środa, 10 lutego 2016

Wyznaczanie i obrona swoich granic

Wyznaczanie granic to alternatywa dla Małego Kontaktu, który polega raczej na unikaniu konfrontacji z narcyzą (poprzez jej fizyczne unikanie lub brak emocjonalnej odpowiedzi na jej zachowanie) niż jej przeciwstawianiu się. Jeśli jednak Twoje kontakty z matką to będzie coś więcej niż dwie wizyty w roku i telefon raz na tydzień czy miesiąc, raczej nie unikniesz konieczności wyznaczenia swoich granic. Zawsze wiąże się to ze sporym oporem. Przygotuj się więc na to, że na efekty trzeba będzie poczekać i bądź wytrwała.

W praktyce wygląda to np. tak: idziesz z mężem do swojej narcystycznej matki na obiad. Ona jest dla niego skrajnie niemiła, obraża go. Mówisz jej, że nie będziesz tolerowała takiego zachowania. I że jeśli jeszcze raz powie do niego coś obraźliwego, wychodzicie i długo Was nie zobaczy. Ona będzie próbowała dyskutować, twierdzić, że się czepiasz, źle ją zrozumiałaś, jesteś przewrażliwiona itd. Nie dyskutuj z nią. Powtórz jeszcze raz i wróć do poprzedniej konwersacji. Jeśli jeszcze raz to zrobi, wstajesz i wychodzisz, bez dalszej dyskusji i jakiegokolwiek komentarza, choćby własnie podano do stołu. Pamiętaj, że musisz być konsekwentna - jeśli nie jesteś w stanie zrobić tego, co zapowiedziałaś, lepiej w ogóle nie zaczynaj. Później odczekaj odpowiednio długo z kolejną wizytą, żeby narcyza miała szansę odczuć, że mówiłaś to na poważnie.

Inny przykład: jak co roku matka oczekuje, że przyjdziesz do niej na Boże Narodzenie. Tymczasem Ty, Twój mąż i dzieci chcecie pojechać w góry. Przejmij inicjatywę - najlepiej miesiąc przed Świętami lub wcześniej zadzwoń do matki i powiedz, że chcesz ją poinformować, że w tym roku nie spędzicie razem Bożego Narodzenia, bo macie z mężem inne plany. Dzwonisz do niej tak wcześnie, bo chcesz, żeby miała czas, by w swobodny sposób ułożyć sobie plany nie biorąc pod uwagę Waszego udziału w rodzinnych uroczystościach. Na pewno się wścieknie, zacznie robić wyrzuty, że zepsujesz jej Święta, że już Cię nie obchodzi, że w takim razie ona nie robi żadnego przyjęcia i będzie siedziała całkiem sama w Boże Narodzenie, itd. Powiedz grzecznie, że rozumiesz, że jej się to nie podoba, ale podjęłaś już decyzję. Jeśli nadal napiera, powtórz to, potem powiedz coś w rodzaju Słyszę mamo, że jesteś zdenerwowana, porozmawiamy innym razem. Rozłącz się i nie odbieraj więcej tego dnia od niej telefonów. Możliwe, że nawet jeśli matka pozornie się pogodzi, przystąpi do kolejnego ataku: jak już wyjedziecie, zacznie wydzwaniać, szantażować Cię, że jest chora, źle się czuje, musisz natychmiast przyjechać. Powiedz jej, że jeśli tak bardzo źle się czuje, niech zadzwoni na pogotowie - Ty nie możesz jej pomóc na odległość. Jeśli będzie nadal wydzwaniała, przestań odbierać i najlepiej wyłącz telefon. Zadzwoń do niej po Świętach, jak gdyby nigdy nic, to jej pozwoli wyjść z tego z twarzą (w jej narcystycznym mniemaniu, oczywiście).

