środa, 13 stycznia 2016

Zero Kontaktu - decyzja

Zero Kontaktu (No Contact) to decyzja, która jest najlepszą ochroną przed wpływem narcystycznych rodziców. Nie zawsze jest możliwe zerwanie kontaktów z szefem czy z narcystycznym byłym małżonkiem (jeśli dzielicie opiekę nad wspólnymi dziećmi). Ale możesz zakończyć kontakt z narcystyczną matką raz na zawsze. Co nie oznacza, że to jest łatwe.

Zero Kontaktu (ZK) znaczy literalnie... zero kontaktu. To całkowicie odcięcie się od narcystycznego rodzica. Przestajesz odwiedzać matkę (lub oboje rodziców, jeśli masz przyzwalającego ojca) i nie przyjmujesz jej u siebie. Nie dzwonisz do niej, nie odbierasz telefonów. Nie odpisujesz na smsy, nie kontaktujesz się przez internet. Nie podchodzisz do niej i nie rozmawiasz z nią, kiedy spotkasz ją przypadkowo - traktujesz jak obcą osobę. Usuwasz z kręgu znajomych w internecie. Nie kontaktujesz się z nią nigdy i pod żadnym pozorem. Z żadnego powodu. Żeby to się udało, musi to być naprawdę zero kontaktu. 

Po pierwsze, to jest możliwe. Na pewno przez lata upokorzeń, przykrości i okrucieństw (a może tylko całkowitej obojętności) ze strony Twojej matki przemknęła Ci nieraz myśl, by uciec od niej, od całej Twojej rodziny pochodzenia, od jej toksycznego wpływu, który Ciebie zatruwał. Ale nasza kultura programuje nas (opacznie rozumiane Czcij ojca swego i matkę swoją) byśmy dbali wyłącznie o ich poszanowanie, dobro i interesy. A swoje zawsze im poświęcali. Nasi narcystyczni rodzice i nasze konserwatywne otoczenie wmawia nam, że byłoby strasznym okrucieństwem odciąć się od własnej rodziny. Bo wydaje się, że to jest ostatnia instancja, ludzie, na których zawsze możesz liczyć, zawsze lojalni i po Twojej stronie. Tymczasem to nie zawsze musi być prawda. I często bywa, że nie jest. Narcyzi są nie tylko obojętni na los swoich dzieci - bardzo często są ich największymi wrogami. Usłyszysz nieraz Przecież to Twoja matka. No fakt, to Twoja matka, ale to nie upoważnia jej do uporczywego czynienia Ci krzywdy. Spójrz wtedy na siebie w lustrze i powiedz Przecież to człowiek. Istota ludzka mająca swoje uczucia, marzenia, plany, prawo do szacunku i godności. Chroń ją. To jest Twój najważniejszy obowiązek, oprócz chronienia Twoich dzieci. Kiedy pomyślisz o tym, żeby zdecydować się na Zero Kontaktu, odezwie się także atawistyczny lęk przed odłączeniem się od stada. Tymczasem to stado w niczym Ci nie pomaga i nie chroni, najczęściej samo jest przyczyną Twoich problemów i nieszczęść. To tylko atawizm. 

Po drugie - decyzja o przejściu na Zero Kontaktu jest ostatecznym pożegnaniem z Twoim marzeniem o prawdziwej rodzinie, kochającej matce. To bolesny cios, świadomość, do której trzeba dojrzeć - nigdy nie będziesz miała dobrej matki.
Twoja matka Cię nie kocha, Twój ojciec Cię zdradził, Twoje rodzeństwo wybrało kogoś innego. Przed Tobą ogromna praca nad tym - nad żałobą i odbudowaniem poczucia własnej wartości. Ale Zero Kontaktu jest pierwszym i niezbędnym krokiem do zagojenia tych ran. Podtrzymywanie stosunków z nią, nawet na Małym Kontakcie, wciąż będzie je otwierało na nowo. Nadzieja umiera zawsze ostatnia.

