piątek, 22 stycznia 2016

Zero kontaktu - i co dalej? Kampania oszczerstw

Być może moje rady (wynikające z własnych doświadczeń i uzyskane na forach dla dorosłych dzieci narcyzów) wydają Ci się przesadzone, bo sądzisz, że nigdy nie dojdzie do takich ekstremalnych sytuacji.

Mylisz się.

Jeśli masz matkę narcystyczną do tego stopnia, że jesteś gotowa wybrać Zero Kontaktu, musisz się liczyć z poważnie przykrym zachowaniem z jej strony.

Kiedy nie pomogą osobiste naciski narcyzy na Ciebie, byś przerwała Zero Kontaktu, ani interwencja Skrzydlatych Małp, możesz się spodziewać narcystycznej furii. To nieokiełznana wściekłość, która następuje, kiedy narcyza zrozumie, że została jej zabrana Twoja uwaga i władza nad Tobą. Nie reagujesz na to, co zwykle powodowało u Ciebie silne emocje i sprawiało, że naginałaś się do jej życzeń. Narcyza jest zdezorientowana i wściekła. Gotowa palić, niszczyć, mordować, nawet, jeśli będzie to mord jedynie na Twej reputacji. Siła tej reakcji może Cię zaskoczyć. Mnie zaskoczyła. Wiedziałam, że matka mnie nie kocha, jest podła i traktuje czysto instrumentalnie, ale nie spodziewałam się, że posunie się aż tak daleko. Na szczęście, wieloletnie życie z nią nauczyło mnie zapobiegliwości i ostrożności, więc nie byłam całkiem nieprzygotowana.

Natężenie furii wynika z tego, że Twoja decyzja o Zero Kontaktu jest odbierana przez narcyzę jako czynny atak na nią. Każda narcyza uważa SAMOOBRONĘ innych ludzi, za ATAK na siebie. Odmowę (każdą) również narcyza uznaje za atak na siebie. Wybór inny niż jej, uznaje za atak na siebie. Nieprzedłożenie jej interesów nad Twoje, uznaje za atak na siebie. Prawda jest taka, że Twoja decyzja jest formą wycofania się z kontaktu z toksyczną osobą. Nie zaszkodzenia jej, skrzywdzenia jej, kłócenia się z nią i żywienia do niej najgorszych uczuć. Nadal możesz jej dobrze życzyć, nawet kochać ją czy modlić się za nią, ale trzymać się od niej z daleka w samoobronie.

Moja matka określiła wycofanie się z kontaktów z nią, jako moją nienawiść i zemstę na niej. Po pierwsze, nie zdołałam jej nigdy znienawidzić (czego wcale nie żałuję), tylko stała mi się obojętna. Przestałam ją kochać. Życzę jej tak dobrze, jak każdemu innemu, obcemu człowiekowi. Niech sobie żyje i ma się dobrze, byle z dala ode mnie. Nie planowałam też żadnej zemsty, po prostu chciałam na zawsze się z nią rozstać, nie podejmować żadnych kontaktów. Została mi tylko jedna rzecz, zanim zniknę do reszty z jej życia - spadek po ojcu. I tutaj wyszło całe jej zaburzone, narcystyczne myślenie, które posłuży nam za przykład, byś mogła zrozumieć, jak to działa. Uznała fakt, że domagam się swojej części spadku za... zemstę na niej. To właśnie jest zaburzona percepcja. Po pierwsze, moja narcystyczna matka sądzi, że jej nienawidzę, czyli, że dla mnie ogromnie dużo znaczy, i że cały mój świat się wokół niej kręci. Narcyza karmi się także negatywną uwagą. Skoro nie kocham, to niech przynajmniej nienawidzę, byle była w centrum mojej uwagi. Po drugie - narcystyczna iluzja, że to jest kara, bo narcyza albo ludzi używa, albo karze, innych opcji nie ma. Mierzy mnie swoją miarą. A po trzecie, uważa, że jej się należy wszystko, a mnie nic (narcystyczne poczucie wyższości nad innymi i specjalnych uprawnień). Domaganie się tego, co mi się zgodnie z prawem i zwykłą przyzwoitością należy, to istna bezczelność z mojej strony w mniemaniu narcyzy. Ta historia ze spadkiem brzmi, jakbym poprosiła o swój kawałek tortu na przyjęciu, a ona, zjadłszy wszystkie pozostałe kawałki, wyrwała mi moją porcję, krzycząc, że zjadam jej kawałek.

Narcyza to nienasycony potwór. A Ty chcesz ją opuścić. Czeka ją "śmierć głodowa". Skończy się narcystyczne zasilanie (narcissitic supply). Nie będzie już mogła wyżywać się na Tobie, krytykować Cię, wykorzystywać Cię, posługiwać się Tobą, dowartościowywać się Twoim kosztem. Nie będzie mogła ściągać całej Twej uwagi i ustawiać się w centrum Twojego życia. Dla narcyzy, pozbawienie jej uwagi i władzy to jest uderzenie w samo jej jestestwo, które tylko z tego się składa, odmówienie jej podstawowego paliwa życiowego. Nic dziwnego, że walczy, jakby walczyła o życie.

Nawet na normalne frustracje życia codziennego narcyza reaguje przesadnym gniewem, jej emocje są nieproporcjonalne do tego, co się wydarzyło. Możesz więc spodziewać się prawdziwej burzy. Narcyzy nie lubią, by stawiać im jakiekolwiek wyzwania. Fakt, że taka (w jej oczach) miernota jak Ty, śmie odrzucić taką (w jej mniemaniu) boginię jak ona, jest aktem niezmiernej bezczelności w jej oczach i wywołuje wściekłość. Odprawienie jej z Twojego życia jest potwornym ciosem w jej sztucznie nadmuchane poczucie własnej wartości. Jak szpilka, która przebija balon.

