na Święta z rodziną, także postaw granice. Np. matka mówi, że teraz idziecie na Pasterkę, a Ty nie jesteś religijna, nie tłumacz się, że nie chodzisz do kościoła. Matka doskonale to wie, ale zawsze lekceważyła Twoje prawa w tej w kwestii, nie inaczej będzie i teraz. Nie trać więc czasu na uzasadnianie swojego stanowiska, tylko je oznajmij: Nie idę na Pasterkę. A jeśli matka nalega, powiedz np.: Nie będę wam przeszkadzać, skoro idziecie na Pasterkę i pójdę już do domu. Kiedy w trakcie kolacji matka zachowuje się prowokacyjnie i czepia się Ciebie lub Twoich bliskich, również daj jej ostrzeżenie Mamo, nie życzę sobie, byś tak się odzywała do mojej córkiJeśli zrobisz to jeszcze raz, wychodzimy. Robiąc to, bądź gotowa natychmiast wyjść, jeśli matka znów przekroczy Twoją granicę. Trochę trudne to będzie, jeśli są dzieci i nie doszło jeszcze do rozdania prezentów. Jeśli matka histeryzuje jak wychodzisz i mówi dzieciom, że w takim razie nie dostaną prezentów, zapewnij je, że w takim razie dostaną je od Ciebie. I słowa dotrzymaj. Nie pozwól jej na korumpowanie i szantażowanie Twoich dzieci. Resztę Świąt spędź skupiając się na potrzebach Twojej rodziny i nie odbieraj telefonów od matki. Na pewno będzie chciała sprowokować jakąś kolejną awanturę, żeby zniszczyć Ci Święta, skoro nie chcesz ich spędzić z nią.

Pewnie nieraz zastanawiałaś się, dlaczego matka jest szczególnie podła w czasie świąt i często zamiast złagodzić ostrze swojej krytyki czy złośliwości, zachowuje się nawet gorzej niż zwykle. Trafnie to wytłumaczył dr Sam Vaknin. Narcyza nie może znieść tego, że to nie ona jest w centrum zainteresowania wszystkich podczas świąt, więc za wszelką cenę będzie dążyła do sporu czy awantury, żeby tylko wszyscy skupili się znów na niej. Narcyza jest wściekle zazdrosna o cudzą radość życia i bliskość z innymi, bo sama się cieszyć życiem nie umie. Czuje się gorsza od tych wszystkich ludzi, jako osoba niezdolna do empatii i bliskości z innymi. W głębi skamieniałego serca wie, że coś z nią nie tak i że różni się od normalnych ludzi. Robi więc wszystko, by zniszczyć to, czego mieć nie może. Stara się przejąć kontrolę nad uczuciami innych ludzi, a nie mogąc do nich dołączyć w radości i wspólnocie, niszczy ich krytyką i złośliwością. Kiedy już zrujnuje wszystkim nastrój, zmaże z ich twarzy uśmiech i pogodę ducha, wtedy nie czuje się już gorsza. Fakt, że udało jej się wszystkich zdołować, jest dla niej źródłem wielkiej satysfakcji płynącej z pełnej kontroli nad emocjami innych. To jest narcystyczne zasilanie. Narcyza nie umie budować, umie tylko niszczyć, a niszczenie jest dla niej jedyną okazją, by poczuć, że ma kontrolę. Paradoksalnie, często jak już dojdzie do świątecznej awantury i wszyscy są skwaszeni, narcyza odzyskuje dobry humor (wreszcie ma kontrolę) i usiłuje wszystkich rozweselić, dziwiąc się, że są smutni. Święta i urodziny, to dla narcyzy także bolesne przypomnienie upływu czasu i przemijania, czego ona nie znosi (bo żyje w świecie swoich fantazji o nieprzemijającej młodości i sile), więc musi ukarać tych, którzy jej o tym przypominają - najbliższą rodzinę. Narcyza nie chce czuć się taka jak inni, nie chce wiedzieć, że jest częścią ludzkiej rodziny, ona musi być kimś lepszym od innych, kimś wyjątkowym. Dlatego często cynicznie drwi z tradycji świątecznych wyśmiewając radość ludzi, którzy się nimi cieszą albo zamienia je w plastikową karykaturę - robiąc z tego w pełni przez nią kontrolowany, obłudny spektakl o idealnej rodzinie z idealnymi pierogami, w którym nie zostaje miejsca na prawdziwy kontakt międzyludzki.