To nie jest prosta decyzja. Skoro jednak myślisz o tym, na pewno rozważyłaś wszystkie za i przeciw. Na pewno też doszłaś do punktu, w którym zrozumiałaś, że nie ma nic, co mogłabyś zrobić, by naprawić stosunki z matką, co by nie wymagało poświęcenia całej Twej godności, szczęścia, rodziny, męża, dzieci, czasu, energii czy pieniędzy. Że wybór jest tylko taki: albo Ty nieszczęśliwa, a ona znośna, ale także niezbyt szczęśliwa (narcyzy nigdy nie są dość zadowolone i zaspokojone). Albo Ty szczęśliwa, a ona wściekła (przez jakiś czas). Innej opcji nie ma. Z narcyzą nie ma gry, w której obie strony wygrywają ani porozumienia bez przemocy. Ona zawsze musi wygrać, a Ty przegrać. A Ty nie chcesz przegrać, prawda? Więc przestajesz grać w tę grę. Zrozumiałaś, że ona się nie zmieni. Nigdy. Że wyczerpałaś wszelkie możliwości porozumienia. Jeśli tak nie jest, zastanów się jeszcze raz, ale zrób to uczciwie - próbuj porozumienia z nią, jeśli naprawdę jeszcze pozostało coś, co możesz zrobić. Narcyzy zresztą zwykle ułatwiają nam te dylematy. Często decyzja o przejściu na Zero Kontaktu zapada po szczególnie podłym zachowaniu narcyzy. Zwykle następuje ono po Twoich próbach obronienia swoich granic i ograniczenia wpływu matki na Twoje życie. Ona się wścieka, wzmaga przemoc i nękanie, co zamiast przywrócić Cię karnie na wyznaczone Ci przez nią miejsce, powoduje, że podejmujesz ostateczną decyzję. Czasem to jest rzecz drobna, ale kolejna z tysięcy takich rzeczy. Kropla, która przelała czarę goryczy. Jak to było u mnie opiszę w poście Moja historia.

Zero Kontaktu jest ostatecznym POWIEDZENIEM "NIE" WOBEC PRZEMOCY. Odejściem od toksyczności. Zauważ, że to nie jest agresywne wobec narcyzy - nie spierasz się już z nią, nie dyskutujesz, nie przeciwstawiasz się. Po prostu opuszczasz ją na zawsze, wycofując się z jej życia. Będzie odtąd wolna od Ciebie i będzie mogła żyć takim życiem, jakie jej odpowiada. Jeśli byłaś Kozłem Ofiarnym w swojej rodzinie pochodzenia, narcyza teoretycznie powinna przyjąć z ulgą pozbycie się Ciebie, jej "problemu". Tak nie będzie, ale to temat na następny post.

Jak to zrobić? Zasadniczo są dwa sposoby: z powiadomieniem narcyzy o Twojej decyzji i bez. Bez powiadomienia wychodzi naturalnie i łatwo, jeśli Twoja matka należy do tych ignorujących - ledwo Cię zauważa, chyba, że akurat Cię do czegoś potrzebuje użyć albo poprawić sobie samopoczucie Twoim kosztem. W tym przypadku po prostu przestajesz podejmować próby kontaktu z nią. W przypadku matki ignorującej, zwykle tylko Ty zabiegałaś o rodzinne kontakty, spotkania, jeśli przestaniesz to robić, Twoja matka na pewno też nie będzie się o to starała. Staną się coraz rzadsze, aż ustaną zupełnie. To ten łatwiejszy typ. Gdybym nie miała dzieci, na manipulowaniu którymi zależało mojej matce, być może właśnie w ten sposób by się odbyło nasze ostateczne rozstanie. Miała mnie gdzieś od wielu lat i nie zauważyłaby różnicy, gdyby mnie nie było i akurat nie byłabym do czegoś potrzebna. To jest ten prostszy wariant (prostszy tylko w tym sensie, że narcyza nie będzie stawiała oporu i przystanie na zakończenie kontaktu). W większości wypadków jednak będzie trzeba (lub możesz to zrobić, jeśli chcesz) powiadomić rodzinę, że zrywasz z nimi kontakty. To trudne, ale wykonalne. Warto zrobić to na piśmie, żeby został dowód (jak wiesz już z postu o Gaszeniu, narcyza potrafi się wyprzeć całkowicie tego, co usłyszała). Jeśli zrobisz to przez telefon czy osobiście, prawdopodobnie uda się jej Ciebie zdenerwować, wciągnąć w dyskusję, tłumaczenie się itd. Tego nie chcemy. Informacja powinna być krótka, np. Informuję, że uważam naszą relację za zakończoną. Od tej chwili nie życzę sobie żadnych bezpośrednich lub pośrednich kontaktów z tobą, osobistych, telefonicznych czy internetowych. Nie życzę sobie żadnych wizyt, telefonów czy listów. I na tym koniec. Nie pisz narcyzie, dlaczego z nią zrywasz, choć na pewno będzie Cię bardzo kusiło, by uzasadnić swoją, jakby nie patrzeć, radykalną decyzję. Albo po prostu wygarnąć jej na koniec. To nie ma sensu. Ona doskonale wie, co jej zarzucasz, mówiłaś jej o tym z pewnością wiele razy, z zerowym rezultatem. A jeśli coś napiszesz, ona zacznie się bronić, dyskutować, wmawiać, że coś sobie wymyśliłaś, kłamać na Twój temat. Ty będziesz chciała na to odpowiedzieć (szczególnie na oszczerstwa, które z jej strony są pewne jak w banku) i całe postanowienie o braku kontaktu szlag trafi. Pamiętaj, Zero Kontaktu znaczy zero kontaktu. Nie możesz zmienić jej zachowania, możesz zmienić tylko swoje. Po tym liście prawie na pewno będzie reakcja, mniej lub bardziej wroga lub usiłująca Cię wpędzić w poczucie winy. Nie odpowiadaj na nią.
Dalsze informacje o tym, jak to zrobić, w poscie Zero Kontaktu - co i jak?