Furia narcyzy, kiedy ją opuścisz, przyjmie ona różne formy. Może to być wrzask, wyzwiska, rzucanie przedmiotami, nawet próba pobicia. Może to być jedynie agresja werbalna - nie mniej groźna. Prawie pewna jest kampania oszczerstw (smear campaign). W dniu, kiedy narcyza otrzyma Twoją wiadomość o zakończeniu waszej relacji, z pewnością zacznie wszystkim dookoła opowiadać o strasznej krzywdzie, którą jej uczyniłaś. Będzie z płaczem skarżyć się krewnym i znajomym na to, jakie okropne i okrutne rzeczy jej napisałaś (choć Twój list ogranicza się do jednego komunikatu). Jak ją zaatakowałaś (nie wie za co, bo przecież jest chodzącym ideałem), próbowałaś ją skrzywdzić. Nikomu nie pokaże tego listu. Jest to przykład manipulacji polegającej na oskarżaniu ofiary, o to co się jej zrobiło. Albo zacznie twierdzić, że przecież była taką cudowną matką, pełną poświęcenia, tak się kochałyście i nagle coś Ci się stało, coś sobie wmówiłaś, ktoś źle na Ciebie wpłynął i chyba musiałaś oszaleć, żeby ją porzucić. Tak czy owak, przedstawi innym swoją wersję wydarzeń, która postawi Cię w jak najgorszym świetle. Poza tym będzie próbowała zniszczyć Twoją opinię, gdzie się da. U Twoich znajomych (tak, posunie się do tego), dzwoniąc do nich i skarżąc się na Ciebie lub prosząc ich o interwencję. Spróbuje Cię oczernić przed nauczycielami Twoich dzieci (moja matka groziła, że doniesie władzom, że znęcam się nad dziećmi), zadzwoni do opieki społecznej, że jesteś narkomanką i masz melinę w domu, może nawet próbować obsmarować Cię przed Twoim szefem - zadzwoni albo napisze mu, że masz problemy psychiczne. Jednym słowem, zrobi wszystko, żeby zrobić z Ciebie agresorkę, wariatkę lub niewiarygodną histeryczkę. Będzie twierdzić, że może miałyście jakieś małe spięcie i "wyszła z nerw", ale Ty jesteś przewrażliwiona i popadasz w skrajności (nie wspomni o tym, że Cię niszczyła, obrażała i poniżała przez kilkadziesiąt lat). Będzie mówić, że jesteś okrutną, upartą osobą, która nie potrafi wybaczyć, nie jesteś prawdziwą chrześcijanką (narcystyczne matki - aktywistki religijne, to osobna kategoria, o której piszę tutaj). Że nie masz serca. Napiszę na Ciebie skargę do urzędów, donosy na Twoje rzekome przestępstwa do prokuratury. Obejdzie Twoich sąsiadów i naopowiada im o Tobie kompletnych bzdur. Oszkaluje Cię. Powie ludziom, że pożyczyła Ci pieniądze, a Ty nie chcesz jej oddać (choć to ona była na Twoim garnuszku przez lata). Albo, że Ci we wszystkim pomagała, a Ty się jej tak odwdzięczasz (choć nigdy palcem nie kiwnęła by Ci pomóc). Itd., itp. Całkowicie odwróci kota ogonem. Skala tych kłamstw i ich bezczelność Cię zaskoczy.

Czy jesteś gotowa stawić temu czoła? Jak się będziesz czuła, jeśli to się zdarzy, jak to zniesiesz? Może nie wszystko, co opisałam się zdarzy. Ale trzeba się przygotować. Mam na to jedną radę: tam gdzie możesz, bądź szybsza. To oznacza tylko tyle, żeby powiedzieć o swojej sytuacji wszystkim ludziom, których uważasz za rozsądnych, zdrowych emocjonalnie itd. Nawet jeśli narcyza się do nich zwróci, spojrzą na to z pewnym dystansem. Wystarczy, jeśli powiesz, że jesteś w konflikcie z matką i spodziewasz się po niej, że może się do nich zwrócić z nieprawdziwymi informacjami na Twój temat. Zdziwisz się, ilu ludzi przeżywało osobiście takie sytuacje albo słyszało o nich wśród rodziny i znajomych. Okaże się, że sąsiadka przeszła traumatyczny rozwód z narcystycznym mężem, a kolega z pracy od lat nie utrzymuje kontaktów z matką. Nauczycielka Twojej córki ma toksyczną teściową. Ludzie wiele rozumieją. To temat tabu (i dlatego piszę tego bloga, bo chcę je przełamać). Ale to nie znaczy, że tak się naprawdę nie dzieje.

Wyobraź sobie najgorszy scenariusz i to, co będziesz czuła. Co się stanie i czy... naprawdę coś się stanie? Świat się nie zawali. Kto ma serce i rozum, ten zostanie przy Tobie. Cała reszta jest niewarta Twojego martwienia się. Dużo lepiej (w myślach) taką sytuację przeżyć, bo najgorsza jest niewiadoma i oczekiwanie na nią. Strach tnie głębiej niż miecze.

I nie wstydź się, bo to Twoja rodzina. Piszę o tym kolejny raz, bo poczucie winy przy wystąpieniu przeciwko narcyzie i powiedzeniu prawdy o swojej rodzinie jest ogromne. To nie Ty powinnaś się wstydzić. Nie zrobiłaś niczego złego.

Nie jesteś sama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z uwagi na tematykę bloga i konieczność chronienia jego Czytelniczek i Czytelników przed emocjonalnymi nadużyciami, wszystkie komentarze będą moderowane.