wtorek, 30 maja 2017

Karolina Piasecka mówi NIE

Pisząc o związku z narcyzem nie mogłam posłużyć się przykładem z własnego życia, jaki byłby najbardziej wiarygodny. Aż wpadła mi w ręce rozmowa z Karoliną Piasecką. Od dawna już czytam o tej sprawie, a opowieść Pani Karoliny to smutny obraz narcystycznej opresji w praktyce. Choć oczywiście wolałabym nie mieć tak "dobrego" przykładu, i żeby te wszystkie straszne rzeczy nigdy jej nie spotkały.

Jak w prawie każdej opowieści, narcystyczny partner na początku wydaje się chodzącym ideałem. Idylla trwała jednak do momentu, aż żona zaszła w ciążę - wtedy, w pojęciu jej oprawcy, była już zdobyta i trwale z nim związana - oboje to katolicy, wierzący w nierozerwalność małżeństwa, a ciąża je przypieczętowała. 
on był czuły, samo dobro, no po prostu szczęście. Niepojęte.
Wszystko naprawdę zmieniło się dopiero po ślubie.

Typowe dla narcystycznej opresji jest także to, że ofiara usprawiedliwia sprawcę, uważając, że to jej wina, kiedy dochodzi do pierwszego aktu przemocy. Nie może pojąć, co się stało, że czuły dotąd mąż, robi coś takiego. A skoro nie może uwierzyć, że coś z nim jest nie tak, bierze winę na siebie. 
A potem zaczęłam sobie tłumaczyć, że to moja wina, że nie powinnam tak na niego krzyczeć. Że zasłużyłam.

Ofiara wciąż wierzy w dobre intencje sprawcy. Szuka winy w sobie, zastanawia się, że może jest w tym jakiś głębszy plan. 
Że może czegoś nie rozumiem. 

Ofiara jest zależna od sprawcy. Pozostaje na jego utrzymaniu. Narcyzowi to bardzo odpowiada - może wtedy zacząć ją poniżać i pozbawiać poczucia własnej wartości:
"Nie zarabiasz na dom, jesteś nierobem”. (...) wtedy wydawało mi się, że jest w tym jakaś słuszność, przecież nie zarabiałam...

W związku zaczyna się asymetria, typową dla narcystycznej opresji. Mąż zaczyna zdradzać żonę, a przynajmniej przestaje być wobec niej lojalny. Zasady wierności obowiązują tylko żonę, ale nie jego. Jej nie wolno mieć wątpliwości, pytań, czy wymagań od niego:
Gdy go o to zapytałam, mówił najpierw, że to kolega zrobił mu kawał, żeby nas skłócić. Byłam młoda, może naiwna, uwierzyłam mu.
(...)
Kontrolował każdy mój krok. On sam miał wolność. (...)  Albo w ogóle się nie tłumaczył.
(...)
On nie miał żadnych obowiązków.

Narcyz okłamuje żonę, zarzuca, że jest przewrażliwiona, a jeśli to zawiedzie, po prostu wpada w furię i bije. Przy tym odpowiedzialność za swoje postępowanie składa na nią - żeby ona czuła się winna, że dowiedziała się o jego zdradzie:
Ale też myślałam: ma trochę racji, nie uszanowałam jego prywatności, więc był zły.

Narcyz manipuluje swoją ofiarą także w ten sposób, że przerzuca na nią odpowiedzialność za konsekwencje swoich czynów:
Mówił, że nie mogę rozwalać rodziny, że żona ma być przy mężu. (...)
„Jak mogłabyś zrobić coś takiego swojemu mężowi?”.(...)
Dowiedział się o Niebieskiej Karcie. Wpadł w furię. Powiedział, że zrobiłam mu krzywdę. 

Kiedy narcyz czuje, że przegiął, następują okresy lepszego zachowania, żeby nie stracić ofiary i wciągnąć ją z powrotem do swojej gry:
W tych okresach, kiedy nie bił, albo po nich, kiedy się uspokajał. Wierzyłam wtedy, że to był ten ostatni raz.

Charakterystyczne dla związku z narcyzem jest także to, że ofiara wierzy, że jeśli się podporządkuje, zapewni sobie spokój. Jednak narcyz jest jak czarna dziura, im więcej dostaje, tym więcej żąda, a jego ofiara nigdy nie może być dla niego dość dobra. Ofiara czuje, że to jej wina, że jest tak traktowana. 
Wierzyłam, że jeśli zrobię to, czego chciał, to będzie dobrze, spełnię jego oczekiwania, będzie zadowolony. (...)
One też się dostosowały, starały się chodzić na paluszkach, żeby tylko tata się nie zdenerwował.(...)
Starałam się pracować nad sobą, zmienić się. (...) Chciałam siebie naprawić. Wierzyłam, że jak jeszcze coś zrobię, jakoś się postaram, to będzie między nami lepiej.(...)
Ale ja wtedy naprawdę wierzyłam, że jak będę taka, jak on chce, to wszystko się ułoży.

Narcyz ma coraz większe oczekiwania, a ofiara nie jest w stanie go zadowolić. To nawet nie jest jego celem. Jego celem jest udowodnienie ofierze, że do niczego się nie nadaje i zniszczenie jej poczucia własnej wartości:
jak się pomylę, będzie powód do bicia. Ale on się zawsze znalazł. (...) Ciągle coś. Oczekiwania były coraz wyższe. Im bardziej się starałam, tym było gorzej, bo wymyślał nowe.

Ofiara próbuje się dostosować do narzuconych przez narcyza zasad. A jakie są zasady w związku z narcyzem?
Teraz myślę, że była jedna: on ma zawsze rację.

Narcyz jest wymagający seksualnie, a seks ma spełnić wyłącznie jego potrzeby oraz być polem jego pełnej władzy:
Kazał mi brać środki na libido, bo mam mieć codziennie ochotę na seks. (...) że mam obowiązek z nim sypiać, a jak tego nie robię, to znaczy, że jestem złą żoną.

Narzędziem narcyza jest zniszczenie poczucia własnej wartości, wyśmianie, poniżenie i zastraszenie ofiary:
Zniszczę cię, zniszczę cię, jesteś nic niewarta, jesteś zerem. (...)
Mąż wyśmiał to i powiedział: „No co ty, Karolina, za głupoty opowiadasz”(...)
Nawet sama zaczęłam do siebie mówić jego słowami: „Ty szmato, ty debilko, ty śmieciu.”

Otoczenie udaje, że nie wie, co się dzieje, unika interwencji pod pozorem neutralności albo wprost obciąża ofiarę odpowiedzialnością. Narcyz ludzi życzliwych żonie zastrasza, przed silniejszymi od siebie udaje poprawę:
Znajomy spuścił wzrok i nie komentował.(...)
„Ja się nie będę wtrącać” – mówili teściowie, kiedy opowiadałam, co się dzieje.(...)
Rozmawiał z nami długo, ale przypomniał też, że rodzina powinna być pod jednym dachem. (...)
Był chyba dobrym aktorem, bo sama psycholog powiedziała mi: „No, niech pani da mu szansę (...).
Nie mówiłam bliskim wszystkiego.(...) Ze wstydu. I strachu. 

Narcyz izoluje ofiarę od rodziny, przyjaciół i potencjalnych źródeł pomocy:
Mąż odciął mnie wtedy od pomocy i kontaktu z rodziną. (...) Ciągle powtarzał, że nikt mi nie pomoże. (...)
Potajemnie chodziłam na terapię, ale po kilku sesjach dowiedział się i mi zabronił. 

Narcyz nie podejmuje obowiązków dorosłego człowieka. Wymaga obsługi, jakby był kilkuletnim dzieckiem i wykorzystuje ofiarę na wszelkie sposoby:
Płaciłam za wynajem mieszkania, jedzenie, ubrania. (...)
że będę codziennie przygotowywała mu spodnie i koszulę, podawała ciepły posiłek codziennie (...)
Przez cały ten czas pracowałam zawodowo. Starałam się wypełniać swoje obowiązki. Zawodowe i domowe. (...)
Przez ponad pół roku kazał mi przelewać całą swoją pensję na swoje konto.

Kiedy ofiara wreszcie się buntuje, spotyka się z typową narcystyczną furią - to jest stan, w jaki wpada narcyz, kiedy zostanie skonfrontowany z faktami i zacznie odczuwać konsekwencje swoich wyborów. W tym stanie zwiększa przemoc, jest gotów posunąć się do przestępstw, a w skrajnym przypadku także do zabójstwa:
Nie zgodziłam się, a on w odwecie zniszczył samochody moich rodziców, wysprejował obraźliwe hasła. (...)
Bałam się, że zostawi mnie w lesie, że coś mi zrobi.(...)
Groził, że stanie im się krzywda, jeśli się dowiedzą. (...)
Mąż coraz częściej niszczył w furii moje rzeczy potrzebne w pracy – prawo jazdy, służbowe sprzęty.(...)
Powiedział wtedy, że jeśli kiedykolwiek odważę się odejść, to on mnie znajdzie i zabije. Mnie, wszystkich.

Narcyz zawsze uważa, że najważniejsza jest rodzina jako całość i dobro jej członków się nie liczy. Wszyscy muszą się dla niej poświęcić (tak naprawdę dla niego, dobro rodziny to tylko sprytna wymówka dla narcyza, mająca go postawić w lepszym świetle), więc Pani Karolina walczyła:
Że jak chcę mieć swoją rodzinę, to mam nikomu nie mówić, co się dzieje w domu. (...)
Chciałam, wtedy cały czas przecież wierzyłam jeszcze, że może tę rodzinę uda się uratować.(...)
A ja wciąż jeszcze wierzyłam, że możemy być razem w spokoju, że we czwórkę możemy jeszcze stworzyć normalną rodzinę. 

W narcystycznej opresji ze strony matki czy partnera, otoczenie na ogół nie potrafi zrozumieć, dlaczego ofiara tak długo nie odeszła i znosiła to. Zwykle obwinia ją o bierność, zamiast oskarżyć jej partnera o przemoc. Niektórzy posuwają się nawet do tego, że skoro ofiara to znosi, to sama jest sobie winna. Tymczasem nikt, kto nie przeżył długoletniej przemocy psychicznej czy fizycznej, nie jest w stanie zrozumieć, że czasem sam ton głosu oprawcy, nawet bez bicia jest w stanie całkowicie przerazić ofiarę:
on naprawdę ma siłę. Nawet nie w rękach, w głosie. Nie znosił sprzeciwu. (...)
Myślę, że te wszystkie chwile, w których on mówił te wszystkie słowa, to było takie umieranie w środku (...)
To jest jak matnia. Człowiek czuje się zaszczuty i zupełnie bezsilny.(...) 
To może z boku wszystko widać wyraźnie, ale nie wtedy, gdy się w tym tkwi – wtedy te wyzwiska, tyle razy słyszane, w końcu stają się prawdą. 

Co również typowe dla narcystycznej opresji, ofierze udało się zebrać w sobie, by odejść dopiero, gdy narcyz zaczął krzywdzić jej bliskich:
Potem zaczęła się też przemoc wobec moich najbliższych. (...) próbował siłą pozbyć się z naszego domu mojej mamy. Przestraszyła się, kiedy ją popchnął, przewrócił. Widziały to dziewczynki, też się bały. (...)
Ale wtedy pomyślałam o córkach, że one dostają właśnie taki obraz relacji w związku. 

Ogromne znaczenie miało też to, że otoczenie okazało wsparcie Pani Karolinie.
Moja szefowa to zauważyła, pytała, czy coś się dzieje. (...)
Pomagali mi w tym ludzie, którzy mówili: „To nie jest normalne, nie ma prawa tak cię traktować”(...)
Pracodawca stanął po mojej stronie i mi pomógł. (...) współpracownicy, prawnik. Najbliżsi (...) znajomi ze szkoły, liceum, studiów, ale też ludzie, których nie znam. 

Kiedy Pani Karolina odeszła, mąż zaczął ją nachodzić i stalkować, co jest typową reakcją odrzuconego narcyza:
Po kilku dniach był już na miejscu, wtargnął do mieszkania. Potem nachodził nas wielokrotnie, przyjeżdżał do szkoły, przedszkola. (...)
zdarza mi się, że tuż po wejściu do mieszkania dostaję SMS-a: „O, już jesteś w domu”(...)
stoi pod bramą, nagrywa mnie.(...)
Zablokowałam numer – używa nowego. Dzwoni do mojej pracy, nie daje spokoju.

Na koniec rozmowy Pani Karolina daje nam przestrogę:
zanim zostaniecie czyjąś żoną, bądźcie najpierw sobą, zdobądźcie zawód, wzmocnijcie się na tyle, by poznać swoją wartość i abyście mogły same o siebie zadbać.(...).
Jak pisałam tutaj, zachęcanie Cię do szybkiego uzależnienia się od partnera, jest poważnym sygnałem ostrzegawczym, że masz do czynienia z narcyzem.

Długo nie potrafiłam powiedzieć stanowczo „nie”. A tylko to potrafi zatrzymać przemoc. Im więcej razy nadstawiałam policzek, tym częściej dostawałam w niego pięścią. To go umacniało. Pokazywało mu, że może. 
To mit i zgubne przekonanie, że jeśli ulegniemy narcyzowi dla świętego spokoju, czy ze strachu, to on się uspokoi. Przeciwnie, będzie sobie pozwalał na coraz więcej.