Inny przykład: jesteś córką, która ma pochłaniającą matkę, a właśnie wyjechałaś na studia/wyprowadziłaś się do męża itd. Matka oczekuje, że nadal będziesz się z nią kontaktować kilka razy dziennie. Powiedz jej, że rozumiesz, że lubi się z Tobą kontaktować i martwi się o Ciebie z miłości, ale chcesz spędzać więcej czasu z moim mężem/skupić się na studiach, zaproponuj umowę że będziecie się kontaktować we wtorek i piątek o 16:00, wtedy opowiesz jej, co u Ciebie. Rób tak jak obiecałaś, poza tym nie odbieraj od niej telefonów i nie odpowiadaj na smsy.

Inny przykład: matka dzwoni do Ciebie trzeci raz tego dnia i wiesz, że rozmowa zajmie pół godziny. Mówisz jej, że teraz nie możesz rozmawiać, ale niech zadzwoni o 14:00 i wtedy będziesz miała 10 minut. Jeśli ona próbuje negocjować, że 14:00 jej nie pasuje, powtarzasz, że będziesz miała dla niej 10 minut o 14:00 i rozłącz się. Jeśli matka nie zadzwoni o 14:00, tylko o innej godzinie, nie odbieraj. Jeśli zaś zadzwoni i mija te 10 minut, mówisz jej, że musisz kończyć. Jeśli ona nadal gada, po prostu się rozłączasz. Następna rozmowa telefoniczna prawdopodobnie zacznie się od awantury/wyrzutów z jej strony, powiedz wtedy, że nie masz czasu na te pogawędki i zapytaj, w jakiej sprawie dzwoni. Jeśli nadal się awanturuje, rozłączaj się. Wyznacz jej porę, o której może do Ciebie dzwonić, możesz z nią negocjować na ten temat. Ale czas, który przeznaczasz na tę rozmowę wyznaczasz Ty, 10 minut nie jest negocjowalne. Jeśli matka zasypuje Cię smsami, napisz jej, że przeczytasz jej pierwszego tego dnia smsa wieczorem, jeśli będziesz miała czas, a resztę usuniesz bez czytania. I tak zrób.

Inna sytuacja z życia: Twoi rodzice są rozwiedzeni, a Twoja narcystyczna matka mówi, że nie przyjdzie na chrzciny Twojego dziecka, bo Twój ojciec, jej były mąż będzie tam z nową żoną. Powiedz jej, że zaprosiłaś ją, a decyzja, czy przyjdzie, czy nie, należy do niej. Matka będzie nalegała, byś wybierała między rodzicami, ale powtarzaj, że jest zaproszona i sam zdecyduje, czy chce przyjść, czy nie. Jeśli przyjdzie i będzie próbowała rujnować tę uroczystość, powiedz jej, że jeśli się natychmiast nie uspokoi, nie zaprosisz jej na następną uroczystość. Jeśli strzela focha, typu Wychodzę, bo nikt mnie tu nie kocha i nie szanuje!, powiedz rozumiem mamo, ze wychodzisz, zamówić Ci taksówkę?

Jeśli Twoja matka krytykuje Ciebie lub innych (zalewa Cię swoimi negatywnymi emocjami) albo zaczyna wywoływać w Tobie poczucie winy, powiedz, że nie masz ochoty tego słuchać. Jeśli będzie kontynuowała, rozłączasz się, albo wychodzisz. Jeśli to ona jest u Ciebie, mówisz jej, że jeśli nie przestanie, będzie musiała natychmiast wyjść. Jeśli nie przestaje, wstajesz, idziesz do drzwi wyjściowych, otwierasz je i niezależnie od jej zachowania (drama, wrzaski i płacze) stoisz w nich i czekasz, aż wyjdzie.

Jeśli matka przychodzi do Ciebie niezaproszona, powiedz jej w drzwiach, że teraz nie masz czasu na wizytę i poproś, by zadzwoniła następnym razem, żeby się nie fatygowała przychodząc do was na darmo. Raz na kilka tygodni zaproś ją do siebie (pod koniec dnia, żeby nie zrujnowała Ci całego dnia, bo z pewnością nie będzie chciała wyjść), albo na kawę w publicznym miejscu, które będziesz mogła opuścić kiedy zechcesz.

