poniedziałek, 13 lutego 2017

Język narcystyczny, część 2.

Kolejną funkcją narcystycznego języka, która służy podtrzymywaniu iluzji narcyzy o jej idealnym ego i zmuszaniu Cie do posłuszeństwa, jest zaprzeczanie złym rzeczom, które ona robi. W głębi serca ona doskonale wie, że jej zachowanie jest karygodne. Jednak nie może tego przyznać, nawet sama przed sobą. Zmniejsza więc swoją winę, udając, że niczego złego nie zrobiła, tylko Twoja reakcja jest nieadekwatna. Odrzucanie odpowiedzialności za swoje postępowanie odbywa się w ten sposób, że ona albo zaprzecza, że to się w ogóle wydarzyło (bezczelnie, w żywe oczy kłamie, choć doskonale wie, jaka jest prawda) albo twierdzi, że Ty to wymyśliłaś/wyolbrzymiasz/przesadzasz. Przerzucając piłkę na Twoją połowę, próbuje Ci wmówić, że to z Tobą jest coś nie tak. Wspominałam już o tej technice manipulacji w poście o gaszeniu. Parę przykładów:

Nigdy tego nie powiedziałam! - kiedy doskonale pamiętasz, co do słowa, a nawet masz to nagrane. Kiedy jej pokażesz dowód, np. w postaci nagrania, prawdopodobnie usłyszysz:

Zawsze reagujesz przesadnie/jesteś przewrażliwiona na swoim punkcie! - kiedy dopominasz się o odrobinę szacunku, mówisz, że coś Cię uraziło, ona nie chce przyznać, że źle zrobiła, że Cię obraziła, więc woli udawać, że to co zrobiła było w porządku, a to z Tobą jest problem.

Wyobrażasz sobie niestworzone rzeczy! - kiedy wiesz, że to, o czym mówisz jest twardym faktem

Nie mam pojęcia o czym mówisz! - kiedy zarówno Ty, jak i ona doskonale wiecie, o co chodzi

Mam dość twoich dramatów! - za każdym razem, kiedy w najdelikatniejszy nawet sposób nie zgadzasz się z nią i odmawiasz uznania, że jej zachowanie jest w porządku. Narcystyczna matka nazwie dramatyzowaniem każdy przejaw obrony własnego stanowiska i własnej godności z Twojej strony.

Jesteś jedyną osobą, która tego nie rozumie! - kiedy nie zgadasz się z nią - nie dość, że twierdzi, że to z Tobą jest źle, to jeszcze sugeruje, że jesteś jedyna, korzystając z siły społecznego dowodu słuszności. O ironio, często na poziomie werbalnym, oficjalnie, wszyscy rzeczywiście się z nią zgadzają (np. Twój przyzwalający ojciec czy jej skrzydlate małpy), choć oczywiście wszyscy wiedza, że to narcyza źle Cię traktuje.

Zawsze mnie o wszystko obwiniasz/oskarżasz! - kiedy masz w ręku twarde dowody jej nielojalności, obojętności czy wrogich działań. Ona nie chce uznać, że problemem jest jej zachowanie. Problem, według narcyzy, jest w tym, że śmiesz na to reagować i się temu przeciwstawiać.

Jesteś patologicznie podejrzliwa/masz paranoję! - wtedy, kiedy już wielokrotnie doświadczyłaś z jej strony zdrady i masz faktyczne powody, by być ostrożna i podejrzliwa. Ona była nielojalna, ale To Ty masz się czuć winna za to, że straciłaś do niej zaufanie.

To wszystko twoja wina!/Ty mnie do tego zmusiłaś - kiedy narcyza zrobiła ci coś szczególnie podłego - próbuje przerzucić odpowiedzialność za swoje zachowanie na Ciebie. Moja matka, kiedy jej przypomniałam, że tłukła mnie całe lata, potrafiła odpowiedzieć tylko: Bo byłaś niegrzeczna!

Specjalnie mnie prowokujesz  - kiedy zrobiła Ci coś bardzo złego. Tekst, który matka wygłosiła do mojego synka, kiedy go fizycznie napadła. Wiele miesięcy wracał do tego tekstu, zanim uwierzył, że nie ponosi żadnej winy za to, że ona go skrzywdziła.

Nie radzisz sobie - kiedy mówisz jej, że coś Cię zabolało, płaczesz, okazujesz swoje cierpienie. Tak naprawdę ona mówi: nie obchodzi mnie twoje cierpienie, jak śmiesz o tym mówić? Nie potrafisz w milczeniu znosić mojego chamstwa i agresji. Jesteś żałosnym, użalającym się nad sobą śmieciem, który zasługuje na moją pogardę. To takie ohydne, czegoś potrzebować od innych. Jestem ponad to i sprawnie udaję, że nic mnie nie obchodzi, co inni o mnie myślą i że niczego od nich nie potrzebuję.

Ile razy mam powtarzać "przepraszam"?  - kiedy ona stale robi te same złe rzeczy i co więcej, wcale Cię nie przeprosiła. Tak naprawdę ona mówi: nie zamierzam cię przepraszać, bo robię co uważam za słuszne. Nie wolno ci zwracać uwagi na to, że wciąż robię ci te same, bolesne dla ciebie rzeczy i nie zmieniam swojego zachowania. Nie przypominaj mi, że skoro udawałam, że przeprosiłam, to powinnam unikać takiego zachowania w przyszłości. Mam prawo robić co chcę i deptać cię, bo jestem wyższą od ciebie istotą.

Czemu nie pogodzisz się wreszcie z przeszłością/Opanuj swoje demony/To było dawno - kiedy ona stale robi te same złe rzeczy. Tak naprawdę ona mówi: nie śmiej mi przypominać o przeszłości, problem leży po twojej stronie, że nie umiesz zrozumieć, kto tu rządzi. Robiłam tak i będę robić, a ty siedź cicho i pogódź się z tym wreszcie. Jestem doskonała i nie śmiej mnie krytykować.

Spójrz na swoje problemy  - gdy jej coś konkretnego zarzucasz, a ona usiłuje uniknąć odpowiedzialności. Tak naprawdę ona mówi: zrobię wszystko, by odwrócić twoją uwagę od tego, co zrobiłam, przejdę do ataku i krytyki, byś musiała skupić swoją energię na bronieniu się. Sama tego wielokrotnie doświadczyłam, np. powiedziałam do mojej matki: Właśnie trzeci raz złapałam cię na kłamstwie. A ona na to: a twoja córka mnie trzy lata temu okłamała! Jak ty ją wychowujesz?!

Taka jestem i musisz z tym żyć - kiedy oczekujesz od niej jakiejkolwiek pozytywnej zmiany. Tak naprawdę ona mówi: nie zamierzam się zmienić, poddaj się bez dyskusji. Jestem doskonała.

Masz obsesję kontroli  - wtedy, kiedy oczekujesz, że ona dotrzyma danego słowa czy wypełni umowę. Tak naprawdę ona mówi: twoje oczekiwanie, że będę podlegała twojej ocenie jest bezczelne, nie masz prawa ode mnie wymagać, bym wypełniała umowy, bo jestem kimś więcej od ciebie i to ja decyduje, co robię. Słowo dane tobie nic dla mnie nie znaczy. Wmówię ci, że to nie ja jestem niewiarygodna, tylko ty wymagasz za dużo.

Kilka przykładów z komentarzy moich Czytelniczek:

- znowu o coś ci chodzi
- znowu masz jakiś problem
- jestem jaka jestem
- ty chyba naprawdę już zgłupiałaś
- wiecznie jesteś niezadowolona
- zastanów się
- nie masz racji
- przemyśl to sobie
- jesteś psychologiem, powinnaś wykazać się większą mądrością i zrozumieniem
- nie psychologizuj mi tu!
- jak śmiesz!
- bo ty zawsze musisz mieć swoje zdanie

Narcyzy używają też swego rodzaju języka odwrotnego do manipulowania ludźmi. Odniosę się tutaj do metafory państwa totalitarnego, w którym oficjalna propaganda, siejąc nienawiść, mówi, że pragnie pokoju (pragniemy pokoju, więc wchodzimy w wyścig zbrojeń, by nasi wrogowie wiedzieli, że ich zabijemy). Kiedy, nękając niepokornych obywateli twierdzi, że to oni ją obrażają (ta demonstracja to obraza godności państwa). Ogranicza swobody obywateli, twierdząc, że robi to dla ich wolności (zakaz demonstracji dla jednych, by wolność demonstrowania mieli tylko ci popierani przez władzę), a także mnoży zagrożenia dla nich, upierając się, że robi to dla ich bezpieczeństwa (uzbrajanie bojówek, niby po to, by bronić przed zewnętrznymi zagrożeniami, ale naprawdę po to, by zastraszać własnych obywateli). Niewoli ich, odbierając im prawa, a oficjalnie wmawia, że to dla zwiększenia ich niezależności (likwiduje niezależność instytucji, rzekomo po to, by "zlikwidować układ, który nie dawał wolności" i zastąpić je swoimi ludźmi). Z narcyzami jest podobnie: pragną absolutnej władzy i pełnej kontroli, ale ubierają to w słowa rzekomej troski i dbania o Ciebie. Wtedy korzyść jest podwójna: Ty jesteś jej podporządkowana, a ona wychodzi na wspaniałą, godną podziwu, troskliwą matkę:

Robię to dla twojego dobra - kiedy Cię z premedytacją krzywdzi. Tak naprawdę ona mówi: robię tylko rzeczy dobre dla mnie. Dla ciebie dobre może być tylko to, co jest przede wszystkim korzystne dla mnie. Wiem lepiej, siedź cicho i rób, co ci każę.

Pogubiłaś się, ja ci pomogę - kiedy chce przejąć nad Tobą pełną kontrolę. Tak naprawdę znaczy to: nie masz nic do powiedzenia, jesteś głupia i nieudolna, ja decyduję.

Jesteś niezrównoważona, nie masz pojęcia co robisz - kiedy chce Ci odebrać wolność i prawo do decydowania o sobie. Częsty tekst u narcystycznych matek, które próbują wmawiać córkom choroby psychiczne i ubezwłasnowolnić je prawnie.

Przecież ty zginiesz beze mnie - kiedy ogranicza Twoją wolność i podkopuje Twoją wiarę w siebie. Tak naprawdę ona mówi: chcę, byś była całkowicie zależna ode mnie i posłuszna. Chcę, byś uwierzyła w to, że jesteś zerem, wtedy łatwiej zaakceptujesz, że traktuję cię jak zero. Przy takiej niezaradnej miernocie jak ty, ja będę wyglądała dużo lepiej.

Dwa przykłady z komentarzy moich Czytelniczek:

- chcę ci tylko pomóc
- martwię się tylko jak sobie poradzisz

Na koniec jeden z moich "ulubionych" tekstów:

Ty mnie w ogóle nie szanujesz!

Prawdziwe znaczenie: Jestem tak wielka, wspaniała, idealna i wzorcowa, że jakakolwiek, nawet najmniejsza krytyka czy różnica zdań ze mną jest ciężką obrazą ideału. Z ideałem się nie dyskutuje, jego się bezkrytycznie wielbi. Szacunek, jakiego żądam jest moim prawem, a nie przywilejem, którego mi udzielasz. Nie zamierzam zabiegać o twój szacunek, bo wtedy musiałabym przyznać, że jeszcze nie jestem doskonała i muszę coś poprawić. No i nie mogę przyznać, że czegoś od ciebie potrzebuję czy pragnę, od takiej miernoty jak ty. Dlatego żądam szacunku, a nie liczę, że go zdobędę, jak się postaram. Tobie żaden szacunek się nie należy, bo jesteś tylko moją sługą.

Więcej bardzo dobrych przykładów narcystycznego języka znajdziesz w komentarzach pod postem o trójkątnej komunikacji.

Czy chcesz może coś jeszcze do tego dodać?


30 komentarzy:

  1. Ja najczęściej słyszałam:..."ze wszystkimi potrafię się dogadać, tylko z tobą nie mogę". Drugi wspomniany wyżej tekst "jak ja chcę ci pomóc, to ty wiecznie niezadowolona".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po narcystycznemu "skoro wrednie stawiasz opór, przekonam cię, że jesteś w tym całkiem samotna", a to drugie: "chcę cię pogrążyć, a ty nie współpracujesz".

      Usuń
  2. U mnie jest to samo - moja matka twierdzi, że za mną nigdy się nie dogada, a z innymi - bez problemu. Również teksty o braku szacunku są na porządku dziennym (chyba najczęściej one się pojawiają, gdy brakuje argumentów). No i oczywiście stwierdzenie, że już od małego byłam "trudnym" dzieckiem.
    Moja matka jest typem cierpiętnicy - męczennicy i dlatego ciągle słyszę jaką to ja jestem niedobrą córką,przeze mnie ma zawsze wysokie ciśnienie, kto się nią będzie opiekował, jak dostanie wylewu. Pytanie: "kto się mną będzie opiekował" słyszałam już milion razy i co najciekawsze było ono zawsze skierowane tylko do mnie (mam starszą siostrę, od której moja matka nic nie wymaga)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, że "szacunek dla matki" to ma być ostateczny "argument", który ma wymuszać bezwzględne posłuszeństwo jej woli we wszystkim. Męczennice uwielbiają też opowiadać, jakie byłyśmy trudne, poczynając od makabrycznego porodu (moja latami opowiadała o tym, że mało przeze mnie nie umarła i jak to zniszczyłam jej ciało podczas ciąży), poprzez bycie trudnym dzieckiem, do niewdzięcznej dorosłej córki. Co do opieki i chorób, którymi próbują nas szantażować - szykuję osobny post na ten temat, bo to często powtarzająca się forma opresji z ich strony.

      Usuń
  3. Ja z kolei byłam posądzana o złośliwość wobec matki. Jakiekolwiek dziecięce przewinienie popełniłam, słyszałam:"Jesteś albo złośliwa albo nieodpowiedzialna. Jedno z dwóch." Czasami słyszałam to w formie pytania i musiałam powiedzieć, która z tych dwóch cech powodowała mną w danej sytuacji. Było to o tyle okrutne, że musiałam sama o sobie źle mówić, na komendę. Przy czym nidgy nie udało mi się udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi.Obojętnie, czy tłumaczyłam, jak było naprawdę, czy zaprzeczałam, czy dla świętego spokoju przyznawałam się, zawsze moja odpowiedź była kłamliwa, bezczelna lub niewdzięczna. Dodatkowo, niedozwolona była chwila zastanowienia nad odpowiedzią, która nie wywołałaby burzy. Jeśli chwilę się zawahałam, widziałam narastającą furię, przez co jeszcze bardziej się plątałam. Wtedy słyszałam różne komentarze na temat mojej sprawności umysłowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to doskonale. Jakbyś się nie starała, zawsze będzie źle. Jak nie złośliwa, to przygłupia, jak nie durna, to bezczelna, itd. I zmuszanie córki do "samokrytyki" to wyrafinowane budowanie głosu wewnętrznego, który potem latami odbiera nam poczucie własnej wartości, nawet jak matki już nie ma w pobliżu.

      Usuń
  4. Fajnie, że szata graficzna się zmieniła! :) Dla mnie w Twoich tekstach najważniejsze jest to, że pozbawiają wszelkich złudzeń i nadziei, że może jednak się mylę i moja mama nie jest narcyzą. Odrzucam wszystkie: nie wymyślaj/nie świruj/puknij się w łeb/jesteś nienormalna/lecz się/tylko Ci się wydaje/Ty to masz schizy/nie filozofuj mi tutaj/masz nasrane w tej głowie/, które słyszałam przez ostatnie 30 lat od matki (pedagoga! :O). Zaczynam opiekować się sobą. Mój mąż i dzieciaki potrzebują uśmiechniętej i wolnej Mnie. :)

    Dziękuję Ci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :). Staram się uczynić blog bardziej czytelnym.
      Nie jesteś wariatką, nie przesadzasz, masz rację i tak, Twoja matka jest narcyzą. A że to pedagog, wcale mnie nie dziwi. Wśród matek-narcyz nie brakuje też lekarek/psycholożek/nauczycielek, które grają święte uzdrowicielki przed pacjentami, w zamian za ich podziw, a rodzinę gnębią.
      Pamiętaj też, że przede wszystkim Ty sama potrzebujesz uśmiechniętej i wolnej Ciebie. Tak, jesteś ważna!

      Usuń
  5. Moja matka cale życie jęczała co my z siostra zrobimy jak jej zabraknie...
    Natomiast kiedy już dorosłyśmy i mowiłyśmy jej ,że znęcała się nad nami z uśmiechem na twarzy mowila,ze za mało nas lała.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One nigdy nie widzą swojej winy. Pewna Czytelniczka mi opowiadała, że jej matka śmiertelnie potrąciła samochodem pieszego przechodzącego przez pasy na zielonym świetle. Podczas procesu była śmiertelnie oburzona, że ten bezczelny typ celowo wlazł jej pod koła i wygrażała jego rodzinie.

      Usuń
  6. To niewiarygodne, ile nas jest.Przez lata myślałam,że to ja jestem "nieadekwatna".
    Zbieram siły by napisać do Ciebie, Donma. Dziękuje za ten blog.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak mam uciszyć ten głos, Donma ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Ci ten post: http://narcystycznirodzice.blogspot.com/2016/11/zdrowienie-po-narcystycznej-opresji.html oraz inne oznaczone etykietą "Zdrowienie"

      Usuń
  8. Bardzo chcę Ci podziękować za ten blog. Dzięki Tobie czuję się dużo mniej zdezorientowana. Moja matka narcyza, raz jest do rany przyłóż ( gdy chce coś osiągnąć) aby za chwilę wytoczyć przeciwko mnie najcięższe działa. Nadal ciężko mi wyzbyć się tej palącej potrzeby posiadania kochającej matki, pomimo tego co juz uświadomione i rozpracowane przez rozum, jednak daję się omamić jej chwilowym dobrym zachowaniem wobec mnie. Wiem, że to nic nie znaczy,bo jej słowa są nic nie warte, teraz już to wiem, ale lgnę do tego jak ćma do ognia. Wiadomo z jakim skutkiem. Dlatego bardzo Ci dziękuję i wszystkim którzy tu piszą, bo dzięki Wam wracam do pionu, przecieram oczy i widzę że ona nigdy nie obdarzy mnie miłością. Teraz gdy już to zrozumiałam widzę jakich używa metod żeby mną manipulować, stosuje kary, fochy a w szczególności lubi mnie obarczać absolutną winą za wszystko co jest nie po jej myśli. Nic już tym u mnie nie wskóra, ale przyznaję, że jej zachowania potrafią mnie jeszcze rozchwiać emocjonalnie. Na zakończenie, nawiązując do tematu, przytoczę naszą ostatnią rozmowę :
    ona-dzwonię żeby zapytać czy przyjdziesz na moje imieniny, ale ty i tak na pewno nie przyjdziesz (ton zaczepny, opryskliwy)
    ja- dlaczego?
    ona- bo nie zaproszę twojego męża, nie zamierzam go nigdy w życiu zapraszać bo go nienawidzę i ojciec też go nienawidzi, a ty przecież nie przyjdziesz bez niego.
    ja- nie, nie mogę rozmawiać teraz na takie tematy, wiesz że jestem w pracy.
    ona- dobrze, postępuj tak skoro uważasz że to w porządku i nie chcesz mieć matki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że blog Ci pomaga. Mam nadzieję, że Czytelniczki będą częściej pisać komentarze, bo to bardzo pomaga innym, a ja nie nadążam z odpisywaniem na listy. Rozmowa, którą przytaczasz, jest typowa: matka dzwoni z zamiarem poniżenia i odrzucenia Ciebie oraz wyjścia na Twoją ofiarę. Cokolwiek robisz, będzie źle. Sytuacja bez wyjścia. One często wygrażają zerwaniem z nami (nie chcesz mieć matki) albo zrywają z nami, by zmusić nas do posłuszeństwa. A jak zastosujemy się do ich życzeń i przestajemy o nie zabiegać, jest panika i granie porzuconej. To, jak Ty się czujesz, słuchając takich słów, to dla niej nieistotne.
      Co do potrzeby posiadania kochającej matki, to ona nigdy całkiem nie zniknie, ale będzie się zmniejszać. Szukaj wsparcia emocjonalnego w innych ludziach (mężu, przyjaciołach, dalszej rodzinie), a przede wszystkim w sobie. Poszukaj wewnętrznej mamy w sobie, tak jak pisałam w postach o zdrowieniu. To jest proces i musi potrwać. A o matce pomyśl, choć to przykre, jakby nie żyła. Przecież nie masz kochającej mamy i nigdy nie będziesz miała. Pozwól sobie na pełną żałobę po swoich pragnieniach i marzeniach o niej.

