niedziela, 20 grudnia 2015

Narcystyczna rodzina - część 4. Złote Dziecko versus Kozioł Ofiarny

Na pozór może wydawać się, że rola Złotego Dziecka jest lepsza niż Kozła Ofiarnego. Ale nie jest to prawda. Te dwie role łączy jedno – niedostrzeganie prawdziwej osoby, która stoi za tymi etykietkami. Są to dwie strony tej samej monety, tak samo karygodna manipulacja i krzywdzenie.

Złote Dziecko prawdopodobnie nigdy nie dowie się, kim jest naprawdę, cierpi też, w gruncie rzeczy czując, że nie jest takie idealne. Żyje w strachu, że łaska matki za chwilę może mu być odebrana, a wszyscy zobaczą, że król jest nagi. Złote Dziecko jest praktycznie pochłonięte przez chorą osobowość swojej matki. Nigdy nie wyrobi sobie swoich granic, ani własnej tożsamości. Nie rozpoznaje, ani nie realizuje własnych potrzeb. Często do końca życia pozostaje marionetką swojej matki.

Złote Dziecko bywa bardzo nieszczęśliwe, choć trudno mu uchwycić dlaczego – nie zawsze odkryje, że źródłem cierpienia jest nieautentyczność, brak własnej tożsamości i niepewność pozycji. Paradoksalnie, Kozioł Ofiarny wyraźniej widzi, przeciwko czemu ma się zbuntować, a wyzwolenie się z tej roli będzie dla niej dużo mniej bolesne niż dla Złotego Dziecka.

Złote Dziecko żyje też pod ogromną presją spełniania wyśrubowanych oczekiwań matki – w gruncie rzeczy wie, że opinia matki na jego temat jest przesadzona. Jego życie jest także stąpaniem po kruchym lodzie – ma być doskonałe, ale nie doskonalsze od matki. Jeśli czymkolwiek ją przyćmi, biada mu, gniew matki będzie straszny.

Złote Dziecko od małego jest uczone, że ma więcej praw od innych i należy mu się wszystko, co najlepsze. Kiedy dorasta, boleśnie zderza się z rzeczywistością, w której inni ludzie nie zgadzają się na taką narrację i pokazują Złotemu Dziecku jego prawdziwe odbicie. O ile dla Kozła Ofiarnego, dorastanie oznacza często odzyskanie własnej wartości w pozytywnych kontaktach z ludźmi spoza rodziny, tyle dla Złotego Dziecka to utrata wspaniałych iluzji na temat swojej wyjątkowości. Efektem tego bywa przyjęcie postawy życiowej typu "skrzywdzona przez los niewinność", "niedoceniana gwiazda", "nierozpoznany talent" i inne pożałowania godne pozy, które nie pozwalają Złotemu Dziecku na kontakt z prawdziwym Ja i co za tym idzie – prawdziwy rozwój.

Kozioł Ofiarny od początku nie ma miłości matki, ale może zyskać prawdziwą miłość dla swojego prawdziwego Ja, w toku swojego życia – od innych lub siebie. Jest zmuszona szukać siły w sobie i wziąć odpowiedzialność za własne szczęście. Natomiast Złote Dziecko dość późno uświadamia sobie, że pochwały, zaszczyty, puszenie się nim, to marny zamiennik prawdziwej miłości, że nigdy nie było kochane za to, jakie jest naprawdę. Nie umie inaczej, więc kontynuuje udawanie kogoś lepszego. Perfekcjonizm, zadowalanie innych ludzi, niepozwalanie sobie na słabość czy porażki – ta droga nie prowadzi go do prawdziwej samoakceptacji. Pozostaje zależne od innych.

Jeśli szczęśliwie się zbuntują, czy to Złote Dziecko, czy Kozioł Ofiarny, oboje muszą stanąć przed wspólnym pytaniem: Kim ja naprawdę jestem? Poza oczekiwaniami matki i rolami, które mi wyznaczyła?

Wieloletnia rywalizacja i nierówności pomiędzy Złotym Dzieckiem i Kozłem Ofiarnym, a także brak komunikacji między nimi, o co zadbała narcystyczna matka, prowadzi bardzo często do nienawiści między dorosłymi i/lub utraty kontaktu z bratem/siostrą. Jeśli jednak oboje - niezależnie od roli, która Wam przypadła - zbuntujecie się, macie szanse otrzymać odnaleźć wielkie wsparcie w bratu/siostrze. Nikt tak jak oni nie wie, przez jakie piekło przeszliście. Niestety jednak, o ile Kozły Ofiarne czasem wyzwalają się spod wpływu matki, tak Złote Dzieci często żyją w nieświadomości swojej sytuacji do końca swoich dni. Nie rozumieją one, o co chodzi bratu czy siostrze, którzy po raz pierwszy w życiu stają po swojej stronie i przeciwstawiają się narcystycznej matce.