Rafał Piasecki to narcystyczny psychopata. Liczyły się zawsze tylko jego potrzeby, a dla żony i dzieci nie miał grama współczucia. A przede wszystkim domagał się, żeby jego żona skupiała się tylko i wyłącznie na nim, przejawiając infantylne oczekiwanie, aby to wokół niego kręciła się cała rodzina:
Wyznaczył żonie harmonogram. Rano ma delikatnie budzić męża ze śniadaniem, a z pracy wracać o 16.15. O 17. ma podać mężowi ciepły posiłek, a od 21. ma być do jego dyspozycji.
(...)Pochodzę z tradycyjnej rodziny, gdzie mężczyzna zarabia, a żona sprząta, gotuje, prasuje. Moja tego nie lubiła robić. Na pierwszym miejscu stawiała pracę, a na drugim fitness. Oczekiwałem, że przynajmniej raz dziennie poda mi ciepły posiłek, a skoro zwykle jest zmęczona i chce szybciej iść spać, to wcześniej położy dzieci do łóżek i godzinę od 21. do 22. spędzi ze mną. 

Kolejnym narcystycznym objawem jest to, że Piasecki jest fanatykiem religijnym, z uporem godnym lepszej sprawy tępiącym homoseksualistów. Jego wielkościowe urojenia o tym, że jest osobnikiem wyższym moralnie (od homoseksualistów) są typowe dla religijnych narcyzów - ludzi, którzy używają wiary po to, by innych karać i poniżać, a siebie wynosić na poziom moralnego autorytetu i sztucznie pompować swoje ego. Potępianie innych głośnym krzykiem jest też świetną przykrywką dla własnych grzechów i własnego zdemoralizowania. Do tego silna tożsamość grupowa (wspólnoty religijnej), jest swego rodzaju protezą własnej tożsamości dla narcyza, przekonanego w głębi serca o swojej niskiej wartości.

Znamienne, że jego adwokat "tłumaczył" wieloletnie znęcanie się psychiczne i fizyczne swojego klienta nad żoną tym, że on... "wołał o miłość". To nie było wołanie o miłość. To było żądanie uwagi, władzy i pełnej kontroli. On dostał miłość od żony. Kochała go przez wiele lat. Ale dla niego to nie było dość. Musiał dostać pełne podporządkowanie od niej, a ponieważ ona, w nadziei na spokój, zgadzała się na to, żądał coraz więcej i więcej. Bo narcyz jest jak dziurawe naczynie - wiecznie pusty. Ile byś w niego nie wlała, miłości, uwagi i posłuszeństwa, będzie chciał więcej. Weźmie wszystko, co masz - korzystając z Twej miłości i dobroci. I będzie chciał więcej. Nie wystarczy mu, byś była na każde jego skinienie, będzie chciał kontrolować, w jakim rytmie oddychasz. Ale i to, okaże się wkrótce, w jego mniemaniu robisz nie dość dobrze. Weźmie wszystko, co masz - podstępem, szantażem emocjonalnym, poczuciem winy. I nadal nie będzie miał dość. Weźmie wszystko, co masz - przemocą.
Piasecki rozzuchwalił się do tego stopnia, bo przez wiele lat był bezkarny. Niech nieszczęście Karoliny Piaseckiej będzie dla Ciebie ostrzeżeniem, żeby nigdy, przenigdy nie dawać facetowi, który posunął się wobec Ciebie do przemocy fizycznej lub psychicznej, drugiej szansy. Jak dasz drugą, a nawet trzecią, on nadal nie będzie zadowolony, a tylko się upewni, że mu wolno i dostanie nagrodę za przemoc. Wtedy przemoc się jeszcze zwiększy, a Ty będziesz mu jeszcze mocniej ulegać. To jest błędne koło - im bardziej ulegasz narcyzowi, tym gorszy dla Ciebie się staje.

Tutaj program TVN Uwaga z nagraniem, jak Rafał Piasecki traktował żonę. Ostrzegam, że nagranie jest bardzo drastyczne i przypomni Ci najgorsze rzeczy z własnego życia.  Wysłuchałam go dwa razy, za każdym razem z walącym sercem i przerażeniem. 

Ten osobnik powinien już teraz siedzieć w areszcie, a dopiero niedawno dostał zakaz zbliżania się do swojej żony. Powinien być odizolowany także od dzieci!