Ale przede wszystkich zastanów się, czy chcesz takich Świąt dla siebie i swoich dzieci? Po co je prowadzasz do matki, która nie szanuje Ciebie, a ich używa przeciwko Tobie? Czy to są wartości i wzorzec kontaktów międzyludzkich, jakich chcesz nauczyć dzieci? Co wnoszą takie kontakty do Waszego życia? Sporo osób trafiło ostatnio do mnie wyszukując w Google'ach hasła Święta z toksyczną matką itd. Niestety, wielu ludzi tego dnia musi usiąść przy stole i podzielić się opłatkiem z osobami, których nie lubi albo wprost nienawidzi, natrudzić się, by przygotować przyjęcie dla ludzi, którzy ich nie lubią i nigdy nie będą zadowoleni, kupić prezenty dla kogoś, kto nigdy tego nie doceni. Po co to wszystko?

Przez wiele lat nie uświadamiałam sobie, że przecież to nie jest jedyny świat, w którym muszę się obracać - mogę spędzić czas z kimś, kogo lubię i kto mnie szanuje. Czas skończyć z obłudą i niewolnictwem. Ty też masz wybór.

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Jak przeżyć Święta? - część 1.

Wracam po długiej przerwie, spowodowanej maratonem chorób, który przeszedł przez całą naszą rodzinę, nie oszczędzając nikogo. Spędziłam ponad dwa tygodnie w łóżku nie mając siły na nic, nadal nie jestem jeszcze w pełni zdrowa. Potem biegałam przy pozostałych chorych. Dostałam mnóstwo listów, na które dopiero teraz odpowiem, bardzo Cię za to przepraszam, jeśli jesteś wśród tych Czytelniczek, które nie doczekały się na odpowiedź ode mnie. Nie brakowało też "atrakcji" związanych z toczoną przez mnie sprawą o spadek po ojcu, w której moja matka uparcie nie chce dać mi tego, co mi się należy, zasypując mnie groźbami, szantażem emocjonalnym itd. Wymagało to ode mnie sporego zaangażowania w dowody, przemyślane pisma itd. Napiszę o tym więcej później, bo dla dobra sprawy (ona też może czytać ten blog) lepiej, bym zbyt wielu informacji na razie nie podawała. Jak dotąd matka stosuje na zmianę dwie taktyki typowe dla narcystycznych rodziców: taktykę zastraszania (wykorzystam wszystko co wiem, przeciwko tobie, doniosę na ciebie, zniszczę cię) oraz taktykę wzbudzania litości i poczucia winy za upominanie się o swoje (o ja biedna, nieszczęśliwa wdowa, a ty wyrodna córka, która chce okraść przymierającą głodem staruszkę). Znam już na wylot metody matki i muszę powiedzieć, że wywierają one na mnie niewielkie emocjonalne wrażenie. Nie boję się jej i nie mam żadnego poczucia winy. Czuję jedynie smutek związany z tym, że nawet tej ostatniej rzeczy, która mi się należy po ojcu, nie dostanę bez walki, w której ona posunie się do wszystkiego, co zdoła wymyślić. Smutek i głęboką odrazę do niej. Jestem pewna, że jeszcze (bardziej) obrzuci mnie błotem i oszczerstwami w dalszym toku. Kiedyś opiszę dokładnie tę sprawę, bo wiem, że niektóre Czytelniczki również nie dostają należnej im części spadku, bo narcystyczna matka uważa, że jest kimś lepszym co do zasady i chce wszystko zawłaszczyć dla siebie.

Ale nie o tym chciałabym dziś napisać. Zbliża się Boże Narodzenie i coraz częściej dostaję listy  z pytaniami, jak przeżyć Święta z narcystyczną matką i opresyjną rodziną. Jak odmówić brania w nich udziału albo udział ten ograniczyć.

Wiem też, że wiele z Was, drogie Czytelniczki, spędzi te Święta po raz pierwszy bez matki. Czy to wskutek własnej decyzji o Zero Kontaktu, czy też wskutek tego, że zostałaś wykreślona przez matkę, jak tylko odmówiłaś bycia jej niewolnicą. Często decyzja o zerwaniu kontaktów wiąże się z utratą kontaktu z ojcem i częścią rodziny pochodzenia. Czasami nawet całą rodziną, która stanie po stronie matki, nie pytając Ciebie nawet, co się wydarzyło. U mnie pozostała tylko jedna osoba z rodziny pochodzenia, z którą mogę spędzić Święta. Co do pozostałych, choć to przykre, jednak lepiej wiedzieć, z kim ma się do czynienia. Ktoś, kto jej uwierzył, nie konfrontując tego ze mną, nie jest człowiekiem, z którym chciałabym usiąść przy wigilijnym stole. I tak samo masz prawo pomyśleć tak o swoich krewnych, jeśli zerwali z Tobą kontakty. Pamiętaj, że to był ich wybór, nie Twój. 