C. D. N.

6 komentarzy:

  1. Mysle ze w naszej rodzinie to ja obecnie jestem kozlem ofiarnym, a moj najmlodszy brat zlotym dzieckiem. Nie kontaktujemy sie od dobrych kilku lat, nigdy nie mielismy bliskiego kontaktu. Kazde spotkanie konczy sie rozczarowaniem, ja bo chcialabym porozmawiac z nim glebiej, o emocjach, zwiazkach, co sie stalo miedzy nami, on z kolei nie wie o co mi chodzi, zawracam glowe pier dolman, on ma prace I wlasna rodzinie na glowe... Mysle ze spora wina w tym triangulacji ale nie widze jeszcze szczegolow. Mam wrazenie czasem ze rodzina ogolnie sie mnie I mojej rodziny wstydzi, mamy male mieszkanie, finansowo gorzej etc, na zdjeciu stalibysmy z tylu albo wogle ��. Ciekawe byloby poczytac o przezyciach rodzenstw z rodzin narcystycznych. Co ciekawe, mam jeszcze jednego brata, z ktorym czasem mozna sensownie porozmawiac, z tym ze on jest tez dosc blisko rodziny najmlodszego, byl na terapii I duzo zauwaza, ale jednoczesnie wciaz tkwi w toksycznych zwiazkach etc. fajny blog, keep writing

    OdpowiedzUsuń
  2. W mojej dysfunkcyjnej rodzinie moja siostra to złote dziecko, ja - kozioł ofiarny. Siostra nie potrafi, bądź nie chce dostrzec, że nasza matka inaczej traktuje mnie, a zupełnie inaczej ją. Ja - to ta nie dobra córka, siostra natomiast jest traktowana jako ideał, wzór do naśladowania. Gdy dawałam sygnały siostrze jak zachowuje się matka w stosunku do mnie i do mojego męża, nie wierzyła mi, mówiąc, że to niemożliwe, że to nie "nasza mama", że to pewnie wpływ leków, które zażywa. Stwierdziła, że nie chce się wtrącać w nasze sprawy, udaje, że nie było tematu. Podejrzewam, że nie chce podpaść "mamusi", która wspiera ją finansowo i pomaga przy wnuczce. Szkoda, że nie mamy i nie będziemy miały z siostrą fajnego kontaktu, bo aby mieć zdrowe relacje to trzeba zdrowych osób. Ja już zdrowieję, ona nie - więc nie stworzymy zdrowych relacji, a inne mnie już po prostu nie satysfakcjonują.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja siostra to Złote dziecko i Skrzydlata małpa w jednym - udaje niewiniątko, a tak naprawdę jest wyrachowana i kłamie bez zająknięcia. No i oczywiście też od matki ciągle bierze kasę, a później to moja matka się na mnie wścieka, że nie ma pieniędzy i to ja powinnam wspierać finansowo swoja siostrę (tak na marginesie - siostra to mężatka grubo po 40 )

    OdpowiedzUsuń
  4. Mama wrazenie jakbym czytala o swojej narcystycznej matce .A tatko to osoba z syndromu sztokholskiego .Wiecznie chorobliwie za nia bo ona taka biedna Bola ja kolana i ledwo chodzi .Sam choruje na raka ,ale to nic jak twierdzi.Ona jest kiepskiego zdrowia .To takie chore uzaleznione od niej myslenie.Manipulacja do potegi

    OdpowiedzUsuń
  5. Za pięć dni skończę 48 lat a dopiero zaczynam rozumieć jaki wpływ na moje życie miała i ma toksyczna matka. Nie wiem, czy starczy mi sił, aby coś zmienić i poukładać lepiej swoje życie. Im dalej jestem od niej, tym czuję się szczęśliwsza a z drugiej strony obwiniam siebie za to, że tak myślę. Mam siostrę, ale nigdy nie było między nami głębszych relacji. Zawsze czułam się w rodzinie bardzo samotna i niepotrzebna. Los jednak był łaskawy - mam kochanego męża i już dorosłego, wspaniałego syna. Nie wierzyłam, że taka osoba jak ja może stworzyć dobry dom a jednak.... Niestety moje nieprzepracowane emocje nie pozwalają mi często cieszyć się tym, co dobrego w życiu mnie spotyka. Dziękuję za ten blog, na który dzisiaj natrafiłam, za szczerość wypowiedzi wielu z Was. Wiele zrozumiałam a z początkiem Nowego Roku wróciła mi nadzieja.

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem kozłem ofiarnym a brat tzw złotym dzieckiem. całe życie porównania ze brat jest najlepszy a ja jestem nikim. najgorzej ze mam nie tylko narcystyczna matkę ale też narcystycznego, wymagajacego ojca. dziękuję za ten blog.

    OdpowiedzUsuń

Z uwagi na tematykę bloga i konieczność chronienia jego Czytelniczek i Czytelników przed emocjonalnymi nadużyciami, wszystkie komentarze będą moderowane.