      Usuń
  9. Ten blog jest naprawdę świetnym wsparciem dla takich osób jak my - córek narcystycznych matek. Między innymi dzięki Tobie Donma podjęłam ogromną pracę i wysiłek, aby zmienić siebie, swoje reakcje na zachowanie mojej matki. Bywa wprawdzie ciężko, ale teraz już wiem, że dam radę. Próbuje pogodzić się z brakiem akceptacji i brakiem bezwarunkowej miłości - nie jest to łatwe. Myślę, że potrzebuję jeszcze trochę czasu, aby do mnie tak naprawdę dotarło, że moja matka już nigdy się nie zmieni. Jakiekolwiek tłumaczenia do niej nie docierają,a inny punkt widzenia drugiej osoby dla niej nie istnieje. Planuję wyprowadzkę z domu rodzinnego i mam nadzieję, że to fizyczne oddalenie pomoże mi w wyznaczeniu granic i ustaleniu nowych zasad kontaktów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz radę na pewno. Nie będzie łatwo, a ostatecznie pogodzenie się z brakiem miłości matki, przejście żałoby po tej stracie zajmie Ci jeszcze dużo czasu. To raczej miesiące czy lata niż dni i tygodnie. Ale z każdym dniem zbliżasz się do tej wolności. Wyprowadzka jest niezbędna i na pewno łatwiej będzie Ci ustalić nowe zasady, ale pamiętaj, że najważniejsza zmiana musi się dokonać w Twoim sercu i umyśle, a to dzieje się już teraz. Powodzenia!

      Usuń
    2. Mieszkam już na swoim, a to co przeszłam podczas wyprowadzki z domu utwierdziło mnie tylko w 100 % przekonaniu, że mój wybór był najmądrzejszą rzeczą jaką zrobiłam. Czuję się wolna i szczęśliwa!!!

      Usuń
  10. Po rozmowie mailowej z Donma przeszlam z matka na zero kontaktu.
    Od grudnia nie kontaktuje sie z nia i powiem wam,sa chwile zwatpienia,szczegolnie kiedy jestes atakowana 20 telefonami dziennie a kazdy z nich mimo,ze nie odebrany powoduje ze czlowiek jest godzine roztrzesiony a spanie mozna sobie spokojnie
    darowac.Jednak pomalu jest coraz lepiej,przestalam sie juz zastanawiac co sie u nich dzieje,a szczegolnie w sadystycznej relacji matki do duzo starszego ojca.
    Czasem mam wrazenie,ze w sercu pojawila sie tafla szkla oddzielajaca mnie od rodzicow.Troche mnie to niepokoi,ale bylam tak wsciekla na przyzwalajacego ojca,na zburzenie tej"opoki na piasku" ktora on byl dla mnie,ze nie potrafie na razie nawet z nim normalnie sie skontaktowac bez wiedzy matki.
    Dzieki Donmie wrescie zrozumialam egoistyczne podejscie mojej matki do zycia i swojej rodziny i coraz latwiej mi rozwiklac jej machinacje,ktorymi probowala i probuje gmatwac zycie moje i siostry.
    Dziewczyny trzymam za Was kciuki w kazdej drodze jaka wybierzecie,trzeba to wrescie skonczyc,szkoda zycia Waszego na cos czego nigdy nie bylo,mowie tu o "normalnej rodzinie".Ja zrozumialam to dosyc pozno,( jestem juz kobieta 40+) ale wierze ,ze kiedys ta zadra w sercu,ktora jest brak milosci narcystycznej matki w koncu "otorbi"sie i wyjdzie w koncu z Nas i bedziemy mogly normalnie funkcjonowac i bez zazdrosci patrzec na kochajace sie rodziny,a przede wszystkim stworzyc swoje wlasne male szczescie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję, że wytrwałaś już trzy miesiące w Zero Kontaktu, wierzę, że jest Ci ciężko. Ale wkrótce matka zacznie odpuszczać, większość z nich daje spokój po około pół roku. Co do "tafli szkła" jak to opisujesz, to masz prawo do gniewu i masz prawo nie mieć ochoty na jakiekolwiek kontakty, także z ojcem. Na pewno z czasem wydobrzejesz z tego wszystkiego i zdecydujesz, z kim i na jakich zasadach się kontaktować. Trzymam kciuki za Ciebie.