Pani Karolino, Pani wyznanie było aktem wielkiej odwagi i wielkiej pomocy dla wszystkich kobiet, które znajdują się w podobnej sytuacji. Nie ma się Pani czego wstydzić. To on ma się czego wstydzić.

Uratowała Pani niejednej kobiecie życie, bo dostała od Pani potwierdzenie, że nie jest sama i to nie jest w porządku. Bo więcej ludzi nie pozostanie obojętnymi na to, co dzieje się obok nich. Dosłownie: uratowała Pani życie. Bardzo Pani dziękuję i trzymam kciuki za wyzdrowienie Pani i dzieci po tych strasznych latach. 

2 komentarze:

  1. moja matka nigdy nie powiedziala nie.
    wychowalam sie w domu pelnym przemocy , ojciec tlukl i wyzywal mnie i matke. I mimo ze babcia i moja ciotka proponowaly jej i wspolne zamieszkanie i pomoc, matka nie odeszla od ojca.
    Ja jako mala dziewczynka, mialam jedno marzenie- zeby matka odeszla od ojca, balam sie ze ja zabije.
    Na dzien dzisiejszy matka zaprzecza wszystkiemu co sie wydarzylo, sama jest matka narcystyczna.
    Dzieci pani Karoliny sa i beda jej bardzo wdzieczne , tak powinna postepowac dobra matka. Cale zycie buduje sie dobre uklady z dziecmi, lub cale zycie sie te uklady burzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także wychowywałam się w domu pełnym przemocy. Ojciec pił i brutalnie bił. Mnie i brata nie ruszył, ale matka dostawała praktycznie codziennie. Żyła z nim do mojego 12-13 roku życia. Pojęcia nie mam co się stało, że nagle postanowiła to piekło zakończyć. Jako dorosła pytałam się jej dlaczego tkwiła w tym związku, odpowiadała, że "dla was, żebyście mieli ojca". W tych słowach nie było ani grama myśli o nas, bo kto normalny skazuje dzieci na taki horror, odbiera im dzieciństwo i niszczy psychikę? Pomijam mechanizmy psychologiczne, które sprawiają, że ofiara zostaje przy swoim oprawcy, ale u mojej matki chodziło o coś innego. Powiedziała kiedyś zdanie, wtedy dla mnie nie pojęte "bo ty nie wiesz, co ja przeżyłam". Zupełnie jak by mnie tam nie było, jakbym była przedmiotem stojącym gdzieś na półce. Z resztą w każdej innej sytuacji traktowała mnie jak powietrze. Teraz dzięki temu blogowi wszystko jest już dla mnie jasne. Do czego zmierzam:
    jeżeli kochacie swoje dzieci i chcecie dla nich jak najlepiej- RATUJCIE JE I SIEBIE. Zróbcie wszystko, co się da, żeby odejść od oprawcy. Ja pragnę, żeby ktoś wymazał mi z pamięci te tysiące obrazów. Ten specyficzny ścisk w żołądku ze strachu przed ojcem. Ten lęk przed powrotem do domu. Ten wstyd przed panami policjantami, którzy byli u nas stałymi bywalcami. Tą zazdrość o normalny dom, o spokój i co najważniejsze o radość w domu. Nie przypominam sobie ani jednego dnia, który był by dla mnie fajny z rodzicami. Wyrzuciłam wszystkie zdjęcia z dzieciństwa. Nigdy nie mogłam na nie patrzeć, bo w tej samej sekundzie przesuwały mi się scenki, a nawet całe długometrażowe filmy. To się ciągnie za człowiekiem całe życie. Myśli i wspomnienia wracają nawet po dwudziestu latach. Są natrętne i burzą każdą radość w życiu. Spustoszenie w psychice jest niewyobrażalne. Wspomnienia atakują także we śnie, i jest to wtedy tak realne, jak by cofnął się czas. Zdarzenia i emocje te same. NIE RÓBCIE TEGO NAJWAŻNIEJSZYM OSOBOM W WASZYM ŻYCIU.Pani Karolino jest mi strasznie przykro, że trafiła Pani na takiego sk...... Tak strasznie mi przykro. Ale teraz jest Pani nadzieją dla wielu kobiet i wielu dzieci, które dzięki Pani nie będą powielać wzorca patologii. Jestem Pani wdzięczna. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Z uwagi na tematykę bloga i konieczność chronienia jego Czytelniczek i Czytelników przed emocjonalnymi nadużyciami, wszystkie komentarze będą moderowane.