Zero Kontaktu to decyzja trudna i ostateczna. Nie podejmuj jej pochopnie. Być może dla Ciebie inne formy będą lepsze. Napiszę o nich wkrótce. Jeśli jednak zdecydujesz się na to, służę informacją i wsparciem.

Nie jesteś sama.


16 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za ten blog. Przeczytałam już wiele postów i jest świetny! A znalazłam dopiero wczoraj. Jestem na etapie Zero Kontaktu. Tą decyzję podjęłam już z ok. 2 lata temu. Matka wczoraj wpuściła mi toksynę. Było to subtelne, ale dojmujące. Długo się czaiła, stosowała różne podchody, chciała różnymi sposobami zdobyć moją uwagę przez ten czas. Nie reagowałam. W końcu doszło do tego. Wywołać we mnie wstyd i poczucie winy - to był jej cel. Wystarczyło tylko na chwilę się otworzyć na nią przez wymianę zdań, do której prowokowała. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że narcystyczne matki nie odpuszczają. Dlatego najlepszym sposobem jest właśnie Zero Kontaktu.

    Pozdrawiam,
    B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z moją matką praktykuję zero kontaktu od 2 lat. Okazało się, że w praktyce mam też zero kontaktu z moim przyzwalającym ojcem i siostrą - złotym dzieckiem. Inaczej niestety nie dało rady, bo kontakt z resztą rodziny oznacza wcześniej czy później "wciąganie" do grona rodzinnego. A tak matka nie może na mnie wpływać przez innych członków rodziny.
    Inna sprawa, że taka decyzja wiąże się z samotnością niestety. To coś z czego na początku nie w pełni zdawałam sobie sprawę. Znajomi i przyjaciele nie są w stanie zastąpić rodziny - niestety. Na szczęście mam bliską relację z mężem i nastoletnim dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspieram cię kochana, zrobiłam to samo dość już upokarzania nas. Jesteśmy silne mądre kobiety i zajebiste