      Usuń
    2. Są telefony, w których można zablokować dany numer i wtedy osoba, którą zablokowaliśmy dzwoniąc do nas słyszy sygnał jakby było ciągle zajęte. To ratuje mnóstwo nerwów :) Niektóre matki mogą po pewnym czasie zadzwonić z innego, obcego numeru, ale nawet wtedy mamy tylko 1 telefon a nie 20 dziennie :) Pozdrawiam wszystkie Walczące o Wolność :)

      Usuń
    3. Dziękujemy za tę informację i pozdrawiamy :).

      Usuń
  11. Droga Donmo dziękuję Ci za tego bloga. Wreszcie widzę, że to niekoniecznie ze mną jest coś nie tak. Teksty przytaczane przez Ciebie i czytelniczki są jakby żywcem wyjęte z ust mojej matki. Mam 25 lat. Wieksza o ile nie całość mojego życia kręciła się wokół tego żeby matka wreszcie była zadowolona. Jak się zapewne domyślacie nigdy mi się to nie udało. Zawsze to co zrobilam ja albo ktokolwiek inny(ojciec brat babcia) było źle. Tylko ona jedna ma rację i wszystko robi dobrze. Teksty w stylu 'jak ty wyglądasz, nie umiesz się ubrać/uczesac/umalowac' 'nic dziwnego że żaden facet cie nie chce' są na porządku dziennym. Za każdym razem jak mam swoje zdanie i nie robie tak jak ona sobie życzy słyszę ze jestem niewychowana ze ja nie szanuje ze umiem tylko od niej kasę wyciągać. Jestem na 6 roku medycyny. Za 4 mieście kończę studia. Jak tylko dostane dyplom do kieszeni, prace i będę niezależna finansowo to obiecałam sobie ze będę przyjeżdżać do domu co najwyżej na święta. O ile nie bedzie awantury :) a właśnie - awantury domowe. Zawsze w takich przypadkach jest telefon tekst ze ona nie ma dla kogo żyć, zebym zadzwonila do ojca bo potem bede mieć wyrzuty sumienia i rzucona sluchawka. Wg scenariusza wydzwanialam do jednego i do drugiego, denerwowalam się ze coś się stało. Telefon za którymś razem został łaskawie odebrany, ja się nasluchalam za wszystkich i potem to odchorowywalam. Dopiero niedawno zdałam sobie sprawę w jakim bagnie tkwie. Dużo pomogły mi rozmowy z przyjaciółka która się okazało również w domu ma taką terrorystke. Tylko ona już się z tego wyrwała. Przede mną jeszcze dużo pracy. Od 2 dni nie kontaktuje się z nikim oprócz brata. 'Dorosłym' napisalam smsa że dopóki nie pójdą na terapię to nie będę się do nich odzywać. Wiem ze to zagrywka w stylu matki ale innego rozwiązania nie widzę. Matka na każdą wzmianke o psychologu reaguje słowami 'to idź' ewentualnie 'chcecie ze mnie zrobić wariatke'. Także dyskusja z nią jest niemożliwa. Zresztą nie tylko na ten, ale każdy który jej nie odpowiada ('nie będziemy teraz o tym rozmawiać bo jestem zmeczona/są święta/nie mam czasu)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że blog Ci pomógł. Gratuluję Ci serdecznie, że w tak młodym wieku zorientowałaś się już, z kim masz do czynienia. Ja zmarnowałam ponad 20 lat mojego dorosłego życia na próby ułożenia sobie kontaktów z matką. Przed Tobą całe życie - wolne i miejmy nadzieję, szczęśliwe. Twoja matka to wytrawna manipulantka, z tego co opisujesz, myślę, że to nie koniec zagrywek z jej strony. Bądź ostrożna, jeśli zaproponuje, że jednak pójdzie z Tobą do psychologa. Może jeszcze wpaść na pomysł, by pójść na terapię tylko po to, by "naprawić" Ciebie. Szczegóły tutaj: http://narcystycznirodzice.blogspot.com/2016/01/czy-narcyzm-mozna-leczyc.html. Albo za jakiś czas oznajmić, że była już na terapii i jest zdrowa, i zażądać kontaktów z Tobą. Gdybyś potrzebowała wsparcia albo praktycznych wskazówek, pisz do mnie na maila. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  12. Witajcie,
    Dystans w sensie odległośc i wynikające z tego ograniczenie kontaktów to podstawa i punkt wyjścia do dalszych zmian na lepsze. Ja przez całe lata byłam mmanipulowana fochami i odrzuceniem oraz ostatnio narastającą złośliwością i agresją i czułam się zobowiązana podporządkować we wszystkim i wręcz spowiadać ze wszystkiego.I wszystko, absolutnie wszystko było użyte przeciwko mnie.Dopiero mój wspaniały mąż uświadomił mi okolicach 40-stych urodzin że czas przestać być małą żebrającą o akceptację dziewczynką. I przeszłam na metodę "szarego kamienia",sprawdza się u mnie ZNAKOMICIE, a przy okazji odkryłam, że i tak to co ja czuję i myślę niewiele ją obchodzi, jedynie jej zdanie na ten temat jest ważne i racja jest absolutnie niepodważalna. Naruszenie tej świętości powoduje nieopisany gniew. Jak znalazłam tego bloga to było jak objawienie. Wreszcie ktoś nazwał wszystkie moje uczucia.
    Teraz radzę sobie już trochę lepiej. Jestem Wam bardzo wdzięczna.
    Marcia



