Elizabeth Kübler-Ross to nieżyjąca już psychiatra, wspaniała humanistka, która zajęła się tematem śmierci i reakcji na nią. Była ona pierwszą osobą, która opisała etapy żałoby, następujące po stracie - od momentu jej nastąpienia, do całkowitego poradzenia sobie z nią. I chociaż pisała o śmierci (bliskiej osoby lub śmierci własnej w przypadku nieuleczalnie chorych), opisany przez nią proces dotyczy praktycznie każdej istotnej straty życiowej. Serdecznie polecam wszystkie książki dr Kübler-Ross, szczególnie Rozmowy o śmierci i umieraniu oraz Lekcje życia. Część jej książek przeczytałam w młodości, a część, kiedy umierał mój ojciec. Paradoksalnie, to właśnie śmierć ojca i świadomość, że wkrótce „będą brali z mojej półki”, była czynnikiem wyzwalającym. Ta sytuacja sprawiła, że zadałam sobie pytanie Czy tak chcę przeżyć swoje życie? Zabiegając o dobrostan osoby, która nigdy mnie nie szanowała i kochała? Dając pierwszeństwo osobie, u której sama zawsze byłam na miejscu ostatnim?
NIE.
Nie wiem dokładnie, ile czasu mi zostało, ale chcę przeżyć ten czas wśród ludzi, którzy mnie kochają i są po mojej stronie, a przynajmniej mnie szanują. Być może to było najważniejsze źródło mojej determinacji, by się od niej uwolnić raz na zawsze, obok dobra moich dzieci.
Wrócę jednak do etapów żałoby. Dr Kübler-Ross wyróżnia ich zasadniczo pięć, przedstawię je w pewnym skrócie, po więcej szczegółów zapraszam do jej książek:
- Zaprzeczanie
Kiedy strata staje się faktem, niezależnie, czy to była spodziewana śmierć czy nagłe wydarzenie, umierający i ich bliscy nie wierzą, że to ich właśnie spotkało. Nie wierzą, że perspektywa bliskiej śmierci jest realna. Są w szoku. Odrzucają myśl, że to naprawdę się wydarzyło, wbrew oczywistym faktom. Umierający i ich bliscy wierzą, że jest jeszcze jakaś szansa. Albo, że cała sytuacja to jakaś pomyłka. Na tym etapie ludzie nie przyjmują do wiadomości tego, co się dzieje. Etap ten jest naturalny dla umysłu – nasz mózg chroni nas w ten sposób, dając czas na przystosowanie się. - Gniew
Kiedy już śmierć dojdzie do świadomości, umierający lub ich bliscy wpadają w gniew. Są wściekli: na lekarzy, los, Boga, a często nawet na siebie. Że coś zaniedbali, źle zrobili, ryzykowali. Że kazali jechać komuś, kto potem zginął w wypadku drogowym. Zastanawiają się: Dlaczego ja? Czują się okrutnie, niesprawiedliwie potraktowani przez Boga czy los, przecież na to nie zasłużyli, nie zrobili nic złego. Załamuje się ich porządek świata i przekonanie o sprawiedliwości. Tracą - czasowo lub na stałe - wiarę w Boga, jeśli są religijni. - Targowanie się
Kiedy gniew się wypali, śmiertelnie chorzy i ich bliscy próbują negocjować z losem czy Bogiem. Obiecują poprawić swoje zachowanie, rzucić palenie, pogodzić się z kimś, zadośćuczynić wyrządzonym krzywdom. Zadbać o siebie, zrobić to czy tamto, by przekupić los i uzyskać odroczenie tego, co nieuniknione. Ten etap to nadal wiara, że można jeszcze coś zmienić. - Depresja
Kiedy wszystkie środki negocjacji zawiodą i rzeczywistość z całą mocą dociera do umierających i ich bliskich, zaczyna się najdłuższy etap. Przepełnia go poczucie olbrzymiej straty, osamotnienia, bezsensu. Chorzy i ich rodziny pogrążają się w smutku, rozpaczy, beznadziejności. Stan ten trwa wiele miesięcy, czasem nawet lata. Etap ten składa się z dni gorszych i lepszych. I choć z upływem czasu dni gorszych jest mniej, nadal zdarzają się chwile głębokiego smutku i rozpaczy. Pełne odczucie tego etapu jest niezbędne dla uleczenia. Nie da się go ominąć, ani zastąpić. - Pogodzenie
Emocje stopniowo słabną, choć nie jest to proces liniowy. Są momenty regresu, bywają dni lepsze. Ten etap według dr Kübler-Ross to powolny powrót do normalności. Nauczenie się na nowo życia, bez tego, kogo straciliśmy. To przedefiniowanie siebie i osadzenie w nowej roli, ułożenie na nowo życia bez utraconej osoby. Powrót do dobrostanu i spokoju. W przypadku umierających jest to pogodzenie się z tym, co ma się stać i wygaszenie emocji z tym związanych. Załatwienie ostatnich spraw, odnalezienie sensu w godnym zakończeniu życia. W przypadku bliskich w żałobie, to odnalezienie na nowo treści w życiu, poczucia sensu, radości. Z czasem wspomnienia o utraconej osobie wywołują raczej uśmiech niż ból.
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ to uniwersalne ludzkie doświadczenie. Stawiając czoła ogromnej stracie, która Cię spotkała, kiedy Twoja matka okazała się być narcystyczną psychopatką, także przejdziesz przez te etapy, tylko niekoniecznie w tej kolejności. Według dr Karyl McBride, ofiary narcystycznej opresji inaczej przechodzą etapy radzenia sobie z tą sytuacją. Moje doświadczenie, osobiste i czerpane z informacji od Czytelniczek, jest jeszcze inne, o czym napiszę w następnym poście.
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z uwagi na tematykę bloga i konieczność chronienia jego Czytelniczek i Czytelników przed emocjonalnymi nadużyciami, wszystkie komentarze będą moderowane.