      Usuń
  3. Najlepsza decyzja w moim życiu. Jestem wolna i szczęśliwa. A moja Narcyza leży niepełnosprawna zależna od innych w zakładzie opieki. Leży jako jedna z wielu pensjonariuszek, nikt nie wchodzi w jej gry, nikt nie ulega szantażem i histeriom. Ja kozioł ofiarny i mój brat złote dziecko stosujemy zero kontaktu. Karma wraca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja przechodzę to samo, ale z moim narcystycznym ojcem. Chociaż wcześniej nigdy tego nie robił - ostatnio pierwszy raz dobijał się do mnie jednocześnie na telefon i domofon, plus wydzwaniał do mojego rodzeństwa, że zwariowałam... jestem zmęczona, podejmowałam z nim wiele rozmów na przestrzeni wielu lat, wiele ludzi zwracało mu też uwagę... nie ma spotkania rodzinnego na którym by mi nie próbował dowalić, mnie to już nawet nie boli, tylko czuję się zmęczona, zażenowana, wszelkie próby stawiania granic nie przynosiły skutku, ponieważ on nie przyjmuje informacji zwrotnych inaczej niż jako atak na swoją "wspaniałość"... to jest przykre, ale coś się we mnie po prostu wypaliło... i przykra jest świadomość, że osoba która powinna mnie kochać i chronić, traktowała mnie od lat przedmiotowo, bez szacunku, jako kogoś na kim może się wyżywać gdy ma zły humor... obawiam się, że i tym razem niczego się nie nauczył, ale na pewno zyska trochę uwagi otoczenia, żaląc się jak to został "porzucony"... moja mama pozwala mu siebie tak traktować, ale to też jej wybór. z nią też rozmawiałam, sugerowałam poszukanie wsparcia u psychoterapeuty, ale jej adwokatem też już dłużej nie będę, bo jest dorosła, a ja chcę wreszcie zadbać o siebie i wynagrodzić sobie lata robienia dobrej miny do złej gry i udawania, że w mojej rodzinie wszystko jest ok, gdy wcale tak nie było...

    OdpowiedzUsuń
  5. Witajcie no właśnie jestem na początku tej decyzji i jest mi bardzo ciężko bo spotykam samych złych narcystycznych ludzi na mojej drodze nie tylko moja matka ,Ale tak jakby obecny mój..facet który żeruje na moich słabościach .. uwierzycie jestem u kresu sił pozdrawiam wszystkich zmagających sie z samotnością i toxycznym środowiskiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witajcie kochani niestety dokładnie znam również te wszystkie potworności od takich "kochających" rodziców potworów.. właśnie ciężko jest na początku pozostawienie tego szajsu .. bo niestety to wiąże się z samotnością i ja niestety przez to straciłam wiele lat i wiele zdrowia na w końcu podjęciu decyzji o Zero kontaktu , ale wiecie co zdałam sobie sprawę że przecież i tak jestem sama i nic przecież się to nie zmieni bo moja matka przecież w ten sposób zadaje mi ból właśnie przez to bo wie że szukam oparcia w niej bo jestem sama co za su...ka więc powiedziałam sobie schluss z tym gownem więcej taplac się w tym jej gnoju nie będę ! Gnoj matka i koniec z włażeniem do niego. Wiecie jeszcze jaki to ból dowiedziawszy się że jeszcze dodatkowo mój własny syn został skrzywdzony przez mojego ..brata ... obrzydliwość więc Zero kontaktu !!!! Modlę się za swoje dziecko i jemu błogosławię aby zapomniał to całe piekło pozdrawiam Was wszystkich

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem ze posty sa stare ale byc moze jescze zagladasz tutaj. Tez bylem dzieckiem z trudnym startem. Rodzice rozstali sie jak mialem 4 lata. Moja babcia ktora jewr narcyza zniszczyla moja mame psychicznie rozdzielila tez nas wmawiajac mi ze u niej byl moj dom. Slaby kontakt mam z matka ale juz ja rozumiem. Sam opuscilem babcie dopiero majax 32 lata. Nadal dzwoni ale wszystko biore z dystansem.. widzialem te klamstwa zawsze. Problem polega na tym ze jesyemnw zwiazku z taka kobieta od dwoch lat. Wszytskie czerwone flagi zignorowalem. 6 tyg temu urodzila mi synka. A ja zaczalem miec ogromne wyrzuty sumienia ze fo tego doprowadzilem. Czasami sa momenty ze robi cos tam co moglaby rzucic na chwile bo maly drze sie glodny ale tefo nie robi. Dlugo by opowiadac. Jesli bylabys w stanie jakos mi pomoc prosze o kontakt .dodam iz mieszkamy w uk gdzie prawo zawsse stoi po stronie matki a ja juz grozby zgkoszenia mnie na policje jako znecajacego sie uslyszalem
    Nie wiem jak z tego wybrnac. Chce odejsc ale co z synkiem....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, ze blog jest stary, ale uratowal mi zycie 2 lata temu. Wreszcie wszystko stalo sie jasne. Nie wiedzac, ze mam Matke Narcyze nieswiadomie stosowalam juz np technike szarego kamienia. Teraz dojrzalam do zera kontaktu. W ten weekend dostalam „diagnoze” od mojej Narcyzy. Na wszystko, co probowalam Jej tlumaczyc, co zrobila i nadal robi Ona ma jedno wytlumaczenie, ze ja jestem mitomanka. Juz nie mam sily. Na szczescie u mnie sytuacja z rodzenstwem i Ojcem jest lepsza niz w wiekszosci przypadkow. Rodzice sie rozwiedli ponad 20lat i zostalysmy z Tata, Narcyzie nie bylysmy potrzebne w nowym zyciu. O mnie wrecz nikomu nie mowila, bo moj wiek Ja postarzal, burzyl nowy image mlodej zony z kolejnym mezem. Z Siostrami mamy w tej chwili dobry kontakt, mimo, ze bylysmy stawiane w roznych rolach, ja koziol ofiarny, srednia miala wzgledny spokoj, najmlodsza zlote dziecko. Teraz to sie troche przemieszalo, jestesmy na roznych etapach jesli chodzi o kontakty z Narcyza, ale nie odsuwamy sie od siebie. Mam nadzieje, ze w koncu wszystkie wyjdziemy z tego. Chociaz obecnie glowny atak jest na srednia z dziecmi, tam Narcyza widzi swoja nowa szanse. Ja juz jestem Jej zupelnie zbedna, odkad nie moze mna rzadzic, a dzieci nie mam, wiec mam nadzieje, ze moje zero kontaktu w zaden sposob Jej nie uaktywni. Ale zobaczymy. Lepiej oczekiwac najgorszego z Narcyza. W chwilach zwatpienia czytam wpisy na tym bloku nieprzerwanie od 2 lat. Dziekuje za niego, D, mam nadzieje, ze on nigdy nie zniknie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie kontynuuję bloga, ale usuwać go nie zamierzam, bo wiem, że jest nadal czytany. Cieszę się, że mogłam pomóc i trzymam kciuki za Ciebie i Twoje siostry.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj, cieszę się że Twój blog jest i można do niego zajrzeć. Wiele mi pomaga, mam podobna sytuację z mamą, probuje zastosować zero kontaktu, tym razem już zdecydowałam w środku i będę się tego trzymać

    OdpowiedzUsuń
  11. Pani blog trzy lata temu uratował mi życie. Wracam do niego dziś,żeby odzyskać równowagę po ataku Narcyzy.Trzy lata żyłam z moją narcystyczną matką w relacji Zero kontaktu aż nagle 5 grudnia tego roku przysłała nam paczkę na Mikołaja. Tuż po tym codziennie zaczęła nękać mnie smsami o treści dzień dobry, miłego dnia itd.Koszmar powrócił

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo dziękuję za to co tu napisałaś. Bardzo pomagasz mnie i wuelu innym💝

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem synem narcyzy. Mam 38 lat i duzo nieszczescia przezywalem przez nia. To straszne, ze 13 lat temu zrozumialem, ze to po prostu osoba narcystyczna. Dawalem jej juz setki szans, musiala zawsze wybuchnac klotnia, zeby potem byl stosunkowo spokoj, ale na chwile…
    Jestem mega wartosciowym czlowiekiem, oczytanym, inteligentnym, dobrym ale za slaby wobec takich osob. Nie zalozylem rodziny, nie mam partnerki. Jakbym przez te 38 lat nie poszedl do przodu.
    Dzisiaj zerwalem z nia kontakt.
    Ale wciaz mnie “meczy” tj. dobija sie do mnie, szuka kontaktu.
    Boje sie jej, bo jest nieobliczalna.

    OdpowiedzUsuń

Z uwagi na tematykę bloga i konieczność chronienia jego Czytelniczek i Czytelników przed emocjonalnymi nadużyciami, wszystkie komentarze będą moderowane.