Najpierw napiszę o sytuacji spędzania Świąt bez rodziny pochodzenia, bo w tym mam już pewne doświadczenie (to moje kolejne Święta bez matki). Warto podejść do tego, jak do pewnej zmiany w życiu, trochę podobnej do dorastania. Kiedy byłaś dzieckiem, w pewnym momencie przestałaś wierzyć w Świętego Mikołaja, święta straciły nieco na swojej magii, ale nadal miały wiele zalet. Teraz jest trochę podobnie - wreszcie dorosłaś i wyzwoliłaś się na dobre z oczekiwania, że będziesz miała kochającą mamę i wspierającą rodzinę. Ale to nie znaczy, że nie możesz się już cieszyć Bożym Narodzeniem. Na pewno będzie w tym smutek, podobny do tego, jaki czułaś w pierwszą Wigilię (a może i w wiele kolejnych), kiedy zmarła Twoja babcia czy zabrakło kogoś lub czegoś ważnego. Jeśli już przeżyłaś żałobę po matce, smutek w tym szczególnym momencie może wracać, jeszcze nawet przez kilka lat. Nie walcz z tym smutkiem i pozwól mu wybrzmieć do końca. Ale też korzystaj ze swej wolności.

Jak zorganizować takie Boże Narodzenie? Przede wszystkim warto ustanowić nowe tradycje w miejsce starych. Człowiek jest istotą społeczną, potrzebuje pewnej powtarzalności w życiu i rytuałów, potrzebują ich też Twoje dzieci. Staraj się więc znaleźć nowe zwyczaje, które można zaprowadzić w rodzinie, którą założyłaś. U mnie takim zwyczajem, który zaczął się jeszcze w czasach, gdy utrzymywałam Mały Kontakt z matką, jest pieczenie pierniczków z kuzynką, w jeden z grudniowych weekendów. Razem z dziećmi stroimy dom na początku grudnia, w weekendy robimy dekoracje na choinkę. W samą Wigilię spotykamy się przy stole w skromnym gronie - tylko my i kuzynka. Ale to jest inna Wigilia niż ta, jaka była w moim domu rodzinnym. Bez napięcia i stresu, szalonej gonitwy obowiązkowych potraw i zdawkowych życzeń, bo już barszcz stygnie. Jemy nieśpiesznie, bez telewizora (który był obowiązkowy u moich rodziców), przy świecach. Kolację, na którą szykujemy tylko te ze świątecznych potraw, które naprawdę lubimy. Nie za dużo, bo w moim domu rodzinnym zawsze gotowało się jak dla pułku wojska, a potem wyrzucało. Jeśli masz ochotę gotować, zrób to, równie dobrze możesz kupić też coś gotowego. Po kolacji rozpakowujemy prezenty, przenosimy się na kanapy wokół kominka. Jemy ciasta, pijemy kawę i grzane wino. A przy dobrych warunkach idziemy do ogrodu poobserwować niebo przez teleskop albo na spacer obejrzeć dekoracje świąteczne w naszej wsi. Czasami na Pasterkę, jeśli zapowiadają się fajne występy. Cieszymy się prezentami, dzieci się bawią. Ktoś siada przy fortepianie i - kto ma ochotę - śpiewa kolędy. To następna nasza nowa tradycja. Następnego ranka długo śpimy. Potem jemy nieśpieszne śniadanie w szlafrokach. Potem mamy czas wolny, aż do obiadu. Czasem idziemy na spacer do pobliskiego lasu, czasem siedzimy z nosami w książkach. Na obiad przychodzą goście - rodzina mojego męża. Znowu spędzamy miło czas. W drugi dzień Świąt, często zwiedzamy żłóbki w kościołach i pięknie rozświetlone pobliskie miasto. To także nasza nowa tradycja. Popołudniu oglądamy wspólnie filmy dla całej rodziny. Gramy w planszówki. Między Świętami a Nowym Rokiem spotykamy się z przyjaciółmi, dzieci odwiedzają koledzy i koleżanki. To jest nasz czas wypoczynku i nadrabiania zaległości czytelniczych i hobbystycznych. To tylko pewien przykład, Ty możesz spędzić czas zupełnie inaczej. Na przykład na plaży w egzotycznym kraju albo w górskim pensjonacie. Na nartach albo gdzieś w leśnej głuszy. Rób to, co lubisz i na co masz ochotę, a nie robiłaś tego ze względu na ryzyko awantury ze strony matki. Możesz spędzić Święta całkiem sama, czytając książki na kanapie. Albo iść do kogoś z dalszej rodziny lub przyjaciół.