    OdpowiedzUsuń
  13. witam,nie o mnie w tym wypadku chodzi (piszę na prośbę męża), moja teściowa ma większość cech i zachowań które pani opisuje na swoim blogu,jestesmy razem od 9 lat, nie mieszkamy z nią od jakichś 4 , sceny z płaczem na zawołanie, robienie z mojego męża wyrodnego syna który nie dba o biedną starą matkę (była na utrzymaniu naszym bo nie chciało jej sie pracować) , ciągle przy moim mężu chwaliła obce dzieci, są takie mądre, takie zdolne, mój mąż nie był dość dobry nigdy, najgorsze jest że po całej rodzinie, sąsiadach znajomych rozpowiada że dzieci ją olały ( ma 4 i tylko 1 syn najstarszy z nią mieszka, jest kompletnie przez nią zmanipulowany), zmyśla że mój mąż ma ją gdzieś, że po śmierci ojca ona sie zajmowała dziećmi, ( mąż mi opowiadal że teść popełnił samobójstwo, a pół roku po jego śmierci ona znalazła sobie faceta i wyjechała se z nim bez słowa zostawiając 4 dzieci w wieku 13-18 lat bez słowa i bez grosza, maż opowiadał że po pogrzebie teścia miała gdzieś dzieci, zresztą zawsze miała ich gdzieś, nawet kiedy żył jego tata to poszła do pracy (bardzo słabo płatnej) tylko po to żeby z dziećmi nie siedzieć, później kiedy wszyscy dorośli zrobiła się wręcz chorobliwie nadopiekuńcza, pytała około 30 letnich dzieci gdzie idą kiedy wrócą, itd , od zawsze ważne było dla niej żeby udawać biedną skrzywdzoną przez życie i męża wdowę, która samotnie wychowała 4 dzieci, a te dzieci ją odrzuciły, najgorsze jednak jest jej dzwonienie po całej rodzinie i zmyslanie, ostatnio wymyśliła że kiedy przyjedziemy w wakacje to żebym ja i nasza córka jechały do moich rodziców (bo nie pozwalam sobie na żadne dyskusje z nią) a mąż żeby u niej był, jesteśmy kompletnie zmęczeni tą sytucją bo obdzwania rodzinę , znajomych opowiadając jacy my jesteśmy wyrodni, nie dzwonimy do niej, ogólnie zmyśla takie rzeczy że nawet moi rodzice byli w szoku (tak tak do moich rodziców też dzwoni pożalić się na syna), ostatnio zaczeła obdzwaniać rodzine opowiadając jak to izolujemy ją od jej jedynej wnuczki którą ona tak strasznie kocha ( jak byliśmy u niej nawet nie chciała jej wziąć na ręce, bo podobno kręgosłup ją boli, nawet przytulić jej nie chciała) za to po rodzinie opowiada jaka z niej wspaniała babcia, ostatnio na celownik wzieła mnie i to że nie pracuje (córka ma 9 mies,i postanowiliśmy z mężem że stać nas żebym jeszcze z pół roku była w domu) ale ona nawet z nami nie rozmawia tylko swoje teorie snuje, próbowałam skonfrontować ją z faktami na nasz temat których się dowiedziałam od kuzynki - oczywiście w oczy kłamała że ona niemogłaby czegoś takiego powiedzieć że się jej czepiamy że ona jest chora, biedna samotna a my podli się jej biedulki czepiamy, najgorsze jest to że tak wytresowała najstarszego syna ( ma on stwierdzoną schizofrenie i bierze leki) że ona cokolwiek ona by nie zrobiłą jej broni, mimo że ona traktuje go jak pieska do tresowania on jest kompletnie jej posłuszny, sam z własnej woli oddaje jej całą wypłatę, chcieliśmy go zabrać do nas , powiedział że nigdy matki nie zostawi , tak jak my- wielce prawdopodobne że powtarza jej słowa, przepraszam że opisałam może sytuację w sposób dość chaotyczny, ale tak jak kiedyś starałam się polubić tą kobiete i tolerować jej zachowanie , tak z biegiem lat jedyne uczucia jakie do niej żywię to nienawiść, nienawidzę jej za to jak traktuje mojego męża, za to że stara się rozbić nasze małżeństwo, za to że szantażowała męża że przez to że wyjechaliśmy (mieszkamy za granicą) jego brat zachorował, mój mąż jest spokojnym, cirpliwym mężczyzną jednak widzę jak zżera go to od środka, cały dom i ziemia gdzie ona mieszka jest przepisana na mojego męża, za kilka lat chcieliśmy wrócić i zbudować swój dom ale w takiej sytuacji szukamy czegoś jak najdalej od niej , aktualnie maż zastosował wobec niej mały kontakt, dzwoni do niej raz na kilka mies. tylko po to żeby słuchać pretensji po czym widze że kilka dni przeżywa taką rozmowę. sama już niewiem co zrobić, wiem tylko tyle że na zero kontaktu maż nie jest gotowy,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zero Kontaktu byłoby najlepszym wyjściem, ale Twój mąż musi sam do niego dojrzeć. Warto mu podsunąć mojego bloga albo inne miejsce w sieci, a po każdym kontakcie z matką konfrontować go z faktami: czy kochająca matka tak robi? Czy ty sam byś tak zrobił? Czy to jest godne i właściwe zachowanie? Musisz być ostrożna i delikatna - mąż przez tyle lat był tresowany i wpędzany w poczucie winy, że może łatwo nacisk na zero kontaktu odebrać jako obwinianie jego o to, że nie potrafi się matce przeciwstawić. Trzeba go przekonać, że chcesz mu pomóc z tego wybrnąć, a nie go obwiniać. Zaoferuj swoje wszelkie wsparcie, porozważajcie wspólnie bez podejmowania na razie żadnej decyzji, co może się stać, jeśli zerwiecie kontakt z matką. Reputację i tak Wam już zdołała zniszczyć, choćbyście nie wiem, jak się starali, nie prześcigniecie osoby, która poświęca na to całą energię. Szkoda czasu na prostowanie jej kłamstw. Jeśli ludzie z Waszej rodziny to wartościowe osoby, z pewnością nie uwierzą w jej wersję bez zastrzeżeń i będą chcieli poznać sprawę z Waszych ust. Jeśli nie, to - będę szczera - nigdy nie byli Waszą prawdziwą rodziną czy przyjaciółmi i nie ma sensu na nich liczyć. Możesz też spróbować namówić męża na psychoterapię. Brata męża nie zdołacie uratować na siłę - możecie mu tylko powiedzieć, że jeśli zmieni zdanie, może na Was liczyć. Najpierw myślcie o sobie, potem o ratowaniu innych. Twoja teściowa to śmiertelnie groźna osoba - zabiła już męża (prawdopodobnie popełnił samobójstwo nie mogąc od niej się uwolnić), przyczyniła się też u jednego z synów do rozwinięcia schizofrenii. Opresyjne środowisko wybitnie jej sprzyja. Zapytaj męża, czy chce podzielić ich los.

