Nazwa Gaszenie (gaslightning) pochodzi od filmu z Ingrid Bergman w roli głównej (Gasnący płomień, 1944), w którym grała ona kobietę manipulowaną przez swego męża. Poszukiwał on w ich domu, w tajemnicy przed nią, kosztowności będących łupem z zabójstwa jej ciotki. Kiedy zauważała pewne zmiany w otoczeniu, do których dochodziło za sprawą jej męża (znikały przedmioty, słychać było kroki, przygasały gazowe światła), ten wmawiał jej, że to się nie dzieje się naprawdę - to tylko jej złudzenia i wymysły. Nie mogąc uzyskać potwierdzenia (walidacji) innych ludzi, ofiara stopniowo zaczynała wątpić w swoją pamięć, zdolność obserwacji i zdrowe zmysły. To było celem jej męża – zrobić z niej wariatkę. Kiedy jesteś dzieckiem i Twoja matka wmawia Ci, że zło, które Ci wyrządziła, nie miało miejsca, wierzysz jej. Dzieci uważają swoich rodziców za wszechmocne, wszystkowiedzące istoty. Jako dorosła osoba, także prawdopodobnie wierzysz, że Twoja matka jest potężną osobą i ma rację, bo przez lata rządziła wszystkimi dookoła.
Kiedy Twoja narcystyczna matka zrobi Ci jakąś krzywdę, także będzie starała się zrobić z Ciebie wariatkę – cokolwiek Ci zrobi czy powie, nawet już chwilę później będzie Ci wmawiała, że to się nigdy nie wydarzyło, nigdy tak nie powiedziała, nigdy tego nie zrobiła, coś Ci się wydawało, przesadzasz, wymyśliłaś to sobie, masz paranoję, itd. itp. Takie działanie ma na celu zmanipulowanie Twojego poczucia rzeczywistości. Bezczelność i przekonanie, z jakim narcyza okłamuje Cię w żywe oczy sprawi, że po jakimś czasie takiego traktowania zaczniesz myśleć, że to wszystko Ci się tylko wydaje, jesteś przewrażliwiona albo zaczynasz tracić rozum. Co więcej, narcyza będzie próbowała przekonać otoczenie, że zarzucasz jej niestworzone rzeczy – jesteś paranoiczna, czepiasz się, wymyślasz, a tak w ogóle to masz problem z głową. Korzyści dla narcyzy są ogromne: niszczy Twoją wiarygodność (ludzie przyzwyczajeni do jej skarg na Twoje niezrównoważenie nie biorą na poważnie tego, co mówisz), a ona może chodzić w glorii uwagi i współczucia innych ludzi, że musi się męczyć z „taką” córką. W dodatku unika odpowiedzialności za swoje zachowanie – nie musi go zmieniać, wystarczy, że spróbuje zmienić Twoją percepcję jej zachowania (krzywdzę, ale wmawiam, że to złudzenie, więc jest tak, jakbym nie krzywdziła). Dobrą strategią obrony jest notowanie od razu, po każdej rozmowie czy spotkaniu z narcyzą co się wydarzyło, co powiedziała, a jeszcze lepiej gdybyś nagrywała dyktafonem rozmowy z nią, robiła ukryte filmy czy nagrywała rozmowy telefoniczne (są darmowe aplikacje na smartfony pozwalające to zrobić). Nie po to, by to kiedykolwiek wykorzystać (uważaj na to, co dozwala prawo w tej dziedzinie). Ale po to, byś mogła sprawdzić fakty. Nagrania nie kłamią. To Ci jasno pokaże, że ona kłamie, a z Tobą jest wszystko w porządku.
