Patrząc na narcystyczną rodzinę jako na całość, najważniejszą jej cechą jest przedkładanie potrzeb jednego lub obojga rodziców ponad potrzeby dzieci i wyznaczenie dzieci jako osób odpowiedzialnych za dobrostan rodziców. Wszystkich uczestników tego układu łączy tajemnica – opacznie rozumiana lojalność wobec rodziny, która zabrania dzieciom komukolwiek się poskarżyć. To byłoby zdradą rodziny. Tymczasem zdradzanymi osobami są w niej dzieci. W narcystycznej rodzinie najważniejsza jest fasada, dobry wygląd, prezentowanie się na zewnątrz. Często są to idealne, czyste domy, "kulturalnych" i wykształconych ludzi, nie zawsze pojawia się w nich przemoc fizyczna, a dręczenie emocjonalne odbywa się zwykle za zamkniętymi drzwiami. Dlatego obserwatorom z boku trudno uwierzyć w to, co się naprawdę w nich dzieje. Małżeństwo rodziców, z których jedno jest narcyzem, często jest uważane przez otoczenie za wzorowe. Dzieje się tak jednak nie z powodu harmonii w tym związku, ale wynika ze ścisłego podporządkowania się jednego z małżonków temu, które jest narcystyczne. Stąd brak konfliktów i gładkie z pozoru pożycie. Narcyzi bardzo dbają o swój wizerunek i otoczenie często uważa ich za czarujących ludzi. Drugą twarz mają tylko dla bliskich.
Każda z osób w rodzinie ma wyznaczone role. Narcystyczna matka rządzi, to wokół niej kręci się cała rodzina. Dziś jednak przyjrzymy się pozostałym.
Przyzwalający ojciec (enabling father lub enabler) lub inna osoba z rodziny, to ktoś, kto jeśli sam nie jest narcystyczny, jest jednak całkowicie oddany i podporządkowany narcyzie. Robi wszystko, co ona mu każe, nie ustaje w wysiłkach, by ją zadowolić, przyzwala biernie lub czynnie wspiera agresję matki wobec dzieci i przemoc psychiczną, jaką ona wobec nich stosuje. Nawet jeśli sam tego nie robi, albo się z tym nie zgadza, nigdy nie przeciwstawia się sprawczyni. Pozostaje z nią w symbiotycznym związku jako sługa i wykonawca jej polityki lub sam jest narcyzem. Innych opcji nie ma. Narcystyczne kobiety nie wchodzą w normalne, zdrowe związki, jeśli mężczyzna zdecyduje się jej przeciwstawić, zostanie szybko zniszczony i porzucony.
Przyzwalający ojciec robi to z chorej miłości do narcyzy albo ze strachu przed nią. Czasem po prostu nie potrafi znieść jeszcze jednego wybuchu jej złości. Zrobi wszystko, by ona była szczęśliwa, niezależnie od kosztów, które poniosą jego dzieci. Jeśli nie jest narcyzem, na ogół zdaje sobie sprawę z krzywdy, jaką żona robi ich wspólnym dzieciom. Jednak jest to dla niego bez znaczenia wobec potrzeb żony. Ułatwia jej napastowanie dzieci, dręczenie ich, nadużywanie ich, a sam ją uwielbia i oczekuje tego samego od dzieci. To prawdziwy zdrajca własnych dzieci, nie mniej winny od samej narcyzy. Często stawia się w roli jej obrońcy przed "strasznym światem", który wymaga od niej, by traktowała ludzi z należytym szacunkiem. To on jest jej pierwszą linią obrony, będzie atakował zaciekle każdego, kto ośmieli się ją skrytykować. Często jest to człowiek o niskim poczuciu własnej wartości, jak mój ojciec. Poczucie, że jest matce niezbędny sprawiało, że czuł się lepszy. Moja matka była nieproporcjonalnie mało atrakcyjna w porównaniu z moim ojcem, przewyższał ją też znacznie inteligencją. To właśnie niskie poczucie własnej wartości sprawiło, że dał sobie wmówić, że udało mu się związać ze skończenie doskonałym bóstwem, za które się chciała uważać moja matka. Te dobre uczucia, które były między mną i ojcem, kiedy byłam dzieckiem, poczęły znikać wraz z moim wejściem w czas dojrzewania. Ojciec nie mógł znieść, że próbuję wyrwać się z kręgu "wielbicieli" mojej matki i podważam jego wybór życiowy. Na każdy mój racjonalny argument, on miał tylko odpowiedź w rodzaju Szanuj swoją matkę! Albo: Twoja matka to cudowna kobieta, która się dla nas poświęca, itd. Żadnych konkretów, tylko własne uczucia i życzenia. Przyzwalający ojciec jest też mistrzem racjonalizowania postępowania swojej żony. To on ją tłumaczy przed dziećmi i otoczeniem, jakkolwiek absurdalne i żałosne byłyby te tłumaczenia. Np. kiedy skarżysz się, że matka skrytykowała Twoje duże osiągnięcie, ojciec powie, że ona robi to tylko dla Twojego dobra, żeby pobudzić Twoją ambicję. Czasem ojciec mówi po prostu Nie przejmuj się tym, ona już taka jest albo Ona Cię kocha na swój sposób. Charakterystyczne dla narcyzów i ich przyzwalaczy jest to, że gwałtownie domagają się ogromnego szacunku TYLKO dla rodziców, a dzieci nie szanują WCALE. Co więcej, wyrażają się o swojej narcystycznej małżonce do swojego dziecka tak, jakby mówili matce o dziecku, zamieniając role. Np. ojciec mówił mi, że ona jest taka bezradna, muszę się nią zaopiekować, muszę stanąć po jej stronie. Choć to ja byłam dzieckiem tych dwojga i to mnie należała się opieka, pomoc i lojalność. Widać tutaj klasyczne dla narcystycznej rodziny odwrócenie ról rodziców i dzieci. Miłość między narcyzą i jej przyzwalającym mężem jest ścisłym kręgiem, w którym nie ma miejsca dla dzieci. Czują się one opuszczone i samotne. Tymczasem nie jest to miłość, a raczej rodzaj toksycznego współuzależnienia.
Uczucia wobec przyzwalającego ojca są mocno mieszane: często ofiara go kocha, bo to jedyna osoba w domu, od której czasem doznawała czegoś dobrego (szczególnie wtedy, gdy matka nie widziała), ale też czuje się przez niego zdradzona i porzucona na pastwę okrutnej, narcystycznej matki. Mój ojciec już nie żyje - osobiście uważam go w pewnym stopniu za taką samą ofiarę manipulacji, jaką ja byłam. Mam od niego więcej inteligencji, wykształcenia i samoświadomości, ale i tak ponad 40 lat męczyłam się usiłując ułożyć sobie stosunki z matką, zanim zrozumiałam istotę rzeczy. Fakt, że ojciec przeprosił mnie przed śmiercią za to, że nie był mi ojcem, jakiego potrzebowałam, ułatwił mi chociaż częściowe usprawiedliwienie. Ale do pełnego przebaczenia mi daleko, być może nie nastąpi ono nigdy. Jeśli masz podobne uczucia do swojego ojca (lub matki, jeśli to ojciec był u Ciebie narcyzem), pogódź się z tym, że są one niejednoznaczne i nieraz będziesz się wahać między gniewem, a miłością. Niestety, większość przyzwalaczy nie pozwoli sobie na taki gest, jak mój ojciec, do końca życia będą lojalni wobec narcyzy i będą zdradzać Ciebie, swoją córkę. Nie musisz mu wybaczać, wystarczy, jeśli zrozumiesz, że nigdy nie będzie po Twojej stronie, i że ostatecznie wybrał Twoją matkę ponad Ciebie. Możesz go kochać, to nic złego, nawet jeśli on nie kochał Ciebie. To wystarczy, żeby się chronić i pogodzić, że stracisz również z nim kontakt, kiedy zdecydujesz się zerwać kontakty z matką. To jego wybór, nie Twój.
C. D. N.
Mój ojciec nie żyje od kilkunastu lat. Myślę, że miał cechy zarówno przyzwalającego, jak i narcystycznego ojca. Był nieobecny całe moje życie. Był wymagający i wiecznie niezadowolony ze mnie. Mama mówiła "idź pochwal się ojcu, że dostałaś 5 z polskiego" a ja bałam się, bo wiedziałam, że skończy się to pretensjami, dlaczego nie 6, albo dlaczego tylko z polskiego. Nigdy nie byłam wystarczająco dobra. Ojciec dużo podróżował. Gdy wyjeżdżał, mówił mi "zaopiekuj się matką". No to się opiekowałam....siedziałam z nią, wysłuchiwałam jej problemów, pretensji do ojca, żali, że ojciec nie zaspokaja jej emocjonalnie i....że nie układa im się w seksie.... Kiedy atakowała mnie emocjonalnie, wystarczyło jego spojrzenie albo krzyk ,żebym wiedziała, że nie mam prawa jej kwestionować. Kiedy umarł, okazało się, że matka jest już z kimś w relacji od jakiegoś czasu, kto zaspokajał jej potrzeby bliskości. Opowiedziała mi o swoim romansie. A potem opowiedziała, że podejrzewa ojca o romans. Była tak na to zła i rozżalona, jakby w ogóle nie było tematu jej drugiego związku. Jej nowy partner stał się jej sługą, za jego plecami mieszała go z błotem i poniżała słownie. Potem oczekiwała jego wsparcia, poświęcenia i oddania. Gdy matka zerwała z nami kontakt, a ja postanowiłam utrzymać zero kontaktu, również agresywnie zaatakował mnie słownie, stając ślepo po jej stronie.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to "ona Cię kocha na swój sposób". Niedobrze mi sie robi, ściska mi i wykręca żołądek jak to słyszę. U mnie było jeszcze urocze hasło "Ty też nas skrzywdziłaś" gdy nie chciałam im się podporządkować i robiłam tak jak uważałam za słuszne. I to domaganie się szacunku dla rodziców nie mając go zupełnie dla dzieci. Wręcz uważając, że dzieci są winne rodzicom poddańcze uwielbienie i dziękowanie za doznane łaski (jedzenie, edukację i krytykę).
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, jak mówisz: wielka łaska za to, że w ogóle jeść Ci dają, przekonanie, że są skrzywdzeni, bo nie jesteś ich niewolnicą i jeszcze to, że "przecież Cię kochają".
Usuń"Przecież Cię kochamy, o co Ci jeszcze chodzi"...
OdpowiedzUsuńNo właśnie: "kochamy Cię" więc siedź cicho i rób tak jak chcemy..z tragedia.
OdpowiedzUsuńA moj ojciec mnie kochal,to z nim mam wspomnienia z dziecinstwa, mama zawsze niezadowolona,po 14 latach nie wytrzymal zaczal pic ,stracil prace,a to byla najwieksza kara dla mojej mamy ,bo ona kochala i kocha tylko pieniadze. Musiala isc do pracy i to mi wypomina ,ze musiala na mnie zap.....lac.Szkoda slow.Ojciec Mnie nigdy nie krytykowal ,zawsze bronil i to przez niego bylam kochana.Dzieki
OdpowiedzUsuńCi Boze
Moja narcystyczna rodzina rządna całkowitego podporządkowania mnie kompletnie już osaczyła. Jako, że mogli mnie gdy byłem jedynakiem i nswet już póżniej zamykać mnie w psychiatrykach, co było ich głównym nunerem+ ciągłe gazowanie mnie nikt mi nie chcę nawet pomóc. Tym bardziej, że oni razem mają więcej kasy niż ja. To straszne, że tylko przez to nikt nie traktuje mnie poważnie tylko stara sie mnie wydrenować z kasy. Nic nie zmienia to, że mieszkam sam, utrzymuje sie sam, nawet zadnego wsparcia nie mam. Moi rodzice dokonali zbrodni doskonałej, ze łzami na oczach opowiadali jaki to jestem zły i nie dobry, prowokowali awantury zbierając przy tym dowody i przekonując kogo się da, że mają ze mną taki problem. W końcu dzięki pieniądzom, manipulajcjom,graniem ofiar i wymuszaniem każdy im ulegał.
OdpowiedzUsuńJestem po kłótni z narcystyczną matką i przypadkiem trafiłam na tego bloga. Super, że pisałaś o tym wszystkim, bo pozwala mi to wiele zrozumieć, JAK GŁUPIA byłam i wierzyłam mojej matce. Mam to nieszczęście, że mieszkam z nią w wieku dorosłym i nie odcięłam się całkowicie od tej toksycznej relacji. Co jakiś czas moja narcystyczną matka prowokuje kłótnie i awantury pod byle pretekstem. Po takiej kłótni czuje się świetnie i oczywiście to ja jestem winna. Mój ojciec zmarł ponad 10 lat temu i to z mojego brata zrobiła sobie powiernika. Odnoszę wrażenie, że w sensie emocjonalnym zastępuje jej partnera życiowego. On jest dorosłą osobą i ma ponad 40 lat i nie ma partnerki. On może robić co chce, może mi dokuczać a ja nie mam prawa się bronić, bo kończy się to awanturą. On potrafi stosować wobec mnie przemoc w obronie matki, a jak stawiam granice to okazuje mi pogardę. To patologiczna relacja matki z synem. Teraz to zobaczyłam, że on jest jej zastępczym emocjonalnym partnerem i to moja wielka WINA, że po śmierci ojca tak się zmienił ten stary kawaler
OdpowiedzUsuńMoja relacja z matką
OdpowiedzUsuń