      Usuń
  14. Klocic sie z narcystyczna matka nie ma sensu, mowic jej ze jest wroga dla Ciebie tez nie ma sensu, poniewaz ona nie ma wrogow. Dla nie jestes albo nacistic supply albo nie. Przestan byc narcistic supply dla swojej matki a staraci zainteresownie Toba.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to było takie proste, by przestać być zasilaniem. Może są przypadki, kiedy proste postawienie granic pomaga. Ale do mnie piszą przeważnie osoby dotknięte cięższymi przypadkami. Narcystyczna matka chce sama decydować, z którego źródła zasilania korzysta, z którego nie. To ona wybiera, decyduje i porzuca. Jeśli odmówisz bycia zasilaniem, będzie próbowała Cię zmusić. Szantażem emocjonalnym, grożeniem samobójstwem, zastraszeniem, obmową, oczernianiem, odcięciem od reszty rodziny, nachodzeniem i nękaniem, pozwami sądowymi, donosami do urzędu skarbowego, na policję i do polityków, wytaczaniem spraw karnych o rzekome pobicie i kradzież, sporami majątkowymi, itd. itp. Repertuar narcyzy mający zatrzymać przy niej źródło zasilania jest bogaty. Więc nie jest to takie proste, tym bardziej, że często takie kobiety straciły już wszystkich wokół siebie i córka jest jej ostatnim źródłem. Będzie walczyć jak o życie.

      Usuń
  15. Bardzo Ci dziekuje za "narcystyczny jezyk" i przyklady, cytaty z komentarzy. Bardzo potrzebowalam to przeczytać, kilka puzli w glowie mi się poukladało. Jest mi smutno ale tez czuje ulgę. Dziekuje że stworzylas tego bloga bo można dzieki niemu zbliżyć sie do prawdy i wolności.
    Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń

Z uwagi na tematykę bloga i konieczność chronienia jego Czytelniczek i Czytelników przed emocjonalnymi nadużyciami, wszystkie komentarze będą moderowane.