Wreszcie nie masz przymusu spędzania czasu z ludźmi, których nie lubisz, którzy Ciebie ani nie kochają, ani nie szanują. Nie ma fałszywej troski, z którą "kochająca" mamusia pyta, czemu nie masz jeszcze drugiego dziecka, ani cioci, która nie zapomni zauważyć, że przytyłaś. Nie ma hipokryzji, w której wszyscy sobie słodzimy i udajemy kochającą rodzinkę, pozując do fałszywych zdjęć. Konieczność świątecznych spotkań i dzielenia się opłatkiem z praktycznie obcą mi osobą, jaką zawsze była moja matka i babka od strony matki (też narcyza) napawała mnie wręcz fizycznym wstrętem. Święta zawsze wiązały się z przepracowaniem, bo nikt oprócz mnie nie nie uważał za stosowne poczynić przygotowań, a matka wysługiwała się mną do tego stopnia, że zaproszona do niej na Wigilię, musiałam wszystko przygotować sama, tyle, ile ona chciała i tylko to, co ona chciała. To ja, kiedy zbliżały się Święta starałam się łagodzić jej fochy i obrazy, bo stałam się jedyną osobą, odpowiedzialną by trzymać tę rodzinę w kupie. Ona często celowo tuż przed Świętami się obrażała, żebym była zmuszona ją przepraszać (choć to ona mnie skrzywdziła) albo zachowywała się szczególnie agresywnie, forsując swoje zdanie, wiedząc, że będę to musiała przełknąć, żeby spędzić razem Święta. To ja dbałam o atmosferę, przywoziłam samochodem swoich rodziców do siebie (kiedy oboje byli zdrowi i mieli dwa samochody). Gotowałam dla wszystkich spędzając trzy dni w kuchni, robiłam zakupy, drżałam, czy wybrane przeze mnie z dużą starannością prezenty się jej spodobają (nigdy to się nie udało - każda okazja do krytyki czy skrzywionej miny dla narcyzy jest dobra). Teraz jestem wolna od tego i bardzo mnie to cieszy.

Wreszcie sama możesz wybrać, z kim spędzisz te Święta. Przypomnij sobie o dalszej rodzinie, jeśli bliższa Cię odrzuciła. Może jakaś cioteczna babcia, daleka kuzynka, którą lubiłaś, jak byłyście dziećmi. Jeśli nie rodzina, to może masz kogoś wśród przyjaciół, który nie spędza Świąt z rodziną. Rozejrzyj się dookoła - może któryś z sąsiadów, samotni starsi ludzie, których dzieci i wnuki mieszkają daleko. Zaproś ich na Wigilię - prawdopodobnie ogromnie się ucieszą i bardzo mile spędzicie czas. To jest także okazja dla Twoich dzieci do pozytywnych kontaktów ze starszym pokoleniem, jeśli nie mają dziadków poza Twoją narcystyczną rodziną pochodzenia. Może w ten sposób znajdziesz dla nich przyszywaną babcię lub dziadka. Dobrym pomysłem jest też wolontariat na rzecz osób samotnych i chorych. Nic tak nie leczy z własnej chandry, jak zobaczenie, że nie jesteś sama na świecie, i że są ludzie znajdujący się w jeszcze gorszej sytuacji. A same Święta spędź tak jak lubisz. W Świętach chodzi o spotkanie z bliskimi i odpoczynek. I ci bliscy to niekoniecznie musi być rodzina. Przez lata przekonałam się, że moją prawdziwa rodziną, oprócz tej, którą sama założyłam, są przyjaciele. To przyjaciółki mnie wspierały, gdy okazało się, że moje dziecko będzie niepełnosprawne do końca życia. To matki moich przyjaciół mnie przytulały, kiedy było mi źle. To moje przyjaciółki, córki kochających matek, nauczyły mnie kochać moje dzieci i zaspokajać ich potrzeby. To one czuwały przy mnie, gdy byłam po operacji, a matka jak zawsze miała inne plany. To jest moja i Twoja prawdziwa rodzina.