Ponieważ jako zdrowej emocjonalnie, normalnej osobie nie mieści Ci się w głowie, że ktoś może do tego stopnia lekceważyć Twoje uczucia i nie przyjmować do wiadomości tego, co się stało, prawdopodobnie popełnisz jeden typowy błąd. Ten błąd, który sama popełniłam kilkukrotnie, to przekonanie, że skoro ona się tak zachowuje, to albo źle Cię zrozumiała, albo nie dość dobrze wytłumaczyłaś jej, o co Ci chodzi i jak się czujesz. Że to wszystko z nieporozumienia i niewiedzy. Jako osoba normalna, posiadająca serce i empatię wierzysz, że jeśli otworzysz przed nią serce, opowiesz o swoim najgłębszych uczuciach, powiesz, jak bardzo Cię to boli, ona zrozumie, przeprosi albo zmieni swoje postępowanie. Otóż nie. Nie zrozumie, nie zmieni. Kilkukrotnie mówiłam i pisałam swoim rodzicom jak się czuję, co przeżywam. Spotkało się to z zerowym odzewem. A nawet gorzej. Prawda jest taka: narcyza doskonale wie, co czujesz, rozumie intelektualnie, co do niej mówisz. Doskonale wie, że Cię to boli i krzywdzi. Tyle, że ją to w ogóle nie obchodzi. Dla niej jesteś rzeczą, przedmiotem użycia. Twoje uczucia są nieważne. Ona nie ma empatii, nie ma zainteresowania innymi. Traktuje ludzi mniej więcej tak, jak my traktujemy urządzenia gospodarstwa domowego. Jak pralka Ci się zepsuje, to ją naprawiasz, a jeśli koszt naprawy jest zbyt duży, wyrzucasz i kupujesz nową. Nie zastanawiasz się, co pralka czuje i czy jest jej przykro, że w nią kopnęłaś w złości. Ty jako człowiek jesteś taką właśnie zepsutą pralką dla narcyzy. Działamy kluczem francuskim albo wyrzucamy jako bezużyteczny przedmiot.
Nie spodziewaj się nigdy po narcystycznej matce zrozumienia i współczucia. Jest fizycznie do tego niezdolna. Otwierając przed nią serce, tylko dajesz jej na tacy informację o tym, gdzie Cię trzeba uderzyć, żeby Cię zranić. To paliwo dla jej krytykanctwa i szkalowania. Nie rób sobie takiej krzywdy.
Być może przyjdzie Ci do głowy, by pokazać jej nagranie, na którym obrzuca Cię wyzwiskami, jako dowód, że mówisz prawdę (kiedy będzie Ci wmawiała, że nigdy nie użyła złego słowa wobec Ciebie). Nie rób tego pochopnie. Konfrontacja z niezbitym dowodem kłamstwa powoduje prawdziwą narcystyczną furię, o której wkrótce napiszę.
A co, jeśli zaczynasz myśleć, że może naprawdę jesteś przewrażliwiona? Spróbuj spojrzeć na to oczami osoby trzeciej. Gdyby to Twoją przyjaciółkę matka tak traktowała, to co byś jej powiedziała? Czy zapewniałabyś ją, że to jest w porządku? Zapewne nie, uważałabyś, że jest skrzywdzona i ma prawo się bronić. Co, gdyby to Twój mężczyzna tak Cię traktował, jak traktuje Cię od lat Twoja matka? Już dawno byś z nim zerwała. Jaki z tego wniosek? Nie jesteś przyzwyczajona, by bronić siebie - narcystyczna matka wmówiła Ci, że to ona jest centrum Twojego wszechświata i tylko jej potrzeby i uczucia są ważne. Ale jeśli spojrzysz na to jak na perypetie drugiej osoby, natychmiast zrozumiesz, że to narcyza jest krzywdzicielką.
Fakt, że to Twoja matka, nie daje jej prawa do kontrolowania Twojego życia, okrutnego krytykanctwa, wyzwisk, wrzasków, nadmiernych wymagań, szantażu emocjonalnego itd. Ona podlega moralnej ocenie i moralnym zasadom, jak każdy inny człowiek. Choć oczywiście ona sama uważa, że jest ponad innymi ludźmi i zasady przyzwoitości jej nie dotyczą.
Jakbym czytała o swojej "mamusi"....
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń