sobota, 6 sierpnia 2016

Zdrowienie po narcystycznej opresji - część 4. Uświadomienie. Gniew

W końcu jednak lata upokorzeń i zdrad dają o sobie znać. Nie wytrzymujesz już dłużej. Kiedy już poddasz się w próbach wynegocjowania od matki miłości lub szacunku nadchodzi...


3. UŚWIADOMIENIE

To moment, w którym prawdopodobnie jesteś, kiedy czytasz te słowa (albo byłaś na nim niedawno). To chwila, w której nieodwołalnie dociera do Ciebie, że to jednak nie z Tobą jest coś nie tak. Kiedy w Twojej głowie pojawia się myśl, że Twoja matka świadomie i z wyboru robi to, co robi. Zwykle to dzień, kiedy Twoja matka robi coś szczególnie podłego. Ale niekoniecznie. To może być też drobiazg, ale jeden z wielu, taki który przelewa czarę goryczy, wieńczy lata złego traktowania. W moim przypadku było to, kiedy matka zapowiedziała, że doniesie na mnie władzom, że znęcam się nad dzieckiem, kiedy zapowiedziałam jej, że na razie będzie musiała się z nim widywać wyłącznie w mojej obecności. Osoba, która znęcała się nade mną przez 20 lat, fizycznie i psychicznie, każdego dnia, a potem wzięła się za dręczenie mojego niepełnosprawnego dziecka. Coś we mnie pękło. Nie pamiętam do końca jak to się odbyło. Byłam w jakimś amoku. Chyba (jak wiele z Was, drogie Czytelniczki), wpisałam w Google „moja matka mnie nie kocha” czy coś w tym rodzaju. Zaczęłam czytać i nagle spłynęło na mnie olśnienie. To było o mojej matce, zdanie po zdaniu, krok po kroku. Co ciekawe, już dużo wcześniej spotkałam się z pojęciem narcyzmu. Ale nigdy nie odnosiłam tego do własnej matki. Wiedziałam, że jest toksyczna, ale nie kojarzyłam tego z narcyzmem – tak wielka jest siła zaprzeczania. Nagle wszystko zaczęło pasować – jak puzzle.

Zrozumiałam, dlaczego ona chwaliła się mną do obcych, a wobec mnie była zawsze strasznie krytyczna. Dlaczego była taka wrażliwa emocjonalnie (wyłącznie na swoim punkcie), a jednocześnie postępowała jak słoń w składzie porcelany z innymi ludźmi. Itd. itp. Zanim nie dowiedziałam się, czym jest rodzicielski narcyzm, nie miałam klucza do jej zachowania. To, co ona robiła, nie mieściło w moim pojęciu. Wreszcie zrozumiałam jej zachowanie, ba, nawet dość trafnie przewidywałam, co dalej się stanie. Ty także wszystko zrozumiesz. Poznasz mechanizmy, sposób myślenia narcyzy. Będzie Ci to potrzebne, kiedy się będziesz musiała bronić przed opresją ze strony matki lub zemstą za odejście od niej.
Wreszcie, pojęłam że moje pochodzące z głębi trzewi przekonanie, że matka mnie nie kocha, było prawdziwe - bo ktoś, kto stale krzywdzi, po prostu nie kocha, to się okazało tak proste. Przestałam na tym etapie wierzyć jej słowom, a zaczęłam oceniać ją za czyny. Porzuciłam nadzieje, wyobrażenia i interpretacje, a przyjrzałam się faktom. Te fakty były dla niej druzgocące. Podobnie jest lub będzie u Ciebie.

Ten etap jest bardzo ważny. Nie tylko dlatego, byś zrozumiała, co dolega Twojej matce. Ale byś pojęła rozmiar nieszczęścia i okrucieństwa, jakie Cię z jej strony spotkało. I że nie jesteś sama, nie jesteś jedyna i niczym nie zasłużyłaś na zło, które Cię spotkało. Temu celowi służy cały mój blog. To nie Twoja wina. Nie jesteś wariatką. To co czujesz, jest głęboko uzasadnione, sensowne i logiczne. Jesteś normalną, zdrową, kochającą i pragnącą miłości osobą, a Twoja matka jest psychopatką. Na tym etapie dochodzisz też do wniosku, że nie możesz nic zrobić, żeby ona się zmieniła. Że sprawa jest beznadziejna i już nic nie pomoże Twojej relacji z matką. Że jedynym wyjściem jest znaczące ograniczenie (Mały Kontakt) lub zerwanie kontaktów z matką (Zero Kontaktu). To nie znaczy jeszcze, że naprawdę to zrobisz, ale w tym momencie, w głębi serca, wiesz już, że sprawa jest przegrana. Jednak na ostateczne pożegnanie się z nadzieją, że można jeszcze coś zrobić i uniknąć ostatecznych kroków może być dla Ciebie na tym etapie jeszcze za wcześnie.
Uświadomienie tego, co Cię spotkało i prawdziwych motywacji matki, powoduje reakcję emocjonalną. Pierwszy jest...


4. GNIEW

Ogarnie Cię gniew. Więcej nawet niż gniew - wściekłość i furia. Nienawiść. My, córki narcystycznych matek, wściekamy się na matki i los. Przez lata tłumiony gniew na tą, która nas krzywdziła, zdradzała, biła, ośmieszała, poniżała, w końcu wybucha. Ten gniew musi się wylać. Prawdopodobnie przez wiele lat dusiłaś go w sobie, a teraz wreszcie dojdzie do głosu. Czasem może Cię to trochę przerażać, ale nie tłum tego gniewu. To dobry, słuszny gniew, który mówi Ci, że zbyt długo robiono Ci krzywdę. Pozwól sobie na ten gniew, wykrzycz go w lesie, narysuj, podrzyj coś, stłucz parę talerzy. Usiądź i napisz do matki (ale listu nie wysyłaj), jak bardzo jesteś na nią wściekła. Ustaw dwa krzesła, jedno dla siebie, drugie dla matki, w pustym pokoju, kiedy będziesz sama. I wykrzycz temu pustemu krzesłu, co o nim myślisz. Kopnij je, przewróć. Będzie Ci trudno, bo złość bywa, że nie daje spać w nocy. Po tym, co matka zrobiła mojemu synkowi, ogarnęła mnie furia, która telepała mną dobre parę miesięcy. W miarę jak wychodziły na jaw kolejne fakty, gniew dosłownie budził mnie prawie każdej nocy na kilka godzin bezsilnego wściekania się i obracania w myślach wszystkiego, co się stało. Kiedy uświadomiłam sobie, jakie są prawdziwe intencje mojej matki, zgrzytałam zębami ze złości. Pogódź się z tym, że tak będzie przez jakiś czas. Poczujesz też prawdopodobnie nienawiść. Nienawiść i chęć zemsty. I jednocześnie zawiedzioną miłość. Masz prawo czuć nienawiść. Nie bój się, ona Cię nie pochłonie. Matka bardzo Cię skrzywdziła. Pozwól gniewowi, by się wypalił. Nienawiść też z czasem opadnie. Gniew w pewnym zakresie zostanie w Tobie, ale raczej w postaci wniosków, a nie żywego, palącego uczucia.
To jest coś w rodzaju szczepionki. Radaru, który znowu obudzi się, gdy ktoś inny będzie próbował Cię skrzywdzić. Dzięki temu gniewowi staniesz wreszcie po swojej stronie. Trzeba uważać tylko na jedną rzecz. W stanie gniewu możesz być gotowa na natychmiastowe Zero Kontaktu. Jak już wspominałam, to najlepsza decyzja w przypadku złośliwej narcyzy. Ale lepiej jest się do niej przygotować, bo siła negatywnej reakcji, zemsty, obmowy, napastowania Cię przez matkę, może Cię przerosnąć. Jeśli chcesz ją odciąć od wnuków, lepiej zbierz najpierw dowody jej opresyjnego zachowania, by nie mogła Cię później ciągać po sądach. Przygotuj się na najgorsze. Jak się zatem wściekniesz, poczekaj z podejmowaniem radykalnych decyzji, aż najsilniejsza fala minie. Dzień za dniem, godzina za godziną. Potem zapisz sobie - wszystko, co przyjdzie Ci do głowy - co matka może Ci zrobić w odwecie za zerwanie z nią. Nie cenzuruj się, puść wodze fantazji – dopuść najgorsze rzeczy, jakie podpowiada Ci wyobraźnia. Wiele narcyz nie cofnie się przed żadną podłością. Daj sobie szansę realnie się przygotować, by naprawdę nie mogła Ci nic zrobić. Dobrze, byś miała też chwilę na przemyślenie na spokojnie, jaka jest cena za uwolnienie się od matki i czy jesteś gotowa ją zapłacić. Większość moich Czytelniczek nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wielkie szkody uczyni narcyza, że stracą połowę rodziny, rodzeństwo, mieszkanie (jeśli należało do matki albo finansowo były od niej zależne), a czasami nawet pracę. Chodzi mi o to, byś podejmowała decyzję nie kierując się wyłącznie silnymi emocjami, ale zadbała o swoje interesy.

Na tym etapie może się też pojawić inny gniew, nie tak konstruktywny: gniew na siebie samą. Możesz się gniewać na siebie, że tak długo pozwalałaś matce, by Cię krzywdziła, by krzywdziła Twoje dzieci, że nie postawiłaś jej się wcześniej, bo przecież w głębi serca zawsze wiedziałaś, jak się sprawy mają. Poczuj ten gniew, ale nie przywiązuj się do niego. To nie przypadek, że właśnie w tym momencie zbuntowałaś się przeciwko matce. Stało się to właśnie teraz, bo teraz jesteś gotowa. Gdyby to było wcześniej, być może nie znalazłabyś w sobie dość siły i wytrwałości. Zaufaj sobie. Twój rozum, Twoje serce działa dokładnie tak, jak trzeba. Musiałaś dojrzeć, zebrać swoje siły. Nie rób sobie wyrzutów, tylko wyciągnij wnioski. Ona zrobiła wszystko, byś się jej poddawała, uczyła Cię przez dziesięciolecia, byś usługiwała jej we wszystkim i zaspokajała wszystkie jej potrzeby. Wpajała Ci, że jesteś zerem, nikim, że bez niej zginiesz, że nie dasz rady. Potrzebowałaś zatem lat, by się z tego wyzwolić, by się zbuntować. Stań przed lustrem i powiedz sobie tę prawdę: jesteś silną, mądrą kobietą, która stanęła w obronie swojej i swoich dzieci. Jesteś świetna, że się na to zdobyłaś. Dałaś radę. I naprawdę lepiej późno niż wcale. Wiele osób do końca życia tkwi w takim układzie i nic nie robi , by go zmienić, bo nie ma dość sił, albo nie może uchwycić, w czym problem. Ty jesteś szczęściarą, że się obudziłaś. To przywilej, który nie każdemu jest dany. Podziękuj sobie za to i nie gniewaj się na siebie. Więcej nie pozwolisz się skrzywdzić.

Może się też pojawić w Tobie gniew na inne osoby w rodzinie – ojca czy rodzeństwo, babcię czy wuja. Słusznie. Zasłużyli na Twój gniew. Ty byłaś zależnym od nich dzieckiem, pod ich opieką i obroną. Nie zrobili nic dla Ciebie i masz pełne prawo się na nich gniewać.

Z własnego doświadczenia wiem, że najtrudniej jest z pytaniem Dlaczego ja? Nie próbuj sobie udzielać na to odpowiedzi, bo ona nie istnieje. To po prostu ślepy los, że trafiło na Ciebie, tak samo jak zachorowanie na grypę. Próba zrozumienia, dlaczego trafiło to właśnie na Ciebie, może sprowadzić Cię na niebezpieczne manowce – myślenia, które próbowała Ci wpoić Twoja matka. Że to wszystko Twoja wina. Nie jesteś niczemu winna. Nie mogłaś temu zapobiec. Nie mogłaś się temu przeciwstawić. Byłaś tylko małą, bezbronną dziewczynką, zdaną na jej łaskę. Nawet jak dorosłaś, nadal byłaś spętana: przekonaniami, które ona Ci wpoiła, niskim poczuciem własnej wartości. Przeświadczeniem, że niczego nie osiągniesz, popartym wieloletnim doświadczaniem bycia jej bezradną niewolnicą i przy biernej postawie otoczenia. Dorośli Cię zawiedli, więc nic dziwnego, że nie wierzyłaś, że masz jakąś moc sprawczą. Nie mogłaś nic zrobić, żeby nie być córką narcystycznej matki, tak jak nie można zrobić nic, by zapobiec ulegnięciu nieszczęśliwemu wypadkowi, gwałtowi czy ciężkiej chorobie. Elementem dojrzałości, który zdobywasz wraz z oddalaniem się od narcystycznej matki, jest też świadomość, że życie nie jest przewidywalne i nie wszystko zależy od nas, wiele pozostaje poza jakąkolwiek kontrolą z naszej strony. W naszej kulturze nikt nie radzi sobie z przemocą wobec słabszych. To jest ponad nasze pojęcie. Nasze społeczeństwo usuwa swój dyskomfort obcowania z cierpieniem i krzywdą, próbując ją jakoś uzasadnić i wyjaśnić. Najczęściej obwiniając ofiarę, bo innego uzasadnienia nie potrafią wymyślić. Bo to jest najłatwiejsze, łatwiejsze niż szukanie przyczyn, dla których ktoś stosuje przemoc. W naszej kulturze obwinia się ofiary gwałtów (sama się o to prosiła/miała za krótką spódniczkę), ofiary pedofilii (prowokowała go, nie krzyczała), ofiary przemocy domowej (rozzłościła męża), więc tym bardziej ludzie są skłonni obwiniać ofiarę narcystycznych rodziców. Nie dołączaj się do tego okrutnego chóru, obwiniając siebie.
Prawdopodobnie spotkasz się z krytyką ze strony takich ludzi. Udzielą Ci jakże „pomocnych” porad typu: Bądź stanowcza i powiedz jej coś. Albo obwinią Cię o to, co Cię spotkało: Jak mogłaś na to pozwalać? Zignoruj to. Pamiętaj, że byłaś tylko małą, bezbronną dziewczynką, zdaną na łaskę swojej okrutnej matki. Nie miałaś sił i środków, żeby się bronić. Jak miałam zapobiec biciu mnie przez matkę, mając w domu przedstawiciela prawa, który to akceptował? W czasach, kiedy bicie dzieci było powszechnie uznawane za normalny środek wychowawczy? Jak miałam zapobiec wyzwiskom matki, która groziła mi, że jeśli się komuś poskarżę, wyrzuci mnie z domu? Byłam dzieckiem, nie wiedziałam, że nie mogą mnie po prostu wyrzucić na ulicę bez jedzenia i ubrania. Bałam się. Co więcej, dziecko w takiej sytuacji musi sobie jakoś to wytłumaczyć, chroniąc swoich rodziców – innych nie ma. Musi wierzyć, że rodzice są dobrzy, by przeżyć, by zachować resztki poczucia bezpieczeństwa. Zaczynasz więc myśleć, że to Ty coś źle robisz, a rodzice są dobrzy, tylko się na Ciebie pogniewali. Ta zastraszona, mająca niskie poczucie własnej wartości dziewczynka staje się w końcu kobietą. Ale wraz z osiemnastymi urodzinami, przekonania które zostały jej wpojone, nie znikają w cudowny sposób.  Ich pozbycie się trwa lata. Część, cień wątpliwości, pozostaje na zawsze. Jak masz, nawet jako dorosła osoba, umieć walczyć o swoje, jeśli nigdy wcześniej tego nie robiłaś i nie wiesz jak? Ignoruj zatem ludzi, którzy obwiniają Cię za to, co Cię spotkało. Nie tłumacz im się. Po prostu milcz, odwróć się, odejdź do swoich spraw. Nie gniewaj się też na siebie z przeszłości i siebie dorosłą. Podziękuj sobie, że w końcu zaczęłaś się bronić i patrz w przyszłość – by nauczyć się dbać o siebie.

A co z chęcią zemsty? Prawdopodobnie przeminie, jak gniew. Zachęcam, by dokonywać tej zemsty w wyobraźni, nie realnie. Fantazjuj dowolnie na ten temat, aż się nasycisz, a nawet zaczniesz się śmiać z tych fantazji. Przyjdzie taki moment. Pamiętaj, że najlepszą zemstą na narcystycznej matce, która Cię skrzywdziła, jest życie dobrym życiem. Własnym życiem.


C. D. N. 

6 komentarzy:

  1. Do gniewu dołączam jeszcze ogromny lęk. Zauważyłam, że to idzie u mnie w parze, wymienne, albo się wściekam, albo boję że stanie się coś strasznego. Gdy lęk maleje, gniew też spada. Gdy się nie złoszczę, to mniej się boję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci za trafną uwagę. Napiszę jeszcze o lęku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja się boję mojego ojca... Kiedyś jak powiedziałam mu, że czegoś tam nie zrobię zrzucił mnie ze schodów - później wytłumaczył to matce i pamiętam, jak ona uzasadniała przede mną jego zachowanie. Innym razem machał mi pięścią przed oczami i wrzeszczał, że mnie wyrzuci "na śnieg i w ciemność" - to było w styczniu. On by to zrobił. Pojechałam na studia i odpoczęłam 5 lat, po czym dałam się nabrać, że jak wrócę do rodzinnego miasta to będę bezpieczniejsza. Wciąż dawałam się nabierać. Dla mnie najgorsze jest to gdy sobie uświadomię jak wiele razy scenariusz się powtarzał: 1. Ja się tobą zaopiekuję 2. Ja się tobą zaopiekuję, ty nic czasem nie rób 3. Czego ode mnie wymagasz rozpieszczona gówniaro, w dupie ci się poprzewracało od moich pieniędzy, wiecznie ci mało.
    I NIKT tego nie rozumie. Na grupowej terapii ludzie odegrali scenariusz z mojego domu. Jestem na indywidualnej terapii od 2 lat. Cieszę się, że moja terapeutka jest ze mną i mnie nie pogania, widzi jak strasznie trudne jest dla mnie to oddzielanie się. Po ostatnim konflikcie mój mąż się wkurzył, więc przygotowujemy się do przeprowadzki i do Zero Kontaktu - na jego energii! Ja wciąż czuję się zahukana i zalękniona na samą myśl o moim ojcu. Sama chyba nie dałabym rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem. Przez lata żyłam w lęku przed wyrzuceniem mnie z domu przez matkę (wiedziałam, że byłaby do tego zdolna), do czego zresztą praktycznie doszło, na szczęście, kiedy miałam już dokąd odejść. Jeszcze dwa lata temu, gdy zerwaliśmy z nią kontakty, dopadły mnie silne stany lękowe, jakby ta mniejsza ode mnie o głowę, starsza kobieta mogła mnie zabić. Tak głęboko wszczepiony był lęk.
      To co piszesz o powtarzającym się scenariuszu, też jest znajome: narcyzi tak robią. Kiedy ofiara im się wyślizguje, próbują ją wciągnąć z powrotem obietnicami i poprawą zachowania. Więcej piszę o tym w postach oznaczonych tagiem "manipulacje" i "zero kontaktu". Pamiętaj, że wciągnięcie Cię do roli niewolnicy ojca trwało wiele lat, więc wychodzenie z niej też potrwa. Dobrze, że masz przy sobie dobrą terapeutkę.
      Dla Ciebie najważniejsze teraz, to się usunąć fizycznie z zasięgu ojca - nie podawajcie nikomu z rodziny nowego adresu, póki się nie zorientujecie, kto przy Was zostanie. I gratuluję decyzji o Zero Kontaktu. Na tak przemocowe typy jak Twój ojciec i moje matka to jedyny skuteczny sposób. Trzymajcie się razem z mężem. Dacie radę.

      Usuń
    2. Ten sam schemat byl u mnie! Dokladnie ten sam! 1. Pomoge ci, zaopiekuje sie toba 2. Nic nie rob, nie wysilaj sie, ja ci pomoge, by ci bylo latwiej 3. Nic nie robisz, wszystko na mojej glowie, ty jestes jakas pop..., ja obiecywalem? cos ci sie pomylilo,nic takiego nie mowilem. To moj blad, za bardzo cie.rozpiescilem, za dobry bylem itp. Gdy w.koncu wyjechalam do innego miasta (tam znalazlam prace) wrzeszczal, ze po co tam wyjedzam i walil w.fotel. Za plecami opowiadal, ze rozdaje tam ulotki i sprzedaje zlom (wiedzial, ze mam prace w.banku). Zero kontaktu od roku i jest o wiele lepiej.

      Usuń
  4. Boze ja przeszlam 8 lat takie molestowanie of tesciowej.Teraz zdrowiejemy.Tesciu tez.Odszedl of tej kobiety.Jeszcze rozpamietuje ale niedlugo u nas bedzie mieszkal aby dosjc I odnalezc siebie I nowe miejsce do mieszkania.

    OdpowiedzUsuń

Z uwagi na tematykę bloga i konieczność chronienia jego Czytelniczek i Czytelników przed emocjonalnymi nadużyciami, wszystkie komentarze będą moderowane.