Jeśli prosi Cię o coś, czego nie chcesz robić, bo jest to za duża lub nierozsądna prośba, mówisz jej, że przykro Ci, ale nie możesz jej w tym pomóc. Na dalsze natarczywe nagabywania, wmawianie, że to Ty jesteś za to odpowiedzialna, powtórz, że nie możesz jej pomóc. Nie tłumacz się. Jeśli jest coś, w czym chcesz/możesz pomóc, zaoferuj jej to. Jeśli chcesz to zrobić, ale termin Ci nie pasuje, zaproponuj inny. Jeśli się nie zgodzi na ten termin, także odmawiasz.

Jeśli Twoja matka robi scenę, płacze albo krzyczy, a Ty nie możesz natychmiast wyjść, ignoruj ją, dopóki się nie uspokoi. Nie próbuj jej uspokajać, pocieszać, nie podchodź i nie patrz na nią. Najlepiej wyjdź do innego pomieszczenia, zrób herbatę, jeśli to się dzieje podczas przyjęcia. Trochę przypomina to tresowanie psa, albo konsekwentne zachowanie wobec zbuntowanego dwulatka, który rzuca się na podłogę w sklepie z wrzaskiem domagając się lizaka, ale pamiętaj, że narcyza to niedojrzała istota, o mentalności kilkuletniego dziecka.

Dobrze jest przy tym być grzeczną, opanowaną, ale stanowczą, a odmawiając, zaoferować coś, co sama chcesz dać. Na przykład nie przyjdziesz na Boże Narodzenie, ale Wielkanoc spędzisz z matką. Stawianie granic nie polega na zmianie czyjegoś zachowania - jedynie na zmianie swojego zachowania w odpowiedzi na czyjeś żądania. Obraża Cię - wychodzisz. Wymaga - odmawiasz. Dzwoni nie w porę  - nie odbierasz. Robi sceny - ignorujesz ją. Dając jej to, czego chce wzmacniasz jej zachowanie (będzie częściej występowało w przyszłości). Nie dając jej tego, czego chce, zmniejszasz prawdopodobieństwo wystąpienia opresyjnego zachowania z jej strony w przyszłości. Nie od razu, oczywiście, bądź cierpliwa. Niestety, nie ze wszystkimi narcyzami się to udaje - niektóre będą wciąż i wciąż robić te same błędy (istotą psychopatii jest upośledzenie uczenia się na własnych błędach), inne będą eskalować swoje złe zachowanie, by złamać Twój opór za wszelką cenę. Narcyzm to spektrum - od łagodnie zaburzonych osób, które z którymi można sobie asertywnie ułożyć kontakty, do ciężkich psychopatek zdolnych do zbrodni.

Jeśli masz ochotę podzielić się z nami swoimi sposobami na stawianie granic, proszę o komentarz. Dostaję sporo listów, ale nie komentarzy. Zapewniam Cię, że komentując możesz się czuć bezpiecznie - zadbam zarówno o Twoją prywatność, jak i ochronę Twoich uczuć - nie dopuszczę tutaj żadnego hejtu.

6 komentarzy:

  1. Człowiek może zacząć bronić się dopiero wtedy, kiedy dopuści do siebie myśl, że coś w tym braku równowagi (tobie wolno wszystko, a mnie nic, ty masz prawo czuć, a ja nie) jest niesprawiedliwe i że miłość tak nie wygląda. Dzieci narcystycznych rodziców mają wręcz wdrukowane przekonanie, że narcystyczni rodzice mają prawo zachowywać się tak jak chcą i że oczekiwanie od nich przyzwoitości i rozsądku dowodzi nadwrażliwości i braku równowagi. Nie tego nas nauczono, ale dbajmy także o samych siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy moja matka puka zapalczywie do moich drzwi i pociąga za klamkę (a zerwałam z nią kontakt ok. roku temu), to po prostu jej nie otwieram. Drzwi zaraz po przyjściu do domu zamykam na zasuwkę, więc na ma możliwości wtargnięcia. Podchodzę do drzwi, zaglądam przez wizjer - a mam taki, że po drugiej stronie widać, gdy ktoś przystawi oko - i jeśli ją widzę, to odchodzę. Komu ma być wstyd? Jej czy mi? Na jej miejscu mnie by było wstyd, że dobijam się do domu nieproszona. Jaką miałaby przyjemność z odwiedzin, gdyby po którymś dobijaniu się w końcu została wpuszczona do środka? - Ona się nad tym nie zastanawia, jej to nie przeszkadza. Po 2-3 najściach w stosunkowo krótkich odstępach czasu mam dłuższy spokój. Niestety, ale w przypadku takich osób działa tylko taka tresura.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjaciółka podesłała mi tego bloga i nie mogę się oderwać. Z mojego domu rodzinnego (dziadkowie i matka z zaburzeniami. Babcia narcyz, matka z borderline, a dziadka nie umiem "zdiagnozować", najbliżej mu do sadysty, czerpał przyjemność ze znęcania się psychicznego i fizycznego nad nami, w tym nad żoną narcyzą, choć oczywiście bronił jej przed moją matką) udało mi się wyrwać. Kilka razy próbowałam Zero Kontaktu, ale na stałe nie udało się, aż do narodzin mojej pierwszej córki ponad 7 lat temu.
    Ale jak to w życiu bywa z deszczu pod rynnę... Dopiero jakiś czas temu zorientowałam się, że moja teściowa jest zaburzona, ale dopiero teraz rozumiem, że to też narcyza (podobnie jak jedna z jej córek, są jeszcze dwie latające małpy i mój mąż - Kozioł Ofiarny). Jakie to szczęście, że gdy córka miała niecałe dwa lata wyprowadziliśmy się ponad 500 km od niej (wcześniej dzieliło nas raptem 100). To jest typ narcyzy, która rani obojętnością. Nie pamięta o urodzinach syna i wnuczek (drugą widziała dwa razy w życiu), nie może przyjechać na I Komunię itd., notorycznie myli imię swojego syna (!). Długo myślałam, że ona jest po prostu...głupia i gada bez zastanowienia. Teraz widzę, że nie, że to wszystko przemyślana gra pt. "Jesteś zerem i nic mnie nie obchodzisz".
    Na wieść o wczesnej Komunii naszej córki zareagowała: - Nasz proboszcz, by się nie zgodził tak wcześnie!
    ;) Naprawdę zdurniałam, teraz rozumiem: ona nie może znieść żadnych "sukcesów" moich, mojego Męża czy naszych dzieci. Sukcesy może odnosić tylko złota córka i pozostała dwójka. Jej choroba jest tak daleko posunięta, że na informację o tym, że kupiliśmy dom i samochód odpowiedziała:
    - Znacie już markę?
    Długo by pisać...
    W tej chwili jesteśmy na Małym Kontakcie, choć blisko mu do Zero Kontaktu. Ostatni raz odezwała się w marcu, dwa tygodnie po urodzinach wnuczki: "Pisałam do ciebie na zły numer!" (Mąż ma ten numer od ponad 10.lat). Nie odpowiedzieliśmy. Potem odezwała się Złota córka zapraszając nas na chrzest swojego dziecka tydzień przed (do niej też mamy 500 km), nie muszę chyba dodawać, że przez rok się nie odzywała, a ten rok temu to była informacja o tym, że 9 dni wcześniej urodziła. O tym, że wzięła ślub w Afryce dowiedzieliśmy się dwa miesiące później od znajomych z rodzinnych stron męża. Itd., itd. mam wrażenie, że tym ludziom potwornie się nudzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze chciałam rozwinąć wątek Komunii. Córka miała wtedy 6 lat. Po moim przypomnieniu babci o tym, że córka miała urodziny, zadzwoniła. Córka płakała jej w słuchawkę: - Babciu, przyjedź, tęsknię! Możesz wziąć kota ze sobą (ulubiona wymówka teściowej, choć nie ma z nim problemy, gdy jedzie na tydzień do pozostałych dzieci). Jeśli nie przyjedziesz to już do mnie nie dzwoń!
    Przyznam, że byłam w lekkim szoku. Wyskoczyłam z "nie powinnaś tak mówić do babci". Chyba odezwała się we mnie "grzeczna dziewczynka". Do brzegu. W połowie czerwca była Komunia. Chyba dwa razy mąż i informował matkę o dacie i pytał czy będzie (chrzestny naszej córki mógłby ją zabrać), na co odpowiadała, że bardzo by chciała, ale nie może obiecać.Ba tydzień przed uroczystością powiedziała, że nie przyjedzie.
    Powiedziałam córce:
    - Babcia nie przyjedzie.
    - Dlaczego?
    - Mówi, że boi się korona wirusa.
    - Aha - wzruszyła córka ramionami.
    Kontrast między jej rozmową z babcią raptem 3 miesiące wcześniej bardzo mnie otrzeźwił. Coś w niej pękło. Byłam wściekła na siebie, że uchroniłam ją przed moją matką, a zlekceważyłam zagrożenie ze strony drugiej babci. Od tej pory nie kontaktujemy się z teściową. Zadzwoniła raz w urodziny drugiej wnuczki (po 21-ej), ale mąż był w pracy, więc powiedział, że oddzwoni i zapomniał (on naprawdę ma z tym problem, widzę w tym objawy dysocjacji). Na Święta wysłała nam przekaz pocztowy i dwa zdania. Bez reakcji z naszej strony. Parę dni później przyszedł list z rodzaju "matka jest tylko po to, by urodzić i wykarmić, a potem można ją porzucić" bla, bla. Tania manipulacja, ale oczywiście wywołała w Mężu poczucie winy i już chciał oddzwaniać, ale wredna żona (ja) pokazała mu palcem co wyczynia jego matka. Później był ten SMS z rzekomym pomylonym numerem i telefon Złotej jak gdyby nigdy nic. Tu niestety wciąż Mąż ma nadzieję, że coś się zmieni i będzie miał dobry kontakt z rodzeństwem, więc opowiedział jej co u nas, co mnie doprowadza do szału, mimo że mówi same dobre rzeczy, ale ja po prostu nie chcę grać w ich grę pt. "Nic się nie stało, udajemy, że pada deszcz".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Wam współczuję czytając to wszystko....jestem starsza mam córkę 25 letnia i od niedawna się mocno izoluje...pisze do Pani bo cieszę się że szybciej uwolnicie się od tego koszmaru...powinnosci pozdrawiam i życzę siły wytrwania bo spokój kiedy przychodzi jest cudowny....pozdrawiam 🥰🥰

      Usuń
  5. Jeszcze ostatnia ważna rzecz (choć to temat rzeka): mój ojciec mieszka za granicą, a ojciec męża nie żyje już prawie 23 lata. Widzę, że teściowa się do tego przyczyniła (był chory, a dla spełnienia jej zachcianek pracował 20h dziennie przez 6 dni w tygodniu,potem zaczął pić, miał 44 lata kiedy umarł, Mąż był niepełnoletni i najstarszy z rodzeństwa, za które czuł się odpowiedzialny). Teść po śmierci także stał się jej Kozłem, nie wiem jak było za jego życia, ale pozostałe dzieci (z czego najmłodsza miała 9 lat, gdy umarł) mówią o nim wyłącznie źle. Oczywiście był też stały tekst do mojego męża: - Ty jesteś cały X! (Imię ojca).
    Skończyło się, kiedy powiedziałam:
    - I całe szczęście!
    Bo oczywiście wszystkie te wyrzuty były przy mnie.
    Uch, jaka jestem wściekła, że nie od razu zorientowałam się z kim mam do czynienia. Po moich smutnych doświadczeniach rodzinnych miałam nadzieję, że wreszcie będę częścią normalnej rodziny, zyskam matkę, siostry i brata. Zderzenie z rzeczywistością było bolesne. Ale muszę powiedzieć, że mam najlepszego Męża, jakiego mogłabym sobie wymarzyć. Oczywiście, że się ścieramy, że czasem odzywa się w nas narcystyczny cień, ale pracujemy nad sobą i staramy się być dla siebie wsparciem, jakiego nigdy wcześniej nikt nam nie dał.

    OdpowiedzUsuń

Z uwagi na tematykę bloga i konieczność chronienia jego Czytelniczek i Czytelników przed emocjonalnymi nadużyciami, wszystkie komentarze będą moderowane.