Uważaj też na dwie pułapki. Pierwsza jest taka, że w Święta stajemy się szczególnie sentymentalne i podatne na chęć wybaczenia, dania jeszcze jednej szansy, itd. W połączeniu z żalem za utraconymi złudzeniami, może to spowodować, że Twoja wola pozostawiania w Zero Kontaktu osłabnie. Jeśli najdzie Cię taka myśl, żeby skontaktować się z matką, wyciągnij swój list do matki, pamiętnik, lub notatki na temat tego, co ona Ci uczyniła, które robiłaś podczas zdrowienia. Przypomnij sobie, jak wyglądały Święta przez wszystkie te lata. Naprawdę chcesz do tego wrócić? Te wspomnienia powinny odwieść Cię o od pomysłu dawania jej kolejnej szansy. Twoja matka przecież się nie zmieniła tylko dlatego, że akurat są Święta, prawda? Cuda się zdarzają tylko w książkach. Nie zapomnę Wigilii, kiedy byłam zaproszona do babki, a nagle zachorował mój synek. Matka tak się obraziła, że nie wzięłam gorączkującego dziecka i nie przyjechałam, że wracając od babki, wysłała ojca, by wręczył nam prezenty. Sama z nadętą miną stała za progiem, nie racząc nawet się z nami przywitać ani zapytać, jak wnuk się czuje. Pamiętam też inne Święta, kilka lat temu, kiedy rodzice pojechali do siostry mojej matki zagranicę, w tajemnicy przed babką (obie córki jej nie lubiły). Cieszyłam się z tego, do czasu, aż zadzwonił do mnie ojciec (matka się jak zawsze nim wysłużyła), że podobno babka złamała rękę, więc mam natychmiast do niej jechać i dowiedzieć się, co się stało. Milcząco założyli, że jak sami ją zostawili na Święta, to ja mam przejąć ich odpowiedzialność, rzucić wszystko i zająć się babką, mimo, że nikt mnie nie pytał o zgodę i jeszcze ją okłamywać, że nie wiem, gdzie jest jej córka. Odmówiłam, mówiąc, żeby sami do niej zadzwonili. Obraza była potworna. Okazało się, że jestem bez serca i zostawiłam staruszkę bez pomocy. Przecież to nie ja zostawiłam ją samą na Święta. To jej dwie córki, do których należy obowiązek opieki nad nią. Nie chcę więcej takich sytuacji i Ty na pewno też, prawda?

Druga pułapka jest taka, że matka może sobie przypomnieć, że jej wizerunek wyglądałby lepiej z kochającą rodzinką i przydałyby się jakieś zdjęcia z wnukami dla koleżanek albo na Facebooka. Może też jej się też nie chcieć po prostu niczym zajmować - więc przypomni sobie o wole roboczym do wykorzystywania, czyli o Tobie. Nawet jeśli już od wielu miesięcy milczała, prawdopodobnie przed Świętami znowu się odezwie. Pamiętaj, że w mniemaniu narcyzy, tylko ona ma prawo do decyzji, z kim chce spędzać Święta, nie Ty. A jak każdy, kto przez wiele lat kontrolował innych, doskonale wie, kiedy masz słabszy moment, by w Ciebie uderzyć i uzyskać to, czego chce. Może to być w różnym tonie. Na przykład, jak gdyby nigdy nic, jakby nic się między Wami nie wydarzyło, napisze do Ciebie smsa, że czeka z Wigilią o 16:00 albo z pytaniem, co kupić dzieciom pod choinkę. Normalnych ludzi poraża bezczelność takiego zachowania (ignorowanie tego co się wydarzyło i stawianie przed faktem dokonanym zamiast zapraszania i pytania, czy się zgadzasz ją widzieć). Ale nie ją. Ona robi co uważa za korzystne dla siebie i nie przejmuje się, jak inni się z tym czują. Ona po prostu w ogóle nie widzi w Tobie osoby, która może się czuć urażona, jesteś tylko narzędziem, po które sięga, kiedy jesteś akurat potrzebna. Liczą się tylko jej uczucia - więc jeśli zechce spędzić z Tobą Święta, uważa za oczywiste, że masz obowiązek do jej życzenia się zastosować